Wytrzymali presję
Piłkarze ręczni Azotów nie dali żadnych nadziei na wywiezienie korzystnego wyniku z Puław, najsłabszej w lidze, Olimpii Piekary Śląskie.
- 11.11.2007 17:45
Gospodarze wygrali bezdyskusyjnie, różnicą 10 goli, choć momentami prowadzenie miejscowych wynosiło aż 17 bramek. Klasą dla siebie byli Grzegorz Balicki, zdobywca ośmiu bramek oraz bramkarz Walenty Koszowy.
Przed tym spotkaniem sytuacja puławian nie była zbyt wesoła. Zespół trenera Giennadija Kamielina miał na koncie trzy kolejne porażki, w tym wpadkę na swoim parkiecie z akademikami z Gdańska. Nic dziwnego, że zawodnicy grali pod dużą presją. Początkowe minuty nie były obiecujące. Po trafieniach Michała Rosoła i Arkadiusza Kowalskiego ostatnia w tabeli Olimpia prowadziła 2:0. Na szczęście gospodarze szybko się obudzili i już w czwartej minucie doprowadzili do remisu 2:2 (bramki Bogumiła Buchwalda i Grzegorza Balickiego). Właśnie prawoskrzydłowy Balicki miał w tym meczu swój dzień, w pierwszej połowie były gracz Olimpii aż osiem razy trafiał do bramki swoich byłych kolegów. Większość goli zdobywanych przez gospodarzy padała po szybkich kontrach. Duża w tym zasługa bardzo dobrze spisującego się w bramce Azotów Walentego Koszowego. Golkiper aż piętnastokrotnie wychodził obronną ręką z pojedynków z piłkarzami gości. Dodajmy jeszcze że na swoim koncie Koszowy ma wybronione w tym okresie trzy rzuty karne.
Recepty na pokonanie bramkarza Azotów nie mogli znaleźć z rzutów z siedmiu metrów Mariusz Kempys i Mateusz Kus. Z kolei przy karnym Marcina Smolina Koszowemu w sukurs przyszła poprzeczka. - W żadnym wypadku nie czuję się bohaterem tego meczu - mówi Koszowy. - Grałem dobrze, podobnie jak moi koledzy i wygraliśmy. Czy mam receptę na bronienie rzutów karnych? Trenujemy to na zajęciach. Każdy bramkarz indywidualnie podchodzi do tego. Rzucający musi trafić, na bramkarzu nie ciąży taka presja.
W drugiej części przewaga gospodarzy wynosiła już nawet 17 goli, w 44 min było 28:11. Nic dziwnego, że trener Kamielin dał szansę zmiennikom. - Szkoda, że takie okazje trafiają się bardzo rzadko - mówi prezes Jerzy Witaszek. Po kontuzji zagrał także rozgrywający Krzysztof Tylutki. - Jedna bramka i trzy poprzeczki, to niezbyt udany powrót do zespołu - stwierdził Tylutki.
SKŁADY I BRAMKI
Azoty: Koszowy, Wyszomirski - Balicki 8, Sieczkowski 1, Kurowski 1, Płaczkowski 1, Tylutki 1, Popławski, Nowakowski 7, Buchwald 7, Witkowski, Mazur, Szyba 3, Sieczka 4. Kary: 14 minut.
Olimpia: Szenkel, Kruk - Smolin 3, Chojniak 1, Kowalski 4, Kus 1, Pakuła 5, Rosół 1, Wicik, Stodtko 5, Płaczek 1, Kempys 2, Piec, Ogórek. Kary: 14 minut.
Sędziowali: Igor Dębski, Artur Rodacki (obaj Kielce).
Widzów: 500.
Reklama












Komentarze