Gimnazjaliści drugiej kategorii
Od przyszłego roku szkolnego mniej grzeczne i mniej zdolne dzieci z Gimnazjum nr 2 w Świdniku trafią do Powiatowego Centrum Edukacji Zawodowej.
- 07.12.2007 19:34
Ich rodzice są oburzeni.
- Postawiono nas przed faktem dokonanym. Dlaczego mój syn ma zmieniać otoczenie? On ma tu kolegów, także w tzw. normalnych klasach. Nie uważam, ze jest gorszy od innych - mówi Anna Struś, mama Damiana.
Gimnazjum nr 2 mieści się w dużym, piętrowym budynku przy ul. Wyspiańskiego. Obecnie jest tam tylko 8 klas, z czego dwie to klasy przysposabiające do zawodu. Kilka miesięcy temu pojawił się pomysł, aby placówkę przenieść do Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1, a budynek zaadoptować na potrzeby świdnickiego ratusza.
Teraz okazało się, że w ZSO nr 1 nie będzie miejsca dla wszystkich dzieci.
Gimnazjaliści z klas przysposabiających do zawodu trafią do Powiatowego Centrum Edukacji Zawodowej. - Jest tam już technikum i zawodówka, nie widzimy przeszkód, żeby było również gimnazjum - mówi Kazimierz Szczygieł, członek zarządu powiatu zajmujący się oświatą.
- Uczniowie \"dwójki” z klas profilowanych, to dzieci trudne, nie chcą się uczyć, sprawiają problemy wychowawcze. W PCEZ będzie im łatwiej. W ten sposób wyciągamy do nich rękę - uzasadnia pomysł Tomasz Szydło, zastępca burmistrza Świdnika.
Dyrektorka Gimnazjum nr 2 Elżbieta Pałka wolałaby, żeby wszystko zostało po staremu, ale przyznaje, że bardzo trudno dotrzeć do tych uczniów. - Od jakiegoś czasu przychodzą do szkoły na drugą zmianę ze względu na problemy, jakie z nimi mamy. Bywają niegrzeczni, zaczepiają rówieśników - mówi E. Pałka.
- Takie sprawy powinno się najpierw uzgadniać z rodzicami. Jakim prawem ktoś decyduje, gdzie będzie się uczyło moje dziecko - skarży się mama Piotra.
- Chcę, żeby syn skończył szkołę, w której zaczął naukę - dodaje mama Damiana.
Anna Goral, dyrektorka Powiatowego Centrum Edukacji zawodowej jest gotowa na przyjęcie nowych podopiecznych. - Nie wszyscy muszą być profesorami. Nauka w naszej szkole nie zamyka nikomu drogi do dalszego kształcenia.
Nie popieram izolacji trudnej młodzieży od rówieśników. Wychowawcy, pedagodzy powinni zrobić wszystko, by pomóc im lepiej funkcjonować w grupie społecznej. Jednak czasem wymaga to podjęcia pewnych zdecydowanych kroków - jakim jest np. stworzenie specjalnych klas dla mniej zdolnych, zdyscyplinowanych uczniów. Jeśli celem takich klas czy placówek jest udzielenie trudnym dzieciom i młodzieży wsparcia, to nie ma w tym nic złego.
Reklama













Komentarze