Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Polichna: drogowcy urządzili staw koło domu

Zaledwie pół roku temu została przebudowana droga z Lublina do Rzeszowa, a już ją trzeba naprawiać.
Wystarczy jedna ulewa, aby na posesji Stanisława Pikuli z Polichny robił się mały staw. Kłopoty zaczęły się po przebudowie przebiegającej po sąsiedzku drogi Lublin-Rzeszów. Sprawę remontu drogi krajowej w Polichnnie w powiecie kraśnickim opisujemy już nie pierwszy raz. Kilkukilometrowy odcinek był odnawiany przez kilka miesięcy ubiegłego roku. Drogowcy robili nowe odwodnienia, zjazdy do działek, układali chodniki z kostki brukowej i nową nawierzchnię asfaltową. Niemalże od razu po zakończeniu prac pierwsze uwagi zgłosili mieszkańcy Polichny. Okazało się wtedy, że nie do wszystkich posesji są zrobione zjazdy, a w wielu miejscach nowy asfalt już popękał. Na dodatek, chodnik z jednej strony trasy nie dochodzi do przejścia dla pieszych, a z drugiej strony urywa się w połowie pobocza. Mieszkańcy interweniowali również w naszej redakcji. Po opisaniu sprawy w Dzienniku Wschodnim drogowcy usunęli część niedociągnięć. Jednak nie wszystkie. - Już wczesną wiosną poprawiali chodniki i krawężniki, bo wszystko się pozapadało. Wtedy zapytałem, czy będą robić coś więcej. Powiedzieli, że nie mają żadnych zleceń. Tymczasem to, co teraz dzieje się na mojej działce, jest nie do pomyślenia. Cała woda spływa na moją posesję - mówi zdenerwowany Stanisław Pikula z Polichny. W poniedziałek od samego rana interweniował w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Kraśniku. Woda zalała działkę pana Stanisława i zniszczyła niedawno zrobione przepusty. - Chciałem, żeby przyjechali na miejsce i zobaczyli, jak to wygląda. Mówiłem im, co trzeba poprawić, żeby mnie nie zalewało po deszczu. Wystarczy na sąsiadującym ze mną przystanku zrobić studzienkę kanalizacyjną i będzie dobrze - tłumaczy pan Stanisław. Drogowcy zapewniają, że zajmą się tą kwestią. - Znamy problem, ten pan interweniował u nas i być może w środę będziemy na miejscu, żeby to zobaczyć. Ale to nie jest taka łatwa sprawa, bo nie można z prywatnych posesji odprowadzać wody do rowów. Postaramy się rozważyć jakieś inne rozwiązania - zapewnia Henryk Wereski z GDDKiA w Kraśniku. Będziemy pilnować, czy drogowcy dotrzymają słowa i poprawią to, co zepsuli.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama