Szukają przyczyny pożaru w bialskim szpitalu i szacują straty. "Ewakuowani pacjenci są w różnym stanie"

Kłęby dymu były tak gęste, że początkowo strażacy nie mogli zlokalizować źródła pożaru. Dziś już wiadomo, że zaczęło się od przestrzeni technicznej kanału instalacyjnego pod szpitalną kuchnią. Jednak zadymienie objęło dwa skrzydła budynku z oddziałami zakaźnym i ftyzjopulmonologicznym.

Personel Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego natychmiast przystąpił do ewakuacji 30 pacjentów. 21 z nich wyszło o własnych siłach, a 9 trzeba był transportować na chustach. – Ewakuowani pacjenci są w różnym stanie. Jedni mogli przejść samodzielnie, inni są leżący i wymagają tlenoterapii i intensywnego nadzoru – przyznaje Paweł Chwaluk, zastępca dyrektora ds. medycznych.

Obecnie przebywają w pawilonie Bialskiej Onkologii. – W wyniku pożaru nikt nie został poszkodowany – zaznacza Magdalena Us, rzeczniczka placówki. – Obecnie trwa szacowanie wielkości strat – dodaje.

Przyczyny pożaru jak dotąd nie są znane. Jeszcze w poniedziałek wieczorem, po akcji gaśniczo-ratowniczej, strażacy oddymiali oddziały. – Pomiar trujących gazów, zwłaszcza tlenku węgla, wykazał, że ich stężenie było bezpieczne – przyznaje kapitan Konrad Bojarczuk, zastępca rzecznika Komendanta Miejskiego PSP. We wtorek działania straży polegały na dostarczeniu prądu do budynków, gdzie instalacja elektryczna uległa zniszczeniu.

Najprawdopodobniej w ciągu kilku godzin zapadnie decyzja, czy pacjenci wrócą z Bialskiej Onkologii na swoje oddziały. – Na oddziale zakaźnym mamy 13 pacjentów z Covid-19. Na szczęście mieliśmy bufor ponad 30 łóżek i nie było problemu, by tych chorych odizolować – tłumaczy dyrektor Adam Chodziński. Szpitalne skrzydło z oddziałami zakaźnym i ftyzjopulmonologicznym, gdzie wybuchł pożar, otwarto w 2014 roku.

Szpital uruchomił Biuro Informacji Kryzysowej dot. Ewakuowanych Pacjentów. Rodziny mogą kontaktować się telefonicznie (533 348 313, 513 060 453), by uzyskać informacje o swoich bliskich.