

Postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci wszczęła prokuratura po tragedii, jaka w weekend rozegrała się w lesie w Woli Małej koło Biłgoraja. 14-letnia dziewczynka nie przeżyła upadku z konia.

O zdarzeniu pisaliśmy już przed kilkoma dniami >>> Nowe fakty w sprawie tragicznej śmierci 14-latki w Woli Małej
Przypomnijmy, że doszło do niego w piątek, 2 maja. Dwie dziewczynki w wieku 12 i 14 lat wzięły konie ze stajni w Woli Małej i wybrały się razem na przejażdżkę. Nie było z nimi nikogo dorosłego, żadnego instruktora.
– Z naszych ustaleń wynika, że one często bywały w tej stajni, zajmowały się końmi, czyściły je i w zamian za to miały zgodę na to, aby od czasu do czadu wybrać się na przejażdżkę. Obie umiały jeździć – mówi Ireneusz Gmyz, szef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.
Tego feralnego dnia nastolatki przemierzały okolice, również pobliskie lasy przez dłuższy czas. Niestety, w pewnym momencie, gdy już wracały doszło do tragicznego wypadku. Starsza z nastolatek spadła z konia. Młodsza nie zauważyła tego momentu, bo jechała przodem. Widzieli to natomiast dwaj przypadkowi świadkowie. Natychmiast wezwali pomoc. Jednak obrażenia, jakich doznała 14-latka okazały się na tyle poważne, że życia dziewczynki nie udało się uratować.
Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju, która po tej tragedii wszczęła śledztwo z art. 155 Kodeksu karnego czyli w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, dysponuje już wstępnymi wynikami sekcji zwłok dziewczynki. Wskazują one, że do śmierci doszło m.in. wskutek złamania kręgosłupa oraz przerwania rdzenia kręgowego.
Zaraz po zdarzeniu zatrzymany został stajenny. Mężczyzna był tego dnia nietrzeźwy. – Został przesłuchany, złożył zeznania, opowiedział o wszystkim. Nie zostały mu przedstawione żadne zarzuty – dodaje prokurator Gmyz.
Podkreśla jednak, że postępowanie jest na początkowym etapie. Śledczy będą jeszcze wnikliwie badać odpowiedzialność tego mężczyzny bądź też innych osób w sprawie śmierci dziewczynki.
Do tematu z pewnością wrócimy.
