

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w poniedziałek w Turnberry, w zachodniej Szkocji, że skróci czas 50, które dał rosyjskiemu przywódcy Władimirowi Putinowi na zakończenie przez niego wojny w Ukrainie.

Trump stwierdził, że jest „bardzo rozczarowany prezydentem Rosji Putinem”. Dodał, że decyzja o skróceniu czasu ultimatum wynika z tego, że „zna on (jego) odpowiedź”.
– Gdyby mnie nie było, wybuchłoby sześć dużych wojen – oznajmił, wymieniając m.in. konflikt Tajlandia-Kambodża, Indie-Pakistan, Rwanda-Demokratyczna Republika Konga.
Zapytany o zapowiedziane wcześniej skrócenie 50-dniowego ultimatum, które do tej pory obowiązywało, Trump odpowiedział, że „nie ma sensu czekać”. Dodał, że „będzie hojny”, jeśli da Putinowi 15 dni na podjęcie decyzji.
Amerykański przywódca przyznał, że „nie widzi żadnego postępu” po stronie Rosji. Poinformował również, że nowy, skrócony termin ultimatum zostanie przekazany stronie rosyjskiej jeszcze w poniedziałek lub we wtorek.
Zapytany, czy jego zdaniem prezydent Putin okłamał go w sprawie swojego zobowiązania do zawieszenia broni w Ukrainie, Trump odpowiedział, że zdarzały się chwile, kiedy mieli dobre rozmowy i myślał, że rosyjski przywódca mógłby się zgodzić na zawieszenie broni, ale nic takiego nie nastąpiło. Dodał, że zdarzało się to zbyt często i nie podobało mu się to.
Zapoiedział ponadto, że jeżeli postawienie Putinowi ultimatum nie pomoże, USA wprowadzą sankcje wtórne na Rosję. Jednocześnie zastrzegł, że „nie chce tego robić Rosji”. – Kocham Rosjan. To wspaniali ludzie – oświadczył.
Trump określa konflikt ukraińsko-rosyjski mianem „naprawdę krwawej wojny”, stwierdzając, że zawarcie porozumienia byłoby „zdrowym rozsądkiem”. - Myślę, że w końcu coś się wydarzy. (…) To powinno stać się szybko, bo umiera tak wiele osób – podkreślił.
Oświadczenie to padło w trakcie spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem.
