Samosąd
Trzej mieszkańcy gminy Głusk wzięli sprawiedliwość w swoje ręce. Uciążliwych nastolatków, uważanych za miejscowych chuliganów, wywieźli w bagażniku na pola i pobili. Prokuratura potraktowała to jako napad i porwanie.
- 20.11.2008 11:59
Bracia W. i ich koledzy w okolicy najlepszej opinii nie mają. I to najoględniej mówiąc. Najbardziej skarży się właściciel domu, w którym od dwóch miesięcy mieszkają.
- Jak ich nie było, to był spokój, a teraz wszystko ginie, nic nie można upilnować - skarży się mężczyzna. - Ciągle muszę wzywać policję.
Sam mieszka po drugiej stronie drogi. Twierdzi, że koszmar rozpoczął się we wrześniu, kiedy do pustego domu po jego rodzicach sprowadziła się rodzina W.: matka z trzema synami. Najstarszy ma 16 lat, drugi 13. Najmłodszy - dziesięciolatek - też omal nie padł ofiarą samosądu.
Kiedyś było to kwitnące gospodarstwo. Teraz najlepiej ze wszystkich budynków prezentuje się stodoła i obora. Najgorzej \"dom”. W oknach rozpadającego się budynku, który zajmuje rodzina, zamiast szyb jest folia albo koce. Zza jednego wychyla się pies. Przez szpary widać porozrzucane domowe sprzęty. Zakład energetyczny właśnie odciął energię.
- Gdyby inaczej się zachowywali, to szłoby się dogadać, żeby zostali - dodaje właściciel obejścia. Teraz nie wyobraża sobie, żeby rodzina W. dalej zajmowała jego własność. Zwłaszcza że jednego z nastolatków oskarża o kradzież komputera.
- Miesiąc temu mówiłeś, że nas stąd wywleką, no i wywlekli - wykrzykuje w jego stronę matka pobitych nastolatków, rzucając przy tym wyzwiskami.
W sobotę po godzinie 20 na podwórko, na którym byli dwaj starsi bracia i ich nieco starszy kolega, wjechał czerwony opel. Wyskoczyło z niego trzech mężczyzn.
16-latek uciekł do domu. Mężczyźni z opla pobiegli za nim i wyciągnęli go z mieszkania. Po chwili jego i kolegę wepchnęli do bagażnika, a 13-latka posadzili na tylnym fotelu auta i odjechali w nieznanym kierunku - relacjonuje Anna Smarzak, z lubelskiej policji.
- Też mnie ganiali, ale się wyrwałem - dodaje najmłodszy z braci, który samosądu uniknął.
Matka porwanych zadzwoniła na policje. To nie zapobiegło dalszym wydarzeniom. Doprowadziło jednak do szybkiego schwytania napastników.
Opel zatrzymał się na polnej drodze. Mężczyźni wyciągnęli nastolatków i pobili. Najstarszy z napadniętych twierdzi, że zabrali mu telefon komórkowy. Starszych chłopaków puścili wolno. Z 13-latkiem odjechali nad rzekę. Zaczęli go podtapiać, zanurzając głowę w wodzie. Później kazali mu uciekać.
Pobici wrócili do Głuszczyzny. Dojechała tam też policja. Kiedy porwani opowiadali o tym, co ich spotkało, czerwony opel znowu przejechał przez Głuszczyznę.
Policjanci ruszyli za nimi. Podróżujący nim trzej mężczyźni usiłowali uciekać pieszo. Byli bardzo agresywni, próbowali wyrwać się funkcjonariuszom. Przy jednym z nich policjanci znaleźli telefon zabrany nastolatkowi.
Marcin D., Przemysław K. i Zbigniew B., mieszkańcy gminy Głusk, byli pijani. Mieli od 1,5 do 2,8 promila alkoholu.
- Młodszy syn usłyszał od nich, że jak zawiadomi policję to pójdzie do piachu - dodaje matka pobitych chłopaków. - Starszy jest cały posiniaczony.
Kobieta uważa, że porwanie zlecił sąsiad, właściciel domu, który zajmują. - Ty nie będziesz im sprawiedliwość wymierzał - rzuca w stronę mężczyzny.
- Widziałem, jak się zaczęli się szarpać i zadzwoniłem do komisariatu - zaprzecza sąsiad. Wie, o co posądza go kobieta. - Jej synowie w sobotę nocy stali na ulicy i mi wygrażali - wspomina.
Jego nazwisko nie przewija się w sprawie. Na przesłuchaniu schwytani mężczyźni twierdzili, że nie potraktowali nastolatków aż tak drastycznie. Z ustaleń śledczych rzeczywiście wynika, że chcieli się na odegrać nastolatkach, uważanych za miejscowych złodziejaszków. Jeden z mężczyzn przyznał, że w sobotę wraz kolegami widział, jak bracia W. rzucają w samochody zniczami. Próbowali ich złapać, ale chuligani uciekli. Postanowili więc dopaść ich pod domem i dać nauczkę.
Prokurator: to był napad i porwanie
Samosąd zakończył się postawieniem poważnych zarzutów. - Trzej podejrzani usłyszeli zarzut dokonania rozboju, porwania, pobicia i przytrzymywania pod wodą głowy najmłodszego z porwanych - wylicza Bożena Wasiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. Sąd Rejonowy w Lublinie na krótkim posiedzeniu przystał na ich aresztowanie.
Prokuratura zapowiada, że zajmie się też wyczynami pobitych nastolatków.
Do Głuszczyzny powinien wrócić spokój. I nie będzie to \"zasługa” samosądu. Kobieta z synami ma się wyprowadzić do domu samotnej matki.
Reklama













Komentarze