Reklama
Damięcka: Zgotujcie im piekiełko!
ROZMOWA Z Ewą Damięcką, zawodniczką SPR Asseco
- 10.02.2009 16:26
- Zapowiada się ciężkie spotkanie. Przewaga, którą wypracowały sobie nad nami Norweżki nie jest nie do odrobienia. Z drugiej strony, przeciwniczki są klasowym zespołem i nie pozwolą łatwo odebrać sobie awansu. Cieszę się, ze zagrałyśmy tam dobre spotkanie i wyciągamy z niego wnioski. Analizujemy nasz występ w Norwegii i wiemy dokładnie jak mamy zagrać w rewanżu w Lublinie.
- Rzeczywiście, to dwa zupełnie różne spotkania. Jechałyśmy tam po jak najkorzystniejszy rezultat, nie podłamałyśmy się, chociaż po 5 min gry nie wyglądało to zbyt obiecująco. Nie wiem, czy w Lublinie będzie grało się nam łatwiej. Nie ma co ukrywać, że przeciwnik jest z najwyższej półki, a stawką jest ćwierćfinał. Czy to zwiąże nogi? Nie powinno. Potrafię radzić sobie z presją. Szanse na awans wciąż są równe i wynoszą 50 na 50 procent.
- Ten wynik dał nam bardzo wiele. Przede wszystkim w sferze mentalnej. Zagrałyśmy dobry mecz, uwierzyłyśmy w siebie i we własne umiejętności. Dlatego wyjdziemy na boisko i ze spokojem powalczymy o zwycięstwo i awans.
- Nie sądzę. Znamy ich styl gry. Są mocne. Szczególnie zaimponowała mi ich obrotowa. Jest wysoka i silna, potrafi zdemolować defensywę. Nieźle radzą sobie ich skrzydłowe. Przy każdej naszej pomyłce nadziewałyśmy się na ich kontry. Na nich musimy skupić największa uwagę.
- W Lublinie zagramy więcej bokami boiska. Przeciwko Byasen ten element niespecjalnie nam wychodził, lub po prostu brakowało szczęścia. Po kilku akcjach Małgosi Majerek piłka odbijała się od słupka, zamiast wpaść do bramki. Czasu do decydującego spotkania nie pozostało już zbyt wiele, ale postaramy się poprawić mankamenty.
- Szczerze mówiąc, byłam bardzo zaskoczona, że na pucharowy mecz przyszło tak mało kibiców. Liczę, że w sobotę nie będzie większych problemów z zapełnieniem \"Globusa”. Nasi fani pojechali za nami do Norwegii, w Lublinie zrobią wszystko żeby nam pomóc. Chciałabym, aby zorganizowali naszym przeciwniczkom takie piekiełko, z jakiego słyną kibice z węgierskiego Debreczyna. A wtedy, nie ma siły, rywalkom będą musiały zadrżeć ręce.
Reklama












Komentarze