Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdzie jesteś Teresko?

To epicka historia godna kamery Stevena Spielberga - mówi Eli Zborowski, przewodniczący International Society for Yad Vashem.
Największa gazeta miejska na świecie - \"New York Daily News” - ma już gotowe story na ten temat pióra Corky Siemaszko. Sprawą zainteresowane są też polskie i amerykańskie stacje telewizyjne. O co chodzi? O odnalezienie siostry bratu. Brat jest Polakiem, siostra - jeżeli żyje - Żydówką. Nowa córka Jest wiosna 1942 roku. Do Bolesława i Genowefy Pieniaków zamieszkujących w osadzie Własność opodal Kłoczewa pod Rykami przyjeżdża znany lokalny działacz spółdzielczy Majek. Na bryczce wiezie przestraszoną dziesięcioletnią dziewczynkę. Zapewnia, że nazywa się \"Tereska Wiśniewska”. Na pierwszy rzut oka widać, że to dziecko żydowskie. Majek jest bezdzietny, pojawienie się w jego domu \"córki” nie może ujść uwagi. Pieniakowie mają dwóch małych chłopców Zygmusia i Edka. Proponuje im, aby przygarnęli Tereskę. Ci nie wahają się ani chwili. Dziewczynka staje się ich córką. Pomaga w domu, zajmuje się dwoma małymi braćmi, pasie pod lasem krowy. W miejscowym kościele zachwyca swym śpiewem. Proboszcz Kosmulski, wiedząc dobrze, że jest Żydówką, otacza ją specjalną opieką. Gdy do wsi zmierzają Niemcy po kontyngent żywnościowy albo urządzają obławę na partyzantów, Pieniakowie mają zaraz przyprowadzać Tereskę na plebanię. Ksiądz przechowuje ją, dopóki hitlerowcy sobie nie pójdą. Przychodzi wyzwolenie. Pieniakowie chcą, aby Tereska została z nimi. Zawsze chcieli mieć córkę. Ona jednak postanawia szukać swoich prawdziwych rodziców. Najprawdopodobniej to ksiądz Kosmulski pomaga skontaktować się jej z jedną z organizacji żydowskich, skupiających ocalałych z Holocaustu. Wiosną 1947 roku w atmosferze łez pożegnania, Pieniakowie odwożą Tereską do Ryk. Stamtąd mają ją odebrać Żydzi przybyli z Łodzi lub Sobolewa. - Myślałem, że oszaleję z rozpaczy - wspomina dziś mieszkający na Brooklynie Edward Pieniak. - Miałem siedem lat i tyle z tego rozumiałem, że rodzice gdzieś mi wywożą siostrę. To było jakieś straszne i niepojęte... Krzyczał też brat Zygmuś. Zapamiętam to do końca życia. Po wojnie Edward Pieniak zamieszkał w Lublinie. Tu ukończył ówczesną Wyższą Szkołę Rolniczą, a potem jeszcze warszawską SGGW. Cały czas szukał Teresy Wiśniewskiej. - Chyba w 1971 roku przeczytałem w gazecie o tym, że kogoś odznaczono Medalem \"Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” i historię, jak starając się o to odznaczenie dla Polaków, uratowani Żydzi odnaleźli ich po latach w Polsce. Był tam wymieniony Instytut Pamięci Yad Vashem. Pomyślałem, że może dzięki nim odnajdę Teresę. Bez skutku - wspomina Pieniak. - W 1972 roku pojechałem do takiego jednego chłopaka z naszej wsi, co się podkochiwał w Teresce, na drugi koniec Polski. On mi powiedział, że miał od niej wiadomość z Krakowa i podał adres. Na miejscu okazało się, że nie ma na tej ulicy takiego numeru. Wróciłem do Lublina z niczym. Pieniak próbował także poszukiwań poprzez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie. Przychodziły odpowiedzi, że nie posiadają danych osoby o nazwisku Teresa Wiśniewska, odpowiadającej postaci opisywanej przez Edwrada Pieniaka. Marzył, że jego rodzice zobaczą jeszcze kiedyś swą córkę. Niestety, zmarli krótko po sobie; w 1986 i 1987 roku. - Po przejściu na emeryturę przyjechałem do córki. Ma troje dzieci i trochę jej pomagam. Poza tym, śpiewam w znanym chórze \"Angelus”, bo Bóg dał mi kawałek głosu. Tu poznałem wielu Żydów, którzy zdopingowali mnie do poszukiwań. Należy do nich rabin Jacques Cukierkorn z Kansas City piszący o Polakach ratujących Żydów. Z drugiej strony bardzo zachęcał mnie lider Kongresu Polonii Amerykańskiej w Nowym Jorku Frank Milewski. Teraz znalazła mnie potężna gazeta \"New York Daily News”. Wierzy pan, że uda się odnaleźć Teresę? - Znowu wierzę. Bardzo chciałbym, aby przyjechała na grób moich rodziców i do naszego domu pod lasem, gdzie spędziliśmy razem kawał naszego dzieciństwa. - O tym, że Tereska jest Żydówką, wiedziała cała wioska. Nikt jej nie zdradził. Pierwszym strażnikiem był ksiądz... Była córka moich rodziców i moją siostrą. Chcieliśmy, aby tak zostało na zawsze. Dlaczego nie mogło? O to też bym ją chciał zapytać - mówi Edward Pieniak. Marian Wajsbort, prezes New Lubliner & Vicinity Society, amerykańskiej organizacji skupiającej lubelskich Żydów, głęboko poruszony historią mówi, że czyn państwa Pieniaków zasługuje na uhonorowanie Medalem \"Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. - Co tylko będzie możliwe w jej odszukaniu, zrobimy. Nie mówię już o szczęściu, jakim byłoby doprowadzenie do jej spotkania z braćmi Pieniakami czy jej wizyty w Kłoczewie i Lublinie. Dodaje jednak, że na decyzję Tereski Wiśniewskiej o jej wyjeździe spoglądać należy bardzo ostrożnie. Miała wtedy już około 17 lat. Na pewno kochała swoją polską rodzinę, a ona ją. W ówczesnej Polsce nie był to jednak czas powszechnej miłości do Żydów. Był to czas po kilkunastu pogromach, w tym najbardziej spektakularnym; kieleckim. Wielu Żydów pod wpływem strachu podejmowało dramatyczne decyzje opuszczania swojej - jak dotąd byli święcie przekonani - ojczyzny. Może ten motyw decydował w przypadku tej dziewczyny? Może po prostu miała nadzieję odnalezienia swoich rodziców, bo wierzyła, że każąc jej uciekać z nakazem zapamiętania, że teraz jest \"Tereską Wiśniewską”, sami jakimś cudem ocaleli?

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama