Reklama
Jestem wkurzona z głębokości brzucha
Rozmowa z Sylwią CHutnik, autorką \"Kieszonkowego atlasu kobiet”
- 05.03.2009 14:55
• Szefowanie Fundacji MaMa, wpisy na dwóch blogach, autorski program zwiedzania miasta Warszawy, pisanie książek, z których debiutancka właśnie jest adaptowana na scenę. Podróże po Polsce na spotkania z czytelnikami. No i jeszcze bycie mamą. Pani w ogóle nie sypia, czy używa amfetaminy?
- Nie, nie żadnej amfetaminy ani innych narkotyków. I sypiam. To jest po prostu kwestia organizacji czasu. Planuję, że teraz mam dwie godziny na to, a później robię inne rzeczy.
• Pisarze, czyli artyści, nie mogą chyba być poukładani. Szał twórczy, natchnienie i tak dalej…
- Ja jestem poukładana, bo muszę. Takie upozowanie na bycie pisarzem, zarywane noce, snucie się po knajpach, to nie ja.
- Jak Prus i Iwaszkiewicz. Po prostu piszę. Pisanie to jest bardzo ciężka praca, bo trzeba siedzieć i pisać.
• \"Kieszonkowy atlas kobiet”, który zgarnął znaczące nagrody - Książka Roku Trójki, a ostatnio dostał Paszport \"Polityki” - to pani debiut. Druga książka podobno jest trudniejsza?
- Tak, bo wszyscy ją będą porównywać z pierwszą. Ja jestem czuła na krytykę i wiem, że to mnie dotknie, ale nic mnie nie zmusza do pisania, nie mam terminu, nie muszę.
• \"Atlas” wydała pani w krakowskiej oficynie Ha!art. To pani ich znalazła, czy wydawnictwo szukało interesującego debiutanta?
- Znam Martę Dzido, która u nich wydała \"Małż” i \"Ślad po mamie”, powiedziała: wyślij do nich, co ci szkodzi. Wysłałam i kilka miesięcy była cisza.
- Nie, bo zupełnie zapomniałam o \"Atlasie”, zwłaszcza że dostali rozgrzebane dwa rozdziały, a nie cały tekst. W pierwszym zamyśle wszystkie bohaterki, czyli bazarówa Czarna Mańka, paniopan Marian, pani Maria łączniczka z Powstania Warszawskiego i dziewczynka Marysia ginęły. Ja słucham dużo metalu, lubię jak leje się krew. Ale redaktorka błagała: oszczędź choć dziewczynkę, jej nie zabijaj. I Marysia żyje, bo tylko małe dziewczynki mogą nas uratować.
- Bunt. Marysia jest złą małą dziewczynką. Złą, złośliwą. Jak czytam w \"Cosmopolitan” tekst: Bądź dziś niegrzeczną dziewczynką i nie sprzątaj, to nie mogę. Prawdziwe małe dziewczynki mają jasny podział świata: Albo się bawisz, albo nie bawisz. Moja bohaterka ma 11 lat i najczęściej słyszę, że to papierowa postać, że ktoś taki nie istnieje. Są dojrzałe jedenastolatki. Dziewczynki, które się jeszcze nie dały, choć wrzuca się im papę z \"Popcorn” i \"Bravogirl”. Sama tak jestem wkurzona z głębi brzucha. Ale w takim spontanicznym audiotele czytelników \"Atlasu”: Który rozdział ci się najbardziej podoba, wygrywa literka \"B”, czyli historia pani Marii, Żydówki, łączniczki z Powstania Warszawskiego.
• Wszystkie bohaterki mają na imię Maria, a paniopan Marian…
- Nigdy nie potrafię zapamiętać imion książkowych bohaterów, jedno imię ułatwia sprawę. Poza tym, Maria kojarzy się z Matką Boską, a maryjne cechy poświęcenia są kulturowymi cechami polskich kobiet.
• Powstańczy pseudonim pani Marii to \"Matka Boska Żydowska” Jest też Matka Boska Warszawska i modlitwa: Zdrowaś Mario, zemsty pełna/Wściekłość z Tobą (…) I błogosławiony owoc wendety Twojej. A co paniopanem Marianem?
- Każdy ma takiego idola, na jakiego zasługuje, moim jest Michał Witkowski i \"Lubiewo”. Marian, który fizycznie jest mężczyzną, a wewnętrznie jest kobietą, budzi emocje, bo w tym kraju orientacja seksualna ciągle interesuje. Wątki gejowskie były, oczywiście, poruszane znacznie wcześniej, ale dopiero Witkowski, który pojechał tekstem z szaletu, coś zmienił. Wszyscy się czuli w obowiązku zająć stanowisko wobec tej książki. Dlatego jest Marian, inny niż inni mężczyźni.
• Akcja powieści toczy się w kamienicy przy Opaczewskiej w Warszawie, ten dom istnieje? Może pani w nim mieszkała?
- Ja byłam dziewczynką z bloku z prusakami i zsypem, i widziałam z okien kamienicę przy Opaczewskiej. We wrześniu 1939 roku w jej pobliżu była jedna z pierwszych barykad. W 1944 w czasie powstania w piwnicy schronili się mieszkańcy, głównie kobiety i dzieci. Niemcy wrzucili granaty, wszyscy zginęli. To jest prawdziwa historia tego miejsca. Prawdziwy jest bazar ze swoją historią. Od lat, jak wszyscy, chodziłam tam po ziemniaki i marchew. A to jest miejsce, skąd wywożono mieszkańców Warszawy po powstaniu i gdzie Ukraińcy z oddziałów pomocniczych gwałcili kobiety; często w obecności ich bliskich. W \"Atlasie” są takie autentyczne wątki. Interesuję się historią miasta, znam różne mało znane fakty o wielu stołecznych miejscach. Nie można o tym zapominać, z drugiej strony, trudno idąc po pomidory ciągle pamiętać o tych gwałconych i mordowanych.
- Bardzo przepraszam, ale nie napisałam przyjemnej książki. To nie jest miła rozrywka. Sama musiałam sobie z tym radzić i uprzyjemniać jakoś pisanie. Na przykład dając pani Marii nazwisko Wachelberska. Co jest spolszczonym brzmieniem nazwiska członka boysbandu New Kids on the Block Donnie Wahlberga.
• A jak się żyje z Paszportem \"Polityki”?
- Przeżywam zainteresowanie medialne, od \"Twojego Stylu” po \"Politykę”. Redakcje, które nie były zainteresowane moimi tekstami, teraz dzwonią i mówią: pani Sylwio niech pani pisze, co chce, na pewno ma pani coś w szufladzie.
• Na pani blogu znalazłam wpis dla pytających: Tak, piszę nową książkę. Nie, nie wiem, kiedy skończę. Poprzednią książkę pisałam nie wiem ile. Nie wiem, na ile znaków i ile to wychodzi w druku. Nie wiem, jak się \"załatwia” wydanie książki i stypendium. Tak, znam znane osoby. Nie, nie jestem pisarką. Tak, nie wiem, kim jestem. Boże!!!! Dlaczego urodziłam się taka miła!!! To już nie będę więcej pytać.
- Dlaczego? To powinno być inspirujące, przecież napisałam, że jestem miła.
Reklama













Komentarze