Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Śnieg pada, a życie toczy się dalej

W środę nagły atak zimy sparaliżował miasto. Dziś już było lepiej. Sprawdziliśmy, jak sobie radzą z zimą w Lublinie ci, którzy muszą pracować na dworze.
Jerzy Więcek od roku zajmuje się handlem i ma stoisko z kwiatami \"na murku” przy Krakowskim Przedmieściu. - To moja pierwsza zima tutaj. Łatwo nie jest, ale zarabiać jakoś trzeba - komentuje pan Jerzy. Zaczyna wcześnie rano. Musi odśnieżyć zadaszenie i chodnik. - Na szczęście, wystarczy jak zrobię to raz w ciągu dnia, 20 minut i mam z głowy - opowiada. - Ale teraz okropna pogoda, ciągle sypie. Ludzie myślą tylko o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Rzadko kto zaprząta sobie głowę kwiatami, no chyba że musi - dodaje. Jakub Błaziak, odśnieża chodniki i robi to dopiero od lutego. -To moja pierwsza praca w takim charakterze, ale dobrze, że w ogóle coś się znalazło -mówi pan Jakub. Pracę zaczyna przeważnie o 7 rano. Odśnieżenie i posypanie chodnika piachem z solą zajmuje mu około dwóch godzin. - Zaczynam od chodnika przed Urzędem Pracy przy ul. Niecałej. Muszę się z tym wyrobić przed przyjściem pierwszych pracowników, żeby ludzie mieli jak przejść -opowiada. - Wiadomo, że przy kiepskiej pogodzie jak w środę czy czwartek pracuje się gorzej. W tym tygodniu musiałem odgarnąć całe góry śniegu. Ale nie narzekam, mam odzież ochronną i jakoś daję radę -mówi pan Jakub i dodaje z uśmiechem - Przecież nie wezmę wolnego, z tego powodu, że pada. Monika Labrenz jest od dwóch lat strażnikiem na przejściu dla pieszych. Z odblaskowym znakiem STOP stoi na ulicy Radziwiłłowskiej. - Moje zajęcie nie należy do najłatwiejszych. To duża odpowiedzialność, bo przecież chodzi o dzieci - mówi. - No i niestety stać trzeba nawet jak pogoda kiepska. I stoi tak codziennie od godziny 7.30 do 15.30. -Te przepisowe osiem godzin muszę być, bo wtedy w okolicach szkoły kręci się najwięcej dzieci - opowiada. Chociaż lubi swoją pracę, to czasami ma dosyć. -Najgorzej jest w zimie. Nie dość, że jest ślisko, to kierowcy jeżdżą jak szaleni - opowiada. - Chociaż widać mnie na kilometr, niektórzy w ogóle się tym nie przejmują i jeszcze przyspieszają. Damian Samulak, rozdaje na deptaku ulotki na deptaku. Jest studentem, zarabia, jak sam mówi \"na bułkę”. Przyznaje, że praca nie należy do najprzyjemniejszych, ale jak na razie nie narzeka. - Każdy grosz się przyda. Dobrze, że w ogóle coś mam - mówi Damian. Najbardziej odpowiadają mu godziny pracy. - Przychodzę, kiedy chcę i stoję tyle, ile mi się podoba. Teoretycznie mógłbym nie pracować jak pada, ale wykorzystuję każdą okazję. Niestety w taką pogodę nie wygląda to różowo. Ludzie są bardziej nerwowi niż zwykle. Często padają wyzwiska pod moim adresem -opowiada. - Ale już się przyzwyczaiłem.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama