Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Historia jednej rodziny z lubelskiego getta

Latem 1938 roku Henio ma sześć lat. Właśnie uczy się jeździć na rowerze. Ma iść do szkoły, kiedy wybucha wojna. Zaczyna się okupacja i koszmar getta. Historia żydowskiego chłopca kończy się blisko trzy lata później na Majdanku
Spośród 40 tys. lubelskich Żydów z Zagłady ocalała garstka. Historia rodziny Żytomirskich jest jedną z niewielu, które można w miarę dokładnie odtworzyć. Szmuel i Sara Żytomirscy mieszkają przy ul. Szewskiej 3. W 1933 r. rodzi się ich jedyny syn, Henio. Ma 4 lata, kiedy żegna stryja i jego żonę, emigrujących do Palestyny. Jak się później okaże, to właśnie oni będą jedynym dowodem istnienia rodziny Żytomirskich. Z tamtych czasów zachowało się kilkanaście zdjęć. Na jednym z nich mały, uśmiechnięty chłopiec stoi na schodach banku przy Krakowskim Przedmieściu 64. To ostatnia fotografia Henia zrobiona latem ‘39. Żytomirskim udaje się przetrwać pierwszy okres wojny. Ojciec ucieka do Lwowa, by starać się o certyfikaty, niezbędne do wyjazdu do Palestyny. Wraca po kilku miesiącach i rozpoczyna pracę na poczcie. Starają się uciec z kraju aż do marca 1941 roku, kiedy Niemcy decydują o utworzeniu getta. Rodzina opuszcza mieszkanie na ul. Szewskiej i przenosi się na ul. Kowalską 11. Wtedy wszyscy są jeszcze razem. Lubelskie getto obejmowało rejon Podzamcza. Od ul. Kowalskiej do Franciszkańskiej, Unickiej i Lubartowskiej. Na tej przestrzeni stłoczono jedną trzecią mieszkańców miasta. Blisko 40 tys. osób. Ludzie gnieździli się na strychach, w sklepach i piwnicach. Pozbawieni pracy Żydzi cierpieli głód. Dziesiątkował ich tyfus. Na początku 1942 roku Niemcy zaczęli budować płot z drutu kolczastego. Otoczyli nim niemal całą dzielnicę. Otwarta dla ruchu pozostała jedynie ul. Ruska. Grodzenie getta miało być ostatnim etapem przed jego zniszczeniem. Likwidacja getta rozpoczęła się w nocy z 16 na 17 marca. Esesmani i strażnicy z formacji pomocniczych SS (byli jeńcy sowieccy) wpadli do kamienic przy ul. Lubartowskiej. Wyrzucili wszystkich mieszkańców. Chorych i stawiających opór zabili na miejscu. Pozostałych przy życiu ludzi zapędzili do synagogi, która stała wtedy pod zamkiem. Rano wszyscy pomaszerowali na rampę kolejową przy ul. Turystycznej. Stamtąd, w wagonach towarowych, pojechali do obozu zagłady w Bełżcu. To był początek akcji Reinhardt, której celem była całkowita likwidacja Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa, a rozpoczęła się likwidacją żydowskiej społeczności Lublina. Zdolni do pracy mogli liczyć na dodatkowe kilka miesięcy życia. Z początkiem kwietnia Niemcy wprowadzili bowiem tzw. J-Ausweissy. Taki dowód otrzymało tylko ok. 4 tysięcy ludzi. Często była to tylko jedna osoba z całej rodziny. Pozostali mieli natychmiast trafić do obozu zagłady. Nie wiadomo dokładnie, co w tym czasie dzieje się z Heniem i jego ojcem. Z korespondencji przesłanej za pośrednictwem Czerwonego Krzyża można wnioskować, że na początku likwidacji getta obaj są jeszcze razem. Matka i pozostali krewni zginęli. Większość Żydów z getta trafiła wprost do obozu w Bełżcu, tysiące rozstrzelano na miejscu. Kilka tysięcy przeniesiono do nowego getta na Majdanie Tatarskim. Wtedy Niemcy zabrali się za burzenie dzielnicy na Podzamczu. Z miasta miały zniknąć wszelkie ślady egzystencji Żydów. Ulica szeroka zniknęła z powierzchni ziemi. Niszczono domy wokół zamku i przy ul. Ruskiej. - Ludzie tam chodzili i jeżeli znaleźli coś wartościowego, to zabierali z tych mieszkań. Także częściowo te mieszkania były opróżniane, a zawartość palona. Polacy, którzy tam byli, poszukiwali jakichś rzeczy wartościowych, więc zdarzały się jakieś, powiedzmy, lichtarze srebrne, czy jakieś talerzyki, czy jakieś kubeczki ze srebra - wspominał Edward Soczewiński, świadek tamtych wydarzeń. Część żydowskiego dobytku, rzeczy najbardziej wartościowe trafiały do centralnego magazynu w gmachu dzisiejszej biblioteki KUL. Przy rozbiórce getta na Podzamczu pracowali m.in. jeńcy z obozu pracy przy ul. Lipowej. Inni wyburzali żydowską dzielnicę na Wieniawie. Zniszczono cmentarze. Nagrobki wykorzystywano do budowy ulic. Jesienią ruszyły na Majdanku komory gazowe. Ci, którzy przetrwali likwidację getta na Podzamczu, trafili na Majdan Tatarski; jak Henio i ojciec. W pobliżu obozu koncentracyjnego powstało nowe, \"wzorcowe” getto. W niewielkich domkach osiedliło się ponad siedem tysięcy ludzi. Prawo do zamieszkania na Majdanie mieli tylko posiadacze J-Ausweissów. Tych jednak wydano zaledwie cztery tysiące. Do nowego getta udali się wszyscy Żydzi z miasta. Każdy liczył, że uda mu się w jakiś sposób zalegalizować pobyt. Niemcy nie zamierzali na to pozwolić. Nocą osiedle zostało ogrodzone drutem kolczastym. Nakazano przeprowadzenie spisu mieszkańców. Ponad trzy tysiące ludzi znalazło się w pułapce. Wśród nich było bardzo wiele kobiet i dzieci. J-Ausweissy dostawali głównie mężczyźni zdolni do pracy fizycznej. Ludzie bez dokumentów zostali przepędzeni na Majdanek, gdzie zginęli w komorach gazowych. W getcie prowadzono kolejne selekcje. W końcu w obozie pozostało zaledwie trzystu więźniów. Wiadomo, że Henio i ojciec pozostają jeszcze razem. W ostatnim liście, datowanym na 19 marca 1943 r., Szmuel wspomina o przeniesieniu do obozu na Wieniawie. W korespondencji nie ma żadnej wzmianki o chłopcu. Ojciec i syn zostali rozdzieleni w listopadzie 1942 roku, kiedy likwidowano getto na Majdanie Tatarskim. W grupie kobiet, starców i dzieci przeniesionych do obozu koncentracyjnego na Majdanku jest Henio. Dzieci ustawiono w pary, dano cukierka i przy muzyce - wesołym marszu - wprowadzono do komory gazowej i zamordowano. Obaj giną jesienią. Henio w 1942 roku, a jego ojciec rok później. Samuel, po likwidacji getta na Majdanie Tatarskim, trafia do obozu pracy przymusowej na Wieniawie. 3 listopada Niemcy przeprowadzają tam masowe egzekucje. Ginie ponad 18 tys. ludzi. Wśród nich jest najprawdopodobniej Szmuel Żytomirski. Sześć dni później nastąpiła ostateczna likwidacja getta na Majdanie Tatarskim. Więźniów przetransportowano do obozu na Majdanku. W grupie kobiet, starców i dzieci jest prawdopodobnie i Henio. Wraz innymi ginie w komorze gazowej. Korzystałem z materiałów zgromadzonych przez Ośrodek Brama Grodzka - Teatr NN.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama