Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dropek: Nie mamy zamiaru spaść

ROZMOWA z Piotrem Dropkiem, trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
W najbliższy weekend na parkiety ekstraklasy, po krótkiej przerwie na występy reprezentacji, powrócą piłkarze ręczni Azotów. Wbrew przedsezonowym zapowiedziom, puławskim kibicom nie będzie dane emocjonować się udziałem ich pupili w walce o medale. Zamiast tego fani będą musieli ściskać kciuki za udaną obronę ligowego statusu. Serię spotkań o utrzymanie rozpocznie rywalizacja z Miedzią Legnica. - Zakładaliśmy sobie, że zdołamy znaleźć się wśród czołowych zespołów i wziąć udział w serii play-off. Do ostatniej kolejki walczyliśmy, żeby go zrealizować. Nie udało się. - Nasze szyki pokrzyżowały kontuzje, a trzeba przyznać, że mieliśmy ich bardzo dużo. Jedni zawodnicy wracali z L4, a niemal tego samego dnia wypadali jeszcze inni. Proszę zauważyć, że nie było spotkania, w którym mógłbym wystawić optymalny skład. Podczas gdy przejmowałem zespół nie mieliśmy nawet zdrowego bramkarza. Kontuzjowanych nie było kim zastępować. Mamy fajną drużynę juniorów, ale dla tych chłopców poziom ekstraklasy jest jeszcze za wysoki. Próbowaliśmy się ratować. Kontuzję wpłynęły na to, że poprosiliśmy o powrót do gry Grzegorza Mazura i Pawła Sieczkę. Podobnie było z golkiperem Krzysztofem Lipką. Zakontraktowaliśmy go w ostatniej chwili. - Rozegraliśmy kilka dobrych spotkań i złapaliśmy punkty. Z ostatniego miejsca i trzech punktów doszliśmy do dziewiątej lokaty. Byłem optymistą. - Ale później znów posypały się kontuzje. Zaraz po przerwie świąteczno-noworocznej, na pierwszym treningu wypadł nam niezwykle ważny zawodnik Wojciech Zydroń. Tydzień przed ligą ponownie musieliśmy radzić sobie bez Mateusza Kusa. To była o tyle ciężka strata, że Mateusz świetnie prezentował się w sparingach w okresie przygotowawczym. Teraz przechodzi rehabilitację i nie ma wielkich szans, żeby w tym sezonie mógł nam pomóc. Do tych dwóch podstawowych graczy dołączył Bogumił Buchwald, który skręcił nogę. Możliwość roszad bardzo szybko się wyczerpała. Zdrowi musieli przejąć większe obciążenia i spirala kontuzji sama się nakręcała. - Tak uważam, chociaż przyznaję, że nie bez znaczenia były również wyniki innych, zupełnie niezależnych od nas, spotkań. Kto mógł przewidzieć, że AZS Gdańsk poradzi sobie i z Płockiem i Vive, a przecież gdańszczanie byli zespołem, który musieliśmy wyprzedzić. - Nie o pechu, raczej o fatalnym splocie wydarzeń. Wszyscy jesteśmy zawodowcami i doskonale wiemy, że takie sytuacje czasem się zdarzają. Przed sezonem było wiadomo, że liga będzie bardzo wyrównana. Nie chcę się również w ten sposób usprawiedliwiać, bo obejmując zespół zdawałem sobie w pełni sprawę, na co się piszę. - Mamy teraz do rozegrania sześć spotkań. Dwa najbliższe z Miedzią Legnica i AZS Gorzów gramy u siebie. Później mamy trzy ciężkie gry na wyjeździe. Serię zakończymy u siebie meczem ze Stalą Mielec. Nie będzie łatwo, każdy chce utrzymać się w ekstraklasie. Pozostaje ciężka harówka. Mnie interesuje tylko najwyższa - 9 lokata na zakończenie sezonu. Stać nas na to. Nie chcę przydzielać miejsc rywalom, niech o to martwią się ich szkoleniowcy.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama