Wruuuuuuuuuum!
Było ślisko. Błoto, śnieg. Dojechałam do mety w połowie klasyfikacji. Nie byłam ostatnia… i tak się zaraziłam - mówi Wioletta Hrynkiewicz-Sudnik, prawdopodobnie najszybsza geodetka w Polsce.
- 30.04.2009 11:26
Łukasz Jusiak. 24-lat. Na co dzień pracuje jako kierowca samochodu dostawczego, którym rozwozi aluminium. Jak sam mówi, rajdy samochodowe to jego pasja. - Trzeba mieć to coś w sobie, żeby inwestować w samochód, jeździć i czerpać z tego przyjemność, bo tylko taki jest z tego zysk. O finansowym nie ma mowy. Chyba, że się wygra jakąś cenna nagrodę za czołowe miejsce.
Wioletta Hrynkiewicz-Sudnik zaczęła jeździć w rajdach samochodowych w lutym 2007 roku. - Pamiętam swój pierwszy start. Było ślisko. Błoto, śnieg. Dojechałam do mety w połowie klasyfikacji. Nie byłam ostatnia… i tak się zaraziłam. Chciałam być coraz lepsza - opowiada \"Obrok” bo tak jest znana wśród innych rajdowców.
W rodzinie Łukasza każdy jeździ w rajdach. - Zaraził nas ojciec - mówi. - Jeździł najpierw z moim starszym bratem. Później ja zacząłem jeździć jako pilot brata. Kiedy zrobiłem prawo jazdy, sam próbowałem swoich sił.
Startować może każdy. Przynajmniej w Rally Sprintach rozgrywanych na Torze Lublin przy ulicy Zembrzyckiej. Imprezy odbywają się zawsze w niedzielę. Średnio raz, dwa razy w miesiącu.
Ale Rally Sprinty, pod najróżniejszymi nazwami rozgrywane są nie tylko na torze kartingowym w Lublinie. Inne miasta jak Chełm, Biłgoraj czy Biała Podlaska organizują swoje rajdy. Zasady są podobne, różne się tylko trasy.
Aby wystartować w rajdzie samochodowym, na przykład na Torze Lublin, nie trzeba spełniać bardzo wysokich wymagań. Wystarczy prawo jazdy, samochód dopuszczony do ruchu z ważnym ubezpieczeniem. Do tego wpisowe, numer startowy i… pozostaje tylko dobra zabawa.
Nie prawdą jest, że tak zwane słabe, \"cywilne” samochody nie mają szans w rywalizacji ze starymi wyjadaczami. Z tymi, którzy swoje samochody przygotowują specjalnie pod jazdę sportową. Na tor może wyjechać każdy.
Brook z zawodu jest geodetką. Na co dzień robi pomiary. Interesuje się motoryzacją. Nawet w niedzielę na tor przyjeżdża z telewizorem, aby oglądać rajdy Formuły 1.
Odkąd zaczęła jeździć, jest coraz lepsza. Pozostawia w tyle swoich kolegów z Automobilklubu Chełmskiego. Jak reagowali na pojawienie się kobiety na torze? - Na początku były uśmieszki, różne opinie typu \"O, przyjechała baba i jakoś tam jeździ”. Ale jak zobaczyli, że radzę sobie coraz lepiej, to weszłam do \"rodziny”.
Brook wygrywa rajdy jeżdżąc specjalnie przygotowanym fordem fiestą. Z zewnątrz auto wygląda normalnie; jak typowy miejski samochód. Ale potencjał jaki w nim drzemie odzywa się właśnie na torze. Sportowe zawieszenie, hamulce i podrasowany silnik. Trzyma się toru jazdy jak przylepiony.
Zabawa dla zapaleńców nie jest tania. Częste wymiany opon, awarie sprzętu. Sypiące się skrzynie biegów, szybko zużywające hamulce i sprzęgła. To codzienność wśród częściej jeżdżących. Łukasz Jusiak, na torze zwany \"Helmutem” w niedzielę zaliczył właśnie awarię skrzyni biegów. Podczas trzeciej próby wyjechał na tor i… coś zgrzytnęło. Auto pojechało, ale za chwilę musiał zjechać na pas awaryjny. Co się stało? - Kilka dni temu remontowałem skrzynie biegów. Przyjechałem na tor sprawdzić, jak się sprawuje. Okazało się, że nie do końca było wszystko dobrze poskładane. Teraz pewnie będzie czekać mnie wymiana całości - mówi.
Łukasz jeździ oplem corsa. - Na początku, jak ja kupiłem była to zwykła, standardowa wersja z silnikiem 1.2. Teraz, mocniejszy silnik, kubełkowe fotele, sportowe zawieszenie i opony. Na początku był warty trzy tysiące zł. Teraz 12 tysięcy zł.
Wyszaleć się na torze, nie na ulicy
Jak mówią sami uczestnicy rajdów, na torze można bardzo dobrze nauczyć się zachowania na drodze. W przypadkach ekstremalnych wiemy jak się zachować. Czy to w czasie poślizgu, czy kiedy nagle pojawi się jakaś przeszkoda na drodze. - Wiesz jak wyjść z poślizgu, a to przydaje się dla własnego bezpieczeństwa - dodaje Brook.
Na torze, jeśli wypadnie się z trasy, co najwyżej można zaliczyć wjazd w opony ustawione w miejscach niebezpiecznych. Co najwyżej porysuje się samochód, połamie zderzak. Nic poważnego.
Na ulicy, zamiast może być pieszy albo inny samochód.
Ale to ekstremalne sytuacjach, bo w rally sprintach jest przede wszystkim zabawa i adrenalina. A najlepeiej widać to po początkujących: pierwszy raz na torze, kilka kółek i od razu wielki uśmiech na twarzy.
Reklama













Komentarze