Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przy biurku towarzysza Prezydenta

Kim był Bolesław Bierut? Miał wiele twarzy, ale żadna nie była ani dobra, ani szlachetna. No, może ta propagandowa, kiedy z troską myślał o przyszłości kraju, którym złośliwa historia pozwoliła mu rządzić
Bierut, polski działacz komunistyczny, agent NKWD, przewodniczący KRN od 1944, prezydent RP od 1947, przewodniczący KC PZPR od 1948, premier PRL od 1952, poseł na Sejm PRL I kadencji. Młodym pokoleniom nazwisko Bierut słabo się kojarzy. Starsi wspominają bierutowskie lata ze zgrozą. Jednak nawet i wśród nich mało kto wie, że Bolesław Bierut to nie było jego prawdziwe nazwisko. Nazywał się Bolesław Biernacki, a konspiracyjnych pseudonimów miał kilka. – Nie chcemy zagłębiać się w takie sprawy – mówi Sławomir Grzechnik, kierownik Galerii Sztuki Socrealistycznej w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. – Chcemy raczej pokazać, w jaki sposób człowiek, w którego rękach spoczywał los Polaków, został wykreowany na ojca narodu przez propagandę. Jak rodził się jego kult wodzowski. W zaciszu socrealistycznej galerii ukrytej pod starymi drzewami arystokratycznego pałacu, znajduje się gabinet towarzysza prezydenta. Tak zwracano się do niego w listach wiernopoddańczych i na oficjalnych spotkaniach. Na wprost wejścia przesłonięte okno, zza którego widać sylwetkę Pałacu Kultury; daru od bratniego Związku Radzieckiego. – Darów to my tutaj mamy więcej – mówi Sławomir Grzechnik. Ot, złoty zegarek od towarzysza Stalina, który został wręczony Tomaszowi (jeden z pseudonimów) podczas jego oficjalnej delegacji w Moskwie w 1945 roku. Był to zegarek marki Hamilton z angielskimi napisami na kopercie. Zdobyczny...? Towarzysz miał szczęście do czasomierzy wręczanych mu przez Stalina. Następny, który od niego dostał, wykonany jest z przezroczystej masy i stanowi przykład kiczu absolutnego. – A tu mamy pozłacaną czarkę z łyżeczką od rządu radzieckiego z 1945 roku – wskazuje Grzechnik. Rząd radziecki specjalnie się nie wysilił na oryginalny prezent. Podobnie jak generał Ponomarienko, który towarzyszowi z Polski w 1950 roku podarował 7 słoni szczęścia – banalny talizman, który jednak nie uchronił Bieruta od dziwnej śmierci w Moskwie. – Wśród darów jest też Biblia, którą w 1951 roku Bierut otrzymał od niejakiego Johna Zasady – kierownik pokazuje na tom niemal nie otwierany. Troskliwy ojciec Na biurku towarzysza Bieruta czas odmierza zegar z jego prywatnego mieszkania przy ul. Klonowej w Warszawie: rokokowa rzecz francuskiej roboty. Bierut, choć wyrósł z bardzo skromnego domu i był działaczem ruchu spółdzielczego, prędko odżegnał się od prostoty i robotniczej skromności. – Zegar, a także inne przedmioty osobiste, prawdopodobnie przekazała Muzeum Niepodległości Wanda Górska, osobista sekretarka Bieruta – domyśla się Grzechnik. – No, może bardziej niż sekretarka. Dość powiedzieć, że na żadnej fotografii nie widziałem żony Bieruta, ale Wandę Górską tak. Na ścianach obrazy. Bardziej i mniej znanych artystów, którzy wysilali cały swój talent, by pokazać, jak ojcowski dla narodu jest prezydent i jak nieustająco myśli o jego przyszłości. – Na tym płótnie Bogusława Szwacza widzimy ślubowanie Bieruta jako prezydenta jeszcze Rzeczpospolitej Polskiej w 1947 roku – wyjaśnia Grzechnik. – Obok obraz Michała Pawlaka: Bierut na tle budującej się Warszawy. Miał zapędy architekta. Oczywiście zgodne z panującą tendencją w Związku Radzieckim. Dlatego mamy Pałac Kultury, plac Defilad i Marszałkowską w stylu preferowanym przez wielkiego brata. Lubelski pomnik Bardzo ciekawe są fotografie pokazujące Bieruta w różnych sytuacjach. Oto Lublin tuż po wojnie. Uroczystości na Bronowicach 15 sierpnia 1945 roku. Pod kolejnym fotosem czytamy: „odsłonięcie pomnika Braterstwa Narodów Słowiańskich w Lublinie w sierpniu 1944 roku” – Jeszcze wojna się nie skończyła, a Lublin był wyzwolony zaledwie od miesiąca – podkreśla Grzechnik. – Zdjęcie wyraźnie wykonane z hotelu Lublinianka, ale sam pomnik nie jest za tłumem widoczny. Który to? Chyba niemożliwe, żeby w ciągu miesiąca został zbudowany nowy? A histeria stachanowska jeszcze się nie rozpoczęła... Złośliwa historia W kozłowieckim gabinecie Bieruta są okulary. Jest neseser toaletowy z grzebieniami, złocona papierośnica od Josifa Broz Tito, który w 1946 roku jeszcze był w łaskach towarzysza Stalina i taki prezent był ważny. – Towarzysz Bierut miał też kilka pistoletów, jeden z nich pokazujemy – dodaje kierownik Galerii Sztuki Socrealistycznej. W swoje 60 urodziny otrzymał Order Budowniczych Polski Ludowej. Tego dnia dzieci ślubowały, że dla uczczenia jego urodzin będą się lepiej uczyć i będą grzeczne, robotnicy wykonywali 300 procent normy, a gospodynie wiejskie wystawiały przedstawienia ku jego czci. Listy z życzeniami i intencjami płynęły z całego kraju. Historia bywa jednak złośliwa. Okrągłe okularki Bieruta, drobiazgi, grzebyki i ołóweczki leżą dziś w oficynie pałacu arystokracji, którą tak okrutnie sekował.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama