Reklama
Przy biurku towarzysza Prezydenta
Kim był Bolesław Bierut? Miał wiele twarzy, ale żadna nie była ani dobra, ani szlachetna. No, może ta propagandowa, kiedy z troską myślał o przyszłości kraju, którym złośliwa historia pozwoliła mu rządzić
- 31.07.2009 19:34
Bierut, polski działacz komunistyczny, agent NKWD, przewodniczący KRN od 1944, prezydent RP od 1947, przewodniczący KC PZPR od 1948, premier PRL od 1952, poseł na Sejm PRL I kadencji.
Młodym pokoleniom nazwisko Bierut słabo się kojarzy. Starsi wspominają bierutowskie lata ze zgrozą. Jednak nawet i wśród nich mało kto wie, że Bolesław Bierut to nie było jego prawdziwe nazwisko.
Nazywał się Bolesław Biernacki, a konspiracyjnych pseudonimów miał kilka. – Nie chcemy zagłębiać się w takie sprawy – mówi Sławomir Grzechnik, kierownik Galerii Sztuki Socrealistycznej w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. – Chcemy raczej pokazać, w jaki sposób człowiek, w którego rękach spoczywał los Polaków, został wykreowany na ojca narodu przez propagandę. Jak rodził się jego kult wodzowski.
W zaciszu socrealistycznej galerii ukrytej pod starymi drzewami arystokratycznego pałacu, znajduje się gabinet towarzysza prezydenta. Tak zwracano się do niego w listach wiernopoddańczych i na oficjalnych spotkaniach.
Na wprost wejścia przesłonięte okno, zza którego widać sylwetkę Pałacu Kultury; daru od bratniego Związku Radzieckiego. – Darów to my tutaj mamy więcej – mówi Sławomir Grzechnik.
Ot, złoty zegarek od towarzysza Stalina, który został wręczony Tomaszowi (jeden z pseudonimów) podczas jego oficjalnej delegacji w Moskwie w 1945 roku. Był to zegarek marki Hamilton z angielskimi napisami na kopercie. Zdobyczny...? Towarzysz miał szczęście do czasomierzy wręczanych mu przez Stalina. Następny, który od niego dostał, wykonany jest z przezroczystej masy i stanowi przykład kiczu absolutnego.
– A tu mamy pozłacaną czarkę z łyżeczką od rządu radzieckiego z 1945 roku – wskazuje Grzechnik.
Rząd radziecki specjalnie się nie wysilił na oryginalny prezent. Podobnie jak generał Ponomarienko, który towarzyszowi z Polski w 1950 roku podarował 7 słoni szczęścia – banalny talizman, który jednak nie uchronił Bieruta od dziwnej śmierci w Moskwie.
– Wśród darów jest też Biblia, którą w 1951 roku Bierut otrzymał od niejakiego Johna Zasady – kierownik pokazuje na tom niemal nie otwierany.
Troskliwy ojciec
Na biurku towarzysza Bieruta czas odmierza zegar z jego prywatnego mieszkania przy ul. Klonowej w Warszawie: rokokowa rzecz francuskiej roboty. Bierut, choć wyrósł z bardzo skromnego domu i był działaczem ruchu spółdzielczego, prędko odżegnał się od prostoty i robotniczej skromności. – Zegar, a także inne przedmioty osobiste, prawdopodobnie przekazała Muzeum Niepodległości Wanda Górska, osobista sekretarka Bieruta – domyśla się Grzechnik. – No, może bardziej niż sekretarka. Dość powiedzieć, że na żadnej fotografii nie widziałem żony Bieruta, ale Wandę Górską tak.
Na ścianach obrazy. Bardziej i mniej znanych artystów, którzy wysilali cały swój talent, by pokazać, jak ojcowski dla narodu jest prezydent i jak nieustająco myśli o jego przyszłości. – Na tym płótnie Bogusława Szwacza widzimy ślubowanie Bieruta jako prezydenta jeszcze Rzeczpospolitej Polskiej w 1947 roku – wyjaśnia Grzechnik. – Obok obraz Michała Pawlaka: Bierut na tle budującej się Warszawy.
Miał zapędy architekta. Oczywiście zgodne z panującą tendencją w Związku Radzieckim. Dlatego mamy Pałac Kultury, plac Defilad i Marszałkowską w stylu preferowanym przez wielkiego brata.
Lubelski pomnik
Bardzo ciekawe są fotografie pokazujące Bieruta w różnych sytuacjach. Oto Lublin tuż po wojnie. Uroczystości na Bronowicach 15 sierpnia 1945 roku. Pod kolejnym fotosem czytamy: „odsłonięcie pomnika Braterstwa Narodów Słowiańskich w Lublinie w sierpniu 1944 roku” – Jeszcze wojna się nie skończyła, a Lublin był wyzwolony zaledwie od miesiąca – podkreśla Grzechnik. – Zdjęcie wyraźnie wykonane z hotelu Lublinianka, ale sam pomnik nie jest za tłumem widoczny. Który to? Chyba niemożliwe, żeby w ciągu miesiąca został zbudowany nowy? A histeria stachanowska jeszcze się nie rozpoczęła...
Złośliwa historia
W kozłowieckim gabinecie Bieruta są okulary. Jest neseser toaletowy z grzebieniami, złocona papierośnica od Josifa Broz Tito, który w 1946 roku jeszcze był w łaskach towarzysza Stalina i taki prezent był ważny.
– Towarzysz Bierut miał też kilka pistoletów, jeden z nich pokazujemy – dodaje kierownik Galerii Sztuki Socrealistycznej.
W swoje 60 urodziny otrzymał Order Budowniczych Polski Ludowej. Tego dnia dzieci ślubowały, że dla uczczenia jego urodzin będą się lepiej uczyć i będą grzeczne, robotnicy wykonywali 300 procent normy, a gospodynie wiejskie wystawiały przedstawienia ku jego czci. Listy z życzeniami i intencjami płynęły z całego kraju.
Historia bywa jednak złośliwa. Okrągłe okularki Bieruta, drobiazgi, grzebyki i ołóweczki leżą dziś w oficynie pałacu arystokracji, którą tak okrutnie sekował.
Reklama













Komentarze