Reklama
Gościński: Biologii się nie oszuka
Rozmowa z Grzegorzem Gościńskim, trenerem piłkarek ręcznych SPR Lublin
- 22.02.2010 20:42
– Za remis z Łączpolem? Chyba nie o to chodzi. Czego tu gratulować (śmiech).
– A ja bez złośliwości odpowiem, że to nie przeciwnik zagrał porywająco, ale my bardzo blado. Złożyło się to niestety na taki mecz, który powinniśmy wygrać, a szczęśliwie zremisowaliśmy. To że były emocje? Mnie to nie pociesza, choć w sumie dobre i to. Od występu w Baia Mare, do gry z Łączpolem, minęło niespełna pięć dni. Dyspozycja niektórych piłkarek mocno mnie zdziwiła.
– Poprawy jakości rozgrywek ligowych?
– Obawiam się, że na to jeszcze za wcześnie. Prawda jest taka, że Gdynia ma ciekawy zespół, ale w tym meczu to my zawaliliśmy. Rozmawiałem o tym długo z Edkiem Jankowskim. On ma takie fajne powiedzenie, które jest bardzo aktualne w tym momencie: Biologii się nie oszuka. Zgodzę się z tym. Najważniejsze dziewczyny w zespole mają już swoje sportowe lata za sobą. Zmienniczek dla nich nie ma znowu tak długo.
– Tak. Wystarczy spojrzeć na rozkład jazdy. Olkusz, Kielce, dwumecz w Koszalinie, później play-off i gra w EHF. Chciałoby się, żeby mieć czas na regenerację, ale z powodu gier z Dunkami nikt nie przełoży nam decydujących meczów ligowych. Można o tym zapomnieć.
– To niestety konieczność. I tu jest problem. Uważam, że ten proces powinien zostać zapoczątkowany znacznie wcześniej. Zmian pokoleniowych nie da się zrobić pstryknięciem palcami. Kto w Lublinie zaakceptowałby drastyczne zmiany w zespole w ciągu jednego roku? Chyba nikt, nie oszukujmy się. Poza tym. Pieniędzy nie przybędzie nam na tyle, żeby robić wielkie europejskie transfery i ściągać dziewczyny z kontraktami po 5 tys. euro. Owszem w Polsce jest kilka ciekawych piłkarek rokujących na przyszłość, ale wie pan co? Każda z nich na razie mogłaby nosić buty niektórym piłkarkom z naszej „starszyzny”.
Reklama













Komentarze