Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

\"Mam talent\": Kolejka po sławę

Ponad 200 osób przyciągnął wtorkowy casting do show TVN \"Mam talent”. W całej Polsce było w sumie 5 tys. chętnych. Przed jurorami stanie tylko 600, dalej przejdzie 40. A wygra jeden.
Magdalena Woźniak-Pietrasiak ma 15 lat. Przyjechała z Kraśnika, bała się, że nie zdąży wejść na przesłuchanie. Wchodzi jako jedna z pierwszych. Plan? Zagrać na gitarze i zaśpiewać \"The Climb” z repertuaru Miley Cyrus. – Śpiewałam to już wcześniej, bo wykonywałam ten utwór na szkolnym koncercie. Teraz ćwiczyłam przez miesiąc. Kocham śpiewać, kocham muzykę, lubię robić różne artystyczne rzeczy. Koleżanka namówiła mnie, żebym przyszła, mówiła, że się nadaję. Przyszłam. Przed hotelem Europa na długo przed castingiem ustawia się długa kolejka chętnych. – Przyjechałam z Warszawy, bo przegapiłam casting u siebie – mówi Adrianna Pałtuszyńska, szesnastoletnia tancerka. – Tańczę już 10 lat, obecnie w zespole w Otwocku. Dzisiaj pokażę moją popisową choreografię. Po co to robię? Żeby się jakoś wypromować. Telewizja na pewno może dać jakiś rozgłos. Chcę, żeby więcej ludzi się dowiedziało o moim istnieniu. Na pewno oprócz większych zarobków może to być satysfakcja z tego, że ludzie cię zauważają i wiedzą, co robisz. – Przyszedłem tu z czystej chęci pokazania się. Telewizja to ułatwia – przyznaje Grzegorz Tyszkiewicz, licealista z Lublina. Będzie prezentować c-walk, mało znany taniec stóp, który ćwiczy od 1,5 roku. – Mogę ewentualnie swoje filmy wrzucać na różne strony takie jak YouTube. Ale chciałem się też pokazać w innym środowisku. Niektórzy są skłonni do wielkich poświęceń, by pokazać się na szklanym ekranie. – Jest taki chłopak, który ma 15 lat, jest bardzo oryginalny, ma na głowie kolorowy czub – opowiada Katarzyna Szałańska z firmy Fremantlemedia, producenta programu. – Nie objawił żadnego talentu, dużo wrzeszczy, bo to nie jest śpiew. Za to jeździ na wszystkie nasze castingi, nie był tylko w Białymstoku i Szczecinie, bo widocznie miał za daleko. – Jechałam tu busikiem dwie i pół godziny. Nie było nawet jak rozprostować nóg – narzeka Anna Jakuszko, 17-latka z Terespola, na co dzień uczennica katolickiego liceum w Białej Podlaskiej. Chce zaśpiewać utwór \"Gdzie ci mężczyźni” z repertuaru Danuty Rinn, wokalistki której nazwisko większości nastolatków nie mówi nic. – Ja ogólnie lubię muzykę jazzową i szukam siebie w takim repertuarze. Lubię śpiewać zawsze i wszędzie. Mogę śpiewać pod prysznicem, a nawet przy myciu zębów. Trudne, ale możliwe, założymy się. Co śpiewam myjąc zęby? Ave Maria. Za drzwiami hotelu Ania jak wszyscy trafia do stołu, gdzie trzeba wypełnić ankietę i pobrać numer do naklejenia na ubranie. Ci, którzy śpiewają, trafiają do jednej sali przesłuchań. Tańczący i wszyscy inni do drugiej. Wbrew oczekiwaniom niektórych za drzwiami nie ma ani Agnieszki Chylińskiej, ani Małgorzaty Foremniak, ani Kuby Wojewódzkiego. – Komisja składa się z producentów programu, ludzi, którzy są specjalistami w danej dziedzinie – mówi Szałańska. – Wszystkie występy rejestrujemy, oglądamy jeszcze raz i wybieramy tych, którzy byli w jakiś sposób interesujący. Przesłuchaliśmy już około 5 tys. ludzi, musimy z nich wybrać około 600 osób – wylicza. Z tych 600 zostanie 40, które wejdą do programu. O wejście wybrańcy z lubelskiego castingu będą walczyć najprawdopodobniej w Warszawie. Choć większość uczestników castingu to ludzie młodzi, to na przesłuchanie stawił się też 78-letni krzykacz miejski Władysław Stefan Grzyb. – Lublin zaczyna mnie nie doceniać – wyjaśnia. – Organizatorzy \"Mam talent” zaproponowali mi występ już jakieś półtora lub dwa miesiące temu. Zgodziłem się, pod warunkiem że wszystko będę robić społecznie. Dla krzykacza nie będzie to jednak pierwszy występ w telewizji. On nie musi się już ścigać o sławę. W Lublinie zna go każdy. Inni dopiero muszą na to zapracować. – Ten program może coś zmienić, może ktoś mnie zauważy i zacznę karierę. Jaką? Chciałabym nagrać płytę, pracować ze sławnymi osobami, zaśpiewać z Edytą Górniak – wzdycha Magda. Ale nie wszyscy liczą na wielką sławę. – Chciałabym być dziennikarką – wyznaje Ania. – A jak nie uda się z dziennikarstwem, będę psychologiem. Trzeba mieć jakieś plany, bo nie sądzę, że będę w stanie kupić jakiś chleb za castingi.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama