Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rumsztyk czy bryzol

Zniknęły z lubelskich restauracji. A szkoda.
Rumsztyk czy bryzol
(M. Kaczanowski)
W restauracjach PRL-u królował rumsztyk. Robiono go z polędwicy. Krojono ją na dwa palce, formowano podłużne kawałki, po doprawieniu solą i pieprzem smażono na gorącym maśle. – Sekret dobrych rumsztyków polegał na tym, żeby za bardzo nie wysmażyć mięsa. Dobry rumsztyk musiał być na pół surowy – opowiadał mi Kazimierz Mirosław, nestor lubelskich kucharzy. Rumsztyk podawano z przesmażoną cebulką, kartoflami i gotowaną jarzynką. Czasem kładziono na talerzu masło szczypiorkowe. Kulinarnym hitem był także bryzol, który robiono z szynki wieprzowej bez kości lub koniny. Z mięsa ścinano zbędny tłuszcz, krojono w poprzek włókien na porcje. Delikatnie rozbijano i formowano z pomocą noża. Każdy kawałek posypywano przyprawami i mąką, smażono na ostrym ogniu z obu stron, potem dosmażano na małym ogniu. Wylewano olej ze smażenia, dodawano masło i po minucie wykładano bryzol na talerz. Podawano go z pieczarkami z patelni i ziemniakami.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama