Przylecieli do Polski w poniedziałek. Mieszkają w miejscach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Połączyła ich jedna ściana w Lublinie.
Piotr Tyczyński
05.08.2011 13:01
(Bartek Żurawski)
Kilka metrów dalej duży fragment ściany zajęli Bułgarzy.
– Tematem wspólnym ściany jest natura, namalowałem owoce, a obok rękę z nożem, która je obcina – wyjaśnia Grigorij z Sofii, który tworzy pod pseudonimem Erase. Grigorij jest w Lublinie od początku festiwalu. Pierwszego dnia, z powodu brzydkiej pogody malował w innym miejscu niż zaplanowano: w przejściu podziemnym pod al. Jana Pawła II. – W weekend w ramach kolejnego festiwalu graffiti będziemy malować jeszcze jedną ścianę. W sumie, w Lublinie zostawię po sobie trzy obrazki.
Tata ze Szwecji
Tuż za Bułgarami z farbami rozłożyła się silna reprezentacja polskich artystów. Wśród nich jest m.in. Tone z Poznania. Chociaż do Lublina przyjechał malować ścianę, to jego twórczość pojawiała się już w wielu galeriach. Na swoim koncie ma kilkanaście wystaw, w tym kilka indywidualnych.
– Prezentowałem swoją twórczość w Berlinie, Monachium, Krakowie, we Włoszech – wyjaśnia. – Tworzę zarówno na płótnach, jak i na ścianach. Wolę malować ściany, problem w tym, że w Polsce mogę to robić przez kilka miesięcy, w zimie na mrozie nie da się pracować.
Ciekawą postacią, która odwiedziła Lublin, jest malarz graffiti znany pod pseudonimem Kaos. Wśród niektórych widzów wyglądał jak ich tata. Ma 40 lat i nadal jest aktywnym malarzem. W Sztokholmie jest uważany za ojca sceny graffiti.
Meeting Of Styles kończy się dziś. W sobotę i niedzielę malarze przeniosą się na Czechów. Murale ozdobią filary wiaduktu przy al. Smorawińskiego, w pobliżu sklepu "Orfeusz”. Przez cały tydzień przez lubelskie ściany przewinie się ok. 70 artystów.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze