Firmy idą na wieś
Ponad tysiąc osób chce tworzyć lub rozwijać mikroprzedsiębiorstwa na terenach wiejskich i stara się o unijne wsparcie. – To rekordowo dużo – przyznają pracownicy Lubelskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, którzy we środę podsumowali swoją działalność w 2011 r.
- 18.01.2012 14:25
– Zainteresowanie wnioskami inwestycyjnymi z roku na rok wzrasta – przyznaje Andrzej Mróz, zastępca dyrektora lubelskiego ARiMR. – W 2011 r. w ramach działania \"Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw” złożono 1028 wniosków. Zainteresowanie było rekordowe. W 2010 r. wpłynęło ich 664. Wzrost zainteresowania związany jest prawdopodobnie z tym, że wnioskodawca nie musi już utrzymywać zatrudnionego pracownika przez 5 lat, a tylko przez 2 lata.
Rolnicy z Lubelskiego chcą również inwestować w energię odnawialną. – Wpłynęły 22 wnioski dotyczące uruchomienia biogazowni – wylicza dyrektor Mróz. – Nasze województwo pod tym względem zajmuje drugie miejsce w kraju, po Wielkopolsce.
Niezmiennie największym zainteresowaniem wśród klientów Agencji cieszą się płatności bezpośrednie. – Obecnie realizujemy ósmą kampanię, pierwsza miała miejsce w 2004 r. Do biur powiatowych wpłynęło ponad 177 tys. wniosków – podaje Piotr Żydek z ARiMR. – Blisko połowa rolników otrzymała już płatności.
Wypłacamy najwięcej w kraju za uprawę buraków cukrowych, chmielu, owoców miękkich i za hodowlę krów.
Od ubiegłego roku istnieje możliwość składania wniosków o dopłaty bezpośrednie metodą internetową. Niestety, w naszym regionie z takiej możliwości skorzystało zaledwie 17 osób.
– Rolnicy podchodzą do wszystkich nowości bardzo ostrożnie – przyznaje Andrzej Bieńko, dyrektor ARiMR w Lublinie. – Myślę, że potrzeba ok. 2-3 lat, żeby rolnicy się do tej metody przekonali i ją zrozumieli.
Wypłacamy najwięcej w kraju płatności cukrowych, chmielu, owoców miękkich i płatności do krów.
Od ubiegłego roku istnieje możliwość składania wniosków o dopłaty bezpośrednie metodą internetową. Niestety, w naszym regionie z takiej możliwości skorzystało niewiele, bo zaledwie… 17 osób.
– Rolnicy podchodzą do wszystkich nowości bardzo ostrożnie – podkreśla dyr. Bieńko. – Myślę, że potrzeba ok. 2-3 lat, żeby rolnicy się do tej metody przekonali i ją zrozumieli.
Reklama













Komentarze