• Czuje się pan już pisarzem?
– Jestem takim wieczornym pisarzem, bo tylko wieczorem mam czas, żeby się tym zająć. Pisałem zresztą od szkoły podstawowej; nowelki, opowiadania. Już od dziecka prowadziłem też dziennik, w którym zapisywałem wrażenia i zdarzenia z mijającego dnia.
• Po co młodemu chłopakowi był dziennik?
– To się wzięło z potrzeby serca. Fotografujemy śluby, wesela, chrzciny, a zwykły dzień jest ulotny. Zawsze miałem poczucie, że warto go zachować, choćby po to, by móc kiedyś pokazać swoim dzieciom. Sam zajrzałem ostatnio do swojego dziennika z czasów szkolnych i przypomniałem sobie najfajniejsze momenty z tego okresu.
• A które były najfajniejsze?
– Te zwykłe, codzienne; ucieczka z lekcji, żarty z kolegami. To smaczki tego czasu, to było wtedy najważniejsze. Żadne zdjęcie tego nie uchwyci, a słowo pisane tak. Ale dziennik dał mi jeszcze jedno: widzę choćby, jak zmieniał się mój charakter pisma i jak ja sam się zmieniałem. Widzę, co w życiu straciłem, co mogłem zrobić inaczej.
• A co pan mógł zrobić inaczej?
– Mogłem wcześniej na poważnie zająć się pisaniem. Tego żałuję.
• W takim razie kiedy zajął się pan tym na poważnie?
– Zdawałem do szkoły filmowej, kręciłem filmy: dokumentalne, przyrodnicze. Więc pierwsze, co pisałem, to scenariusze. Wtedy właśnie powstał scenariusz \"Znaków”, który stał się potem kanwą książki.
• Skąd pomysł na \"Znaki”?
– Pomysł narodził się 11 sierpnia 1999 roku. To był dzień całkowitego zaćmienia Słońca.
• A jaki to był moment w pana życiu?
– Chodziłem wtedy do liceum w Jastkowie. Razem z kolegą skonstruowaliśmy urządzenie do obserwacji zaćmienia. Przed Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej obserwowaliśmy to zjawisko i… czekaliśmy, co się wydarzy. Pamiętam, że wyszedł do nas pewien profesor i powiedział, że wieczorem będzie deszcz perseid, i że skumulowanie się dwóch takich zjawisk jednego dnia jest niezwykle rzadkie. Taki dzień zdarza się raz na kilkaset lat. Wtedy narodził się pomysł na scenariusz \"Znaków”.
• Siadł pan od razu do pisania?
– Od razu. Pomyślałem, że zbliża się koniec tysiąclecia i raczej nic dobrego z tego nie może wyniknąć.
• Czyli co może wyniknąć?
– Zło. I na takim pomyśle oparłem swój scenariusz, który parę dobrych lat przeleżał w szufladzie, aż do niego wróciłem i zacząłem pisać książkę. Najkrócej mówiąc, jest ona o odwiecznej walce dobra ze złem. A wszystko w obliczu nowego tysiąclecia i nadchodzącego zagrożenia.
• Do jakiego gatunku zaliczyłby pan \"Znaki”?
– Zdecydowanie do sensacji. Może z elementami thrillera.
• A do jakiego tytułu filmowego, czy też literackiego jest książce najbliżej?
– Wydaje mi się, że do filmu \"Omen”. W obu pojawia się bowiem motyw dziecka szatana.
• Jaki jest szatan w \"Znakach”?
– Jest mistrzem intrygi; inteligentny, bystry, przebiegły. Nie sposób z nim walczyć bez boskiej pomocy.
• Skąd potrzeba odwołania się do takiego motywu?
– We mnie, jak pewnie w każdym, toczy się taka walka. Wszystko sprowadza się do naszych wyborów i to od nich zależy, czy w tej starej jak świat walce dobro będzie górą. W książce – tyle mogę zdradzić – dobro ostatecznie zwycięża, choć nie obywa się bez ofiar.
• Pisze pan we wstępie, że miejsca przedstawione w książce są prawdziwe. Jakie więc są to miejsca?
– Akcja rozgrywa się w Turcji, w Niemczech, ale są także elementy lubelskie. Umieściłem je siłą rzeczy, gdyż w z tym miastem jestem związany od urodzenia i znam je najlepiej.
• Co panu najbardziej pomogło w pisaniu?
– Doświadczenie w pisaniu scenariuszy, choć to zupełnie różne gatunki. Mam też w sobie dużą dyscyplinę; siadałem więc codziennie wieczorem i pisałem. I tak przez dwa lata. Gdyby nie ta systematyczność, książka pewnie nigdy by nie powstała.
• Będą spotkania z lubelskimi czytelnikami?
– Książka ukaże się we wrześniu i mam nadzieję, że już jesienią spotkam się z czytelnikami. To będzie dla mnie nowe doświadczenie, ale liczę, że dostanę zwrotną informację, co podoba się w mojej książce, a co nie.
• A będą kolejne powieści?
– Już piszę następną… Tym razem będzie to opowieść o dwunastu magicznych księgach, które zaginęły na świecie.
• Czy to znaczy, że pisanie to już nie tylko hobby?
– Chciałbym żyć z pisania książek. Nie wiem, na ile to realne, ale pomarzyć można… Na razie jestem handlowcem, a nocami piszę książki.
Nocami piszę książki. Rozmowa z Jackiem Wójcikiem
Z wykształcenia historyk, z zawodu handlowiec. Właśnie wydał swoją debiutancką powieść, w której elementy mistyczne przeplatają się z miejscami znanymi z Lublina. Rozmowa z Jackiem Wójcikiem, autorem książki \"Znaki”.
- 31.08.2012 13:32

Reklama













Komentarze