Szpital w Świdniku ogłosił wezwanie do podjęcia depozytu – dokładnie 32 tys. 100 zł. Szpital szuka ewentualnych spadkobierców zmarłej w 2006 r. pacjentki z Trawnik. – Kobieta miała w ubraniu bardzo dużo pieniędzy – mówi Elżbieta Romańska-Nowik, główny księgowy SP ZOZ. – Gotówka trafiła do depozytu. Jest na rachunku bankowym.
Już wcześniej medycy szukali rodziny kobiety. – Zgłosiły się nawet dwie osoby, ale nie miały wyroku sądowego stwierdzającego nabycie spadku po zmarłej – dodaje dyrektor. Jeśli depozyt nie zostanie podjęty w ciągu 3 lat od daty wezwania do jego odbioru, właścicielem pieniędzy zostanie szpital.
Sytuacje, kiedy pacjenci zostawiają oszczędności lub kosztowne rzeczy w szpitalnym depozycie, nie należą do rzadkości. Choć wysokość kwoty ze Świdnika jest wyjątkowa.
– Starsze osoby są przyzwyczajone, aby mieć przy sobie oszczędności – mówi Bernarda Petryk, zastępca dyrektora ds. administracyjnych \"papieskiego” szpitala w Zamościu. – Trafiają do depozytu, kiedy np. pacjent ma przejść zabieg i będzie usypiany. Największa kwota przechowywana w naszej kasie pancernej wynosiła 6,7 tys. zł.
Zamojska lecznica za pośrednictwem opieki społecznej szukała też spadkobierców jednego ze zmarłych pacjentów. W szpitalu zostały klucze do mieszkania mężczyzny.
Po zmarłych zostają nie tylko pieniądze. – Są też rzeczy osobiste, np. ubrania – informuje Marta Podgórska, rzecznik SPSK 4 w Lublinie. – Często są zniszczone, zakrwawione. Przetrzymywanie ich jest dla nas kłopotliwe. Jeśli nikt się nie zgłasza, po jakimś czasie niszczymy je.
Zmarła w szpitalu i zostawiła 32 tys. złotych. Pieniądze czekają
Tyle zostawiła dla potencjalnych spadkobierców Marianna O. Sześć lat temu zmarła w szpitalu w Świdniku. Gotówkę miała przy sobie.
- 18.09.2012 22:03

Reklama













Komentarze