Rozwałka dostawał 7,6 tys. zł brutto miesięcznie, ale radni niezadowoleni z jego wyników obniżyli mu w kwietniu 2009 roku wynagrodzenie do 5,8 tys. zł. Jednak samorządowiec nadal brał wynagrodzenie w starej wysokości.
Tłumaczył, że radni nie mieli prawa obcinać mu pensji, bo był w przedemerytalnym okresie ochronnym. Rozwałka dostawał większe pieniądze do decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nadpłacone pieniądze – 8 940 zł – zwrócił dopiero po interwencji Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Wójt nie złożył broni. Pozwał Urząd Gminy do sądu pracy. Zażądał wypłaty 25 tys. zł z tytułu poniesionych strat. Urząd Gminy reprezentował… zatrudniony przez wójta prawnik. Sąd nakazał Rozwałce dokładnie wyliczyć, jakie straty poniósł i podstawę prawną, na jakiej domaga się tych pieniędzy.
Podczas piątkowej rozprawy okazało się, że teraz wójt chce od urzędu 33,9 tys. zł (do poprzedniej kwoty dodał pieniądze zwrócone kasie gminy).
– Jako odszkodowanie za nierówne traktowanie w zatrudnieniu, jeśli chodzi o wynagrodzenie – tłumaczył w sądzie Rozwałka. Porównał swoje wynagrodzenie do wójtów sąsiednich gmin. Prawnik urzędu uznał powództwo.
Wójt tłumaczył, że sąsiednie gminy są większe lub porównywalnej wielkości, ale on pracował bez sekretarza (radni nie chcieli zaakceptować proponowanego kandydata) i miał znacznie więcej obowiązków. Nie miał również zastępcy. – Uważam, że obniżenie wynagrodzenia było elementem mobbingu wobec mnie – stwierdził wójt.
– Nie warto przed orzeczeniem wtrącać się do pracy sądu – powiedział nam wczoraj proszony o komentarz wójt Rozwałka.
Wójt Markuszowa chce od gminy prawie 34 tys. zł
33,9 tys. zł chce teraz od swojego Urzędu Gminy Andrzej Rozwałka, wójt Markuszowa. Twierdzi, że był dyskryminowany przez radnych, bo wójtowie sąsiednich gmin brali więcej pieniędzy za pracę.
- 23.09.2012 18:26

Reklama













Komentarze