• Na początku tygodnia dołączyłaś z pozostałymi amerykańskimi koszykarkami do koleżanek i rozpoczniesz treningi przed nowym sezonem. Zakładam jednak, że podczas pobytu w USA również nie próżnowałaś.
- Odpoczywałam bardzo krótko po zakończeniu poprzednich rozgrywek. Byłam zajęta pracą nad nowym biznesem i moją stroną internetową leahmetcalf.com. Uwielbiam sport, dlatego cały czas staram się utrzymywać w dobrej kondycji i z pewnością będę gotowa na start nowego sezonu. Mam trenera, z którym regularnie ćwiczę. Zna się na rzeczy, kiedyś sam grał zawodowo w koszykówkę. Często trenuję też z innymi dziewczynami. Koszykówka w USA jest bardzo popularna, więc znalezienie partnerek do gry to nie problem.
• W poprzednim sezonie grałaś w Glucose ROW Rybnik. Utrzymałyście się w lidze, ale zespół nie przystąpi do rozgrywek w kolejnym sezonie.
- To przykre, ale niezależne ode mnie. Kiedy podjęłam decyzję o odejściu z Rybnika były już pewne problemy, ale nic nie wskazywało na to, że zrezygnują z gry. Szkoda, że to poszło w tę stronę.
• Dlaczego właśnie Lublin?
- Są trzy główne powody. Po pierwsze to klub zarządzany bardzo profesjonalnie i stabilny finansowo, co jest dla mnie niezwykle istotne na tym etapie kariery. Szczególnie po ostatnich doświadczeniach. Po drugie budują silną drużynę, a po trzecie słyszałam wiele dobrego o trenerze. Poza tym znam kilka dziewczyn, które grały tu w poprzednim sezonie. Rozmawiałam z nimi przed podpisaniem kontraktu. Wygląda na to, że wreszcie będę mogła skupić się tylko na grze. Wspólnie z trenerem i działaczami mamy podobną wizję i oczekiwania. Musi nam się udać.
• Chyba lubisz zmiany, bo Pszczółka AZS UMCS to będzie już twój piąty klub w Polsce. Nigdzie nie zagrzałaś miejsca na dłużej.
- Zespoły, w których grałam były dla mnie dobre w danym momencie, ale po sezonie zawsze zachodziło wiele zmian, więc i ja odchodziłam. Po prostu nie było sposobności, żeby zostać. Ale nie mam nic przeciwko, żeby moja przygoda w Lublinie była dłuższa.
• Rozmawiałaś już z trenerem na temat swojej roli w zespole?
- Oczywiście. Oboje czujemy, że mogę wnieść do zespołu bardzo wiele. Mamy podobną wizję, co bardzo mi pasuje. Rolą trenera będzie wykorzystanie moich umiejętności w taki sposób, żeby zespół jak najmocniej na tym skorzystał.
• Jesteś zdecydowanie najbardziej doświadczoną rozgrywającą w kadrze Pszczółki. Pozostałe jedynki są bardzo młode. Będziesz dla nich nie tylko koleżanką, ale także nauczycielką?
- Uwielbiam pomagać młodym zawodniczkom stać się lepszymi, bo to wielkie wyzwanie, a one same nie zawsze wiedzą jak to zrobić. Na pewno będę chętnie udzielać im rad, jeśli będą chciały mnie słuchać. W końcu to będzie już mój dziesiąty sezon w Europie, więc doświadczenia na pewno mi nie brakuje. Ale ja także mam nadzieję nauczyć się czegoś od nich. To bardzo ważne, aby każdy dał z siebie sto procent i maksymalnie pomógł zespołowi. W ten sposób wszyscy możemy się lepiej rozwijać.
• Znałaś wcześniej zawodniczki, z którymi będziesz grała w Lublinie?
- Z Kateryną Dorogobuzovą grałam we Francji jakieś pięć lat temu. Przez cały ten czas byłyśmy w kontakcie, więc jestem podekscytowana możliwością grania z nią ponownie. Przed podpisaniem kontraktu rozmawiałam też z Aldoną Morawiec. Kiedy grałyśmy razem ona i inne młodsze dziewczyny ze względu na wiek nazywały mnie mamą, a ja mówiłam do nich „moje dzieci”. Często dzwonimy do siebie z Aldoną i jesteśmy dobrymi koleżankami. Wiele dobrego słyszałam też o Destiny Williams. Jeśli chodzi o Jhasmin Player to grałam przeciwko niej i wiem, jakiego kalibru jest graczem. Myślę, że będzie niezwykle ważnym elementem naszego zespołu.
• Wygląda na to, że kadrowo będziecie bardzo mocne.
- Tak, myślę, że mamy wspaniałą drużynę. Co ważne, nie tylko pierwszą piątkę, ale także szeroki skład. Mamy duże możliwości, w związku z tym stać nas nawet na walkę o medal. To moje marzenie. Jeśli inne dziewczyny mają podobne pragnienia, może nam się udać.
• To będzie już twój piąty rok w Polsce. Polubiłaś naszą ligę i kraj?
- Myślę, że można tak powiedzieć.
• Masz jakieś ulubione polskie danie?
- Próbowałam bardzo wiele różnych polskich przysmaków. Golonka, bigos, schabowy, pierogi, kiełbasa, barszcz, żurek... i wiele, wiele więcej. W Stanach chyba najbardziej brakuje mi waszej kiełbasy.
• Słyszę, że znasz sporo polskich słów. Uczyłaś się naszego języka?
- Tak naprawdę uczę się każdego dnia, gdy jestem w Polsce. To trudny język, żeby czytać i pisać, ale wiele rozumiem i trochę mówię. Chciałabym nauczyć się lepiej polskiego, żeby móc poprawić komunikację. Czasem z powodu ograniczonego słownictwa nie potrafię powiedzieć tego, co chcę albo zrozumieć wszystkiego.
Po letniej rewolucji kadrowej Pszczółka AZS UMCS Lublin dysponuje jednym z najsilniejszych składów w ligowej stawce. Leah Metcalf i spółka mogą powalczyć nawet o medal. Jednak rywalizacja z mającymi mocarstwowe aspiracje Wisłą Can-Pack Kraków, Energą Toruń czy Artego Bydgoszcz będzie z pewnością ciężka. Sam trener wypowiada się póki co zachowawczo.
- Play-off to nasz plan minimum nie wyobrażam sobie, żeby miało nas tam zabraknąć. Medal? Na razie za wcześnie, żeby o tym mówić. Przecież dopiero co utrzymaliśmy się w lidze. Ale oczywiście mamy swoje marzenia - powiedział Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskiego zespołu.
Jego głównym zadaniem będzie zbudowanie zespołu z wielkich indywidualności. Jhasmin Player, Destiny Williams, Katerina Dorobuzova i Metcalf w poprzednim sezonie były najlepiej punktującymi zawodniczkami swoich zespołów. Wiadomo, że wszystkie nie utrzymają takiej skuteczności, ale jeśli będą grały dla drużyny i realizowały założenia taktyczne szkoleniowca, to Pszczółka może zostać rewelacją rozgrywek.
Lublinianki rozpoczną sezon od wyjazdowego meczu z AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, który zaplanowano na weekend 19/20 września. Trzy dni później zainaugurują zmagania przed własną publicznością, spotkaniem z beniaminkiem JAS-FBG Zagłębie Sosnowiec.














Komentarze