- Latem 1860 roku ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, jak wielka liczba owadów daje się złapać liściom pospolitej rosiczki okrągłolistnej (Drosera rotundifolia) rosnącej na wrzosowiskach hrabstwa Sussex. Słyszałem już wcześniej, że owady bywają chwytane w ten sposób, ale nie posiadałem dogłębnej wiedzy na ten temat - napisał Karol Darwin, który piętnaście lat później był autorem cytowanego do dziś traktatu „Rośliny owadożerne”.
Atrakcyjny dzbanecznik
- Kilka lat temu, bodajże w „National Geographic” zobaczyłem zdjęcie dzbanecznika, który wyglądał niezwykle interesująco. Zacząłem szukać informacji na ich temat, później przez Internet zamówiłem pierwsze rośliny - opowiada Filip Bierkowski, który dziś kultywuje wiele różnych odmian. - Hoduję je od ponad 3 lat i to najlepszy dowód na to, że nie są bardzo wymagającymi roślinami. Zawodowo jestem związany z branżą finansową, dużo pracuję i nie mam czasu by się nimi zajmować, na przykład zraszać je kilka razy na dobę. Po prostu kupiłem bardziej wymagającym dzbanecznikom akwaria, które utrzymują potrzebną im do życia wilgotność. No i moje nie są szczególnie owadożerne, bo nie mam kiedy biegać do sklepu zoologicznego po świerszcze czy inne owady. Zwłaszcza, że mięsożerność to uzupełnienie diety tych roślin - opowiada pan Filip, który przyznaje, że trzeba znać podstawowe zasady postępowania, jeśli się chce mieć dany okaz w dobrej kondycji przez kilka lat. - W marketach budowlanych często można zobaczyć masowe szczepy, są to zwykle rośliny niewymagające aczkolwiek często w kiepskiej kondycji.
Broń biologiczna
- Popularna muchołówka spokojnie wytrzyma na zwykłym parapecie. Na pierwsze owadożerne rośliny namówił mnie znajomy, który szukał ciekawostek. Jemu rosiczka padła, mnie nie. Przyniósł taką zdychającą do mnie i odżyła. No, ale on miał ciągle zasłonięte żaluzje i było jej za ciemno. To było dawno, jeszcze jak studiowałem w Poznaniu - opowiada Robert Czernij ze Złotowa w Wielkopolsce, z wykształcenia technolog żywności i żywienia człowieka. Dziś ma sporą kolekcję. Kilka jego roślin będzie można zobaczyć w Lublinie w czasie Wystawy Roślin Mięsożernych z kolekcji grupy Roraima (od 14 do 18 września w Ogrodzie Botanicznym UMCS).
- Najbardziej narzeka mój ojciec, bo jak wyjeżdżam, to musi się opiekować moją kolekcją. Podlewanie zajmuje mu ze dwie godziny. Owadożerne to rośliny bagienne, muszą mieć wilgoć - opowiada pan Robert, który wspomina, że kolejne pojemniki z kwaśnym torfem i kapturnicami zaczęły się pojawiać w jego ogrodzie z powodu os. - Mamy ścianę porośniętą bluszczem, os było tyle, że nie dało się wysiedzieć. Zauważyłem, że kapturnice się nimi wypełniają aż po czubek. No, to stawiałem kolejne pojemniki i sadziłem kolejne kapturnice, zwłaszcza, że one spokojnie zimują na zewnątrz. Jak już jest taki ostry mróz, to przenoszę je do pomieszczenia gdzie trzymamy delikatne rośliny. Jak ktoś zaczyna, to lepiej, żeby kupował sadzonki, potem już można próbować hodować z nasion.
Bagienna moda
- To może budzić sprzeciw, ale na 100 os może się zaplątać jedna pszczoła. Pszczoły szukają pyłku, jeśli zginą to przypadkowo. Rosiczki zbierają drobniejsze owady, muszki owoców, meszki - tłumaczy Michał Gąstał z firmy Roraima, która handluje mięsożernymi roślinami. - Pierwsze rośliny przyleciały do mnie kilkanaście lat temu ze Sri Lanki. One występują w kilku strefach klimatycznych, ale wszędzie są pod ochroną. Te dostępne na rynku są już wyhodowane z dala od miejsc gdzie rosną ich przodkowie. Można powiedzieć, że dzięki nam jest ich coraz więcej - dodaje i szacuje, że w Polsce 100 a nawet 200 tysięcy osób miało kiedykolwiek styczność z pięknymi bagiennymi osobnikami, a kilka tysięcy się nimi zachwyciło i hodowało je przez co najmniej kilka miesięcy.
Pan Michał opowiada, że szklarnię, w której hoduje rośliny widać z daleka i sugeruje ona uprawę konopi indyjskich, a nie bajecznie kolorowych owadożernych. - Generalnie marnuję potencjał - żartuje.
I już na poważnie tłumaczy, że ostatnio zauważa, że ludzie interesują się zakładaniem na działkach torfowisk, bo docenili urodę mrozoodpornych kapturnic. - Prywatne torfowiska robią się modne - dodaje.
Oprócz osób szukających oryginalnych roślin do ogrodu czy domu do Roraimy i grupy związanych z nią hodowców zgłaszają się też naukowcy z uczelni z całej Polski czy pracownicy ogrodów i szklarni. - Zwykle mamy więcej doświadczenia i wiedzy praktycznej, jak możemy to pomagamy - mówi Gąstał, który podobnie jak pozostali moi rozmówcy nie jest z wykształcenia botanikiem ani biologiem, a Roraima i szklarnia pełna egzotycznych roślin jest dodatkiem do zupełnie innego, zawodowego życia.
Korzystałam ze „Zmysłowego życia roślin” Daniela Chamowitza
- Latem 1860 roku ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, jak wielka liczba owadów daje się złapać liściom pospolitej rosiczki okrągłolistnej (Drosera rotundifolia) rosnącej na wrzosowiskach hrabstwa Sussex. Słyszałem już wcześniej, że owady bywają chwytane w ten sposób, ale nie posiadałem dogłębnej wiedzy na ten temat - napisał Karol Darwin, który piętnaście lat później był autorem cytowanego do dziś traktatu „Rośliny owadożerne”.
Atrakcyjny dzbanecznik
- Kilka lat temu, bodajże w „National Geographic” zobaczyłem zdjęcie dzbanecznika, który wyglądał niezwykle interesująco. Zacząłem szukać informacji na ich temat, później przez Internet zamówiłem pierwsze rośliny - opowiada Filip Bierkowski, który dziś kultywuje wiele różnych odmian. - Hoduję je od ponad 3 lat i to najlepszy dowód na to, że nie są bardzo wymagającymi roślinami. Zawodowo jestem związany z branżą finansową, dużo pracuję i nie mam czasu by się nimi zajmować, na przykład zraszać je kilka razy na dobę. Po prostu kupiłem bardziej wymagającym dzbanecznikom akwaria, które utrzymują potrzebną im do życia wilgotność. No i moje nie są szczególnie owadożerne, bo nie mam kiedy biegać do sklepu zoologicznego po świerszcze czy inne owady. Zwłaszcza, że mięsożerność to uzupełnienie diety tych roślin - opowiada pan Filip, który przyznaje, że trzeba znać podstawowe zasady postępowania, jeśli się chce mieć dany okaz w dobrej kondycji przez kilka lat. - W marketach budowlanych często można zobaczyć masowe szczepy, są to zwykle rośliny niewymagające aczkolwiek często w kiepskiej kondycji.
- Latem 1860 roku ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, jak wielka liczba owadów daje się złapać liściom pospolitej rosiczki okrągłolistnej (Drosera rotundifolia) rosnącej na wrzosowiskach hrabstwa Sussex. Słyszałem już wcześniej, że owady bywają chwytane w ten sposób, ale nie posiadałem dogłębnej wiedzy na ten temat - napisał Karol Darwin, który piętnaście lat później był autorem cytowanego do dziś traktatu „Rośliny owadożerne”.
Atrakcyjny dzbanecznik
- Kilka lat temu, bodajże w „National Geographic” zobaczyłem zdjęcie dzbanecznika, który wyglądał niezwykle interesująco. Zacząłem szukać informacji na ich temat, później przez Internet zamówiłem pierwsze rośliny - opowiada Filip Bierkowski, który dziś kultywuje wiele różnych odmian.
>> O roślinach mięsożernych i ich hodowcach więcej w pełnej wersji tego artykułu
- Hoduję je od ponad 3 lat i to najlepszy dowód na to, że nie są bardzo wymagającymi roślinami. Zawodowo jestem związany z branżą finansową, dużo pracuję i nie mam czasu by się nimi zajmować, na przykład zraszać je kilka razy na dobę. Po prostu kupiłem bardziej wymagającym dzbanecznikom akwaria, które utrzymują potrzebną im do życia wilgotność. No i moje nie są szczególnie owadożerne, bo nie mam kiedy biegać do sklepu zoologicznego po świerszcze czy inne owady. Zwłaszcza, że mięsożerność to uzupełnienie diety tych roślin - opowiada pan Filip, który przyznaje, że trzeba znać podstawowe zasady postępowania, jeśli się chce mieć dany okaz w dobrej kondycji przez kilka lat.
- W marketach budowlanych często można zobaczyć masowe szczepy, są to zwykle rośliny niewymagające aczkolwiek często w kiepskiej kondycji.














Komentarze