Jak chełmscy sportowcy trafili do Bollywood?
- Indyjski producent znalezienie zapaśniczek i sędziów do swojego filmu między innymi zlecił agencji filmowej z Krakowa - mówi Roman Czwaliński, trener i sędzia w Gryfie-Cement Chełm. - Jej przedstawiciele rozglądali się najpierw po klubach na Śląsku. W końcu ktoś im podpowiedział, że przecież to nasz klub od lat jest krajowym liderem w zapasach kobiet.
Casting do Bollywood
Krakusi pojawili się w Chełmie w październiku 2015 roku. Chcieli zobaczyć i nagrać sędziowane walki chełmskich zapaśniczek. Z około 20 dziewcząt wybrali Angelikę Dytrych, Katarzynę Kamińska, Jolę Świeczak i Emilię Nartowską, która co prawda jest zawodniczką Znicza Podzamcze, ale w Chełmie uczy się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w miejscowym Zespole Szkół Technicznych.
- Castingowe walki sędziowałem na zmianę z kolegą Mateuszem Bierzanowskim - dodaje Roman Czwaliński. - Ku naszemu zaskoczeniu już po tygodniu dotarła do nas wiadomość, że reżyser filmu „Dangal” obejrzał przysłany mu materiał i cała nasza szóstka bardzo mu się spodobała. To było równoznaczne z zaproszeniem nas na plan filmowy do Delhi.
Na plan limuzynami
Krakowska agencja przysłała też zakwalifikowanym chełmianom umowy precyzujące oczekiwania producenta i jednocześnie jego zobowiązania wobec angażowanych sportowców. Przede wszystkim zapewniła im przelot do Delhi, zakwaterowanie w luksusowym hotelu, pełne utrzymanie, kieszonkowe i gaże za każdy dzień spędzony na planie.
- W pierwszym rzucie na początku stycznia do Indii poleciały Jola, Emilia i Angelika, która została tam na dłużej - tłumaczy pan Roman. - Po miesiącu dołączyłem do niej ja, Mateusz Bierzanowski i czwarta z naszych zapaśniczek Kasia Kamińska. Już na miejscu poczuliśmy się niemal jak gwiazdy, szczególnie kiedy dowożono nas na plan limuzynami. Pod względem organizacyjnym wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ze swojej strony musieliśmy też zdobyć się na samodyscyplinę, aby się do tego systemu dopasować.
Scenariusz
Dangal w języku hindi oznacza walkę zapaśniczą. Film o tym tytule to oparta na faktach historia rodziny Phogat, która zakochała się w zapasach.
Ich perypetie zostały przedstawione z typowym dla Bollywood rozmachem. Twórców zainspirowało życie Mahavira Singha Phogata, znanego hinduskiego zapaśnika, który na przekór obyczajom chciał wprowadzić w Indiach zapasy kobiet. Pionierkami były jego córki Geeta i Babita.
Pierwsza, jako reprezentantka Indii w zapasach, w 2010 roku wygrała zmagania na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej w kategorii do 55 kg. Z kolei Babita zdobyła wówczas srebro w kategorii do 51 kg. W rolę ich ojca wcielił się sam Aamir Khan, którego wytwórnia zaangażowała się w produkcję filmu.
Polska ekipa miała okazję osobiście poznać hollywoodzkiego gwiazdora.
- Zaprosił nas na kolację, ćwiczyliśmy z nim też wspólnie na siłowni - wspomina Roman Czwaliński, poza klubem także nauczyciel wf w Zespole Szkół w Rudzie Hucie. - Kiedy wracaliśmy z planu do garderoby podawał nam rękę zapewniając, że dobrze sobie poradziliśmy. Miło było to usłyszeć szczególnie od tak znanej osoby, zawsze otoczonej gromadą ochroniarzy.
Walka
Dla pana Romana jednym z ważniejszych zadań przed kamerą było sędziowanie półfinałowej walki, jaką bohaterka filmu stoczyła z naszą Angeliką. Dla Geety było to być, albo nie być. Zdopingowana przez siedzącego na trybunie ojca daje z siebie wszystko i pokonuje Dunkę, którą zagrała Polka.
- Już po nakręceniu tych scen zostałem poinformowany, ze wbrew wcześniejszym ustaleniom reżyser chce mi powierzyć sędziowanie także drugiego spotkania półfinałowego. Chyba mu się spodobałem, bo podobne odstępstwa od pierwotnego planu w Bollywood ponoć praktykowane są jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Samą walkę finałową sędziował już mój klubowy kolega Mateusz Bierzanowski - dodaje Roman Czwaliński.
Przegrywając walkę Angelika musiała pokazać smutek, frustrację i rozczarowanie. W końcu uległa przeciwniczce, z którą dotąd zawsze wygrywała. To wymagało od niej także umiejętności aktorskich.
- Trudność polegała również na tym, że hinduska aktorka obsadzona w głównej roli nie miała wcześniej żadnej styczności z zapasami - powiedziała Angelika Dytruch jednemu z portali sportowych. - Do filmu przygotowywała się przez siedem miesięcy. Scenariusz wymagał od niej wykonywania bardzo trudnych akcji i efektownych rzutów. Dlatego musiałyśmy jej w tym sprytnie pomagać. Do ostatniej chwili ćwiczyłam z nią także w wolnych chwilach pomiędzy kolejnymi ujęciami.
Poza planem
W przerwach między pracą na planie filmowym, polska ekipa zwiedzała najpiękniejsze zakątki New Delhi. Szczególne wrażenie wywarła na nich położona nieopodal ich hotelu Świątynia Lotosu otwarta dla ludzi wszelkich wyznań. Również oni znajdywali tam chwilę do wyciszenia się i refleksji.
Zachwycali się egzotyką Indii, ale też odkrywali kontrastującą z bogactwem skrajną biedę, w jakiej żyje wielu Hindusów. Na pewno przygodę w Bollywood zachowają w pamięci na całe życie.
Kto wie zresztą, czy tam jeszcze nie wrócą? W końcu w Indiach filmy sportowe cieszą się obecnie olbrzymim powodzeniem, a „Dangal” szczególną oglądalnością.
Dla pana Romana dobrym prognostykiem jest i to, że pracujący na planie Hindusi szybko przechrzcili go z Romana Czwalińskiego na Polańskiego.
Jak chełmscy sportowcy trafili do Bollywood? - Indyjski producent znalezienie zapaśniczek i sędziów do swojego filmu między innymi zlecił agencji filmowej z Krakowa - mówi Roman Czwaliński, trener i sędzia w Gryfie-Cement Chełm. - Jej przedstawiciele rozglądali się najpierw po klubach na Śląsku. W końcu ktoś im podpowiedział, że przecież to nasz klub od lat jest krajowym liderem w zapasach kobiet.
Casting do Bollywood
Krakusi pojawili się w Chełmie w październiku 2015 roku. Chcieli zobaczyć i nagrać sędziowane walki chełmskich zapaśniczek. Z około 20 dziewcząt wybrali Angelikę Dytrych, Katarzynę Kamińska, Jolę Świeczak i Emilię Nartowską, która co prawda jest zawodniczką Znicza Podzamcze, ale w Chełmie uczy się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w miejscowym Zespole Szkół Technicznych.















Komentarze