Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Firma miała przewieźć koty do Anglii. Jeden uciekł. "Zaproponowano mi 8,4 zł za kilogram zaginionego kota."

– 8,4 zł za kilogram zaginionego kota – taką propozycję miała usłyszeć właścicielka zwierzęcia od właściciela firmy przewozowej. Kot Maciek do Anglii nie dojechał. Wyskoczył z busa w Jeleniej Górze.
Firma miała przewieźć koty do Anglii. Jeden uciekł. "Zaproponowano mi 8,4 zł za kilogram zaginionego kota."
Pani Agnieszka za znalezienie kota Maćka oferuje 1000 zł nagrody. Tel. 574 511 412 i 501 371 010

– Moje dwa koty zostały przekazane przewoźnikowi 23 stycznia. Z Tomaszowa Mazowieckiego miały dotrzeć do Crewe w Anglii – opowiada Agnieszka Storczyk. – Właściciel firmy przewozowej zapewniał, że zwierzaki będą otoczone fachową opieką i dotrą na miejsce już następnego dnia. Mój kot Maciuś został „zgubiony” w Jeleniej Górze, zaś kotka dotarła do mnie po ponad 60 godzinach głodna i wycieńczona – relacjonuje. Kobieta twierdzi, że zwierzę było przestraszone i oblepione własnymi odchodami.

Transportem kotów do Anglii zajęła się firma Speed Bus. – Zaproponowaliśmy możliwość opieki nad zwierzętami. Taka usługa w naszej firmie kosztuje 1400 zł. Mąż właścicielki kotów, który załatwiał z nami formalności, zrezygnował z tego. Dwa koty były ściśnięte w klatce wielkości klatki dla chomika, bez kuwety. Podróżowały pod opieką jednej z pasażerek – odpiera zarzuty właściciel firmy Speed Bus. I dodaje: – W takich sytuacjach nie bierzemy odpowiedzialności za zwierzęta. Klatka nie miała żadnych zabezpieczeń, więc jeden z kotów wydostał się z niej i uciekł.

Właściciel firmy chce pozostać anonimowy, bo twierdzi, że po tej sprawie dostaje telefony i SMS-y z pogróżkami. – Oddawaliśmy koty w dobrej wierze – mówi pani Agnieszka. – Obiecano nam, że na postojach będą regularnie karmione, tymczasem karma była nienaruszona. Klatka też nie była pod niczyją opieką tylko stała z tyłu busa. Maciek zaginął w Jeleniej Górze podczas przekładania jej do innego busa, który zbierał paczki z innych miast.

Szef firmy zapewnia, że o fakcie zaginięcia zwierzęcia natychmiast poinformował właścicielkę zwierząt, która na początku nie miała o to żadnych pretensji. – Dopiero po paru dniach zaczęła się nagonka i oczernianie naszej firmy w internecie. Z tego powodu skierujemy sprawę do sądu o zniesławienie – zapowiada właściciel Speed Busa.

– Gdy skontaktowałam się z właścicielem okazało się, że jest nieskory do współpracy, opryskliwy i wulgarny. Cytuję: „takiego starego dachowca mogę odkupić albo dać za niego pani 10 zł i będzie po problemie” – opowiada kobieta. – Przy kolejnej rozmowie stawka była już niższa. Dawał mi 8,4 zł za kilogram kota. Nie padło nawet jedno słowo przepraszam.

Właściciel Speed Busa nie zaprzecza, że zaproponowałem taką rekompensatę. – Zasada jest taka sama jak w przypadku zgubionego towaru. Innej odpowiedzialności nie ponosimy – tłumaczy.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama