• Jaki to dla ciebie czas?
- Bardzo intensywny i pracowity. Premiera zbiega się z dużą trasą koncertową promującą nowa płytę i podsumowującą moje 25-lat na scenie. Szczególnie mocno przeżywałem pierwszy koncert, bo muszę przyznać, że pomimo tego ćwierćwiecza wciąż czuję wielką pokorę i tremę przed wyjściem na scenę. Zawsze chcę dać z siebie jak najwięcej. Jesteśmy po pierwszych koncertach i muszę stwierdzić, że nikt przychodzący na te koncerty nie będzie zawiedziony. Koncert zaplanowaliśmy tak, by pokazać wszystkie punkty zwrotne w mojej karierze. Zaczynamy więc „Krótką piosenką o miłości”, czyli pierwszą moją piosenką, jaka pojawiła się w stacjach radiowych. Dalej jest dużo materiału z drugiej płyty. Jest to, co robiłem z Chojnackim, z Sewerynem Krajewskim aż do piosenek z najnowszej płyty. Koncert jest więc bardzo różnorodny.
• Znajdzie się na nim też miejsce na piosenkę z serialu „Złotopolscy”.
- Akurat tej nie ma. Chociaż jej nie unikam. Na letnich koncertach gram ją jako ostatnią. Nie wstydzę się niczego, co robiłem w ciągu tych 25 lat chociaż oczywiście dziś wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Komplementów na swój temat nie powinno mówić się głośno, ale kiedy patrzę za siebie mam poczucie, że dużo w tym czasie zrobiłem. Przeszedłem bardzo długa drogę jako muzyk i jako człowiek. Do tego miejsca, w którym jestem teraz, doprowadziły mnie poszczególne piosenki. Każda była ważna i potrzebna. Takie, których nie chciałbym dziś zaśpiewać nie było.
• Czy bycie piosenkarzem to trudny zawód?
- Nie myślę o tym, jako o czymś trudnym. Piosenkarz to połączenie sztuki i rzemiosła. Ważne są też przeczucia i intuicja oraz dużo czasu i szczęścia . Mimo to nie nazwałbym tego sposobu na życie jako uciążliwy, czy trudny. Oczywiście trasy koncertowe wiele wymagają, ale można też czerpać z nich nieprawdopodobną wręcz satysfakcję.
• Łatwiej śpiewa się piosenki napisane przez siebie, czy przez innych autorów?
- Zdecydowanie swoje. Zawsze piszesz przecież o sobie. Nie tworzysz fantastyki. Chcę, żeby było w nich jak najwięcej ze mnie i ważnych dla mnie spraw. Chcę trafiać do słuchaczy właśnie przez te teksty, a nie przez pikantne szczegóły z życia publikowane przez portale plotkarskie. Oczywiście, ludzie są bardzo ciekawi życia prywatnego. Chcą mieć podane wszystko z detalami na tacy. Ja jednak nie chcę budować swojej rozpoznawalności w ten sposób. Bardzo chwalę sobie prywatność.
• Czy otwarcie się przez teksty wymaga odwagi?
- Nie wymaga odwagi jeśli lubi się siebie. A ja uczyłem się długo i doszedłem do momentu, w którym mogę powiedzieć, że siebie lubię. Taka postawa sprawia, że można podnieść głowę i pozbyć się kompleksów. Dopiero wtedy z zadowoleniem stwierdza się, jak wiele przychylnych ci osób jest wokół. Jak wiele jest uśmiechu i dobra.
• Taka jest nowa płyta „O mnie, o tobie, o nas”? Optymistyczna i radosna?
- To chyba najbardziej uśmiechnięta płyta, jaką napisałem przez lata. Łagodna, ale nie nostalgiczna i smutnawa. Mam poczucie, że stanowi zamkniętą całość, a nie zbiór piosenek. To płyta w starym stylu. Taka, której można słuchać od deski do deski.
• Znajdziemy na niej kompozycje Ani Dąbrowskiej.
- Przez wiele lat planowaliśmy współpracę. Długo do niej dochodziliśmy i wreszcie to zaowocowało.
• A czego słuchasz w domu lub w samochodzie?
- Bardzo różnej muzyki. Kocham genialnego Gregory’ego Portera, słucham tez dużo muzyki klasycznej... Bacznie obserwuje, co dzieje się na polskim rynku muzycznym. Nie znam wszystkiego, ale staram się słuchać polskiej muzyki.
• Trasa koncertowa nie wiedzie tym razem przez Lubelszczyznę.
- Mam nadzieję, że coś się zmieni i Lublin się na niej jednak znajdzie. To dla mnie region niezwykle ważny. W Lublinie, podczas studiów na UMCS, poznali się moi rodzice. Urodził się tutaj mój brat i siostra. Prawo na UMCS studiował bratanek. Te związki są dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się odwiedzić Lublin.
• Jaki to dla ciebie czas?
- Bardzo intensywny i pracowity. Premiera zbiega się z dużą trasą koncertową promującą nowa płytę i podsumowującą moje 25-lat na scenie. Szczególnie mocno przeżywałem pierwszy koncert, bo muszę przyznać, że pomimo tego ćwierćwiecza wciąż czuję wielką pokorę i tremę przed wyjściem na scenę. Zawsze chcę dać z siebie jak najwięcej. Jesteśmy po pierwszych koncertach i muszę stwierdzić, że nikt przychodzący na te koncerty nie będzie zawiedziony. Koncert zaplanowaliśmy tak, by pokazać wszystkie punkty zwrotne w mojej karierze. Zaczynamy więc „Krótką piosenką o miłości”, czyli pierwszą moją piosenką, jaka pojawiła się w stacjach radiowych. Dalej jest dużo materiału z drugiej płyty. Jest to, co robiłem z Chojnackim, z Sewerynem Krajewskim aż do piosenek z najnowszej płyty. Koncert jest więc bardzo różnorodny.













Komentarze