Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Aktorzy drugiego planu niepodległości. Zasłużeni mieszkańcy Lublina

Historia odzyskania niepodległości w Lublinie jest nie tylko związana z mundurem czy polityką. To także organiczny wysiłek wielu ludzi: zaangażowanie nauczycieli, artystów czy przedsiębiorców. Drogi do niepodległości miały różny wymiar, niekoniecznie związany z karabinem czy szablą.
Aktorzy drugiego planu niepodległości. Zasłużeni mieszkańcy Lublina

Wybijanie się na niepodległość w Lublinie miało charakter wielopłaszczyznowy. Idee wolnej Polski rodziły się nie tylko w gabinetach polityków, ale także w szkołach, prywatnych domach czy poprzez działalność przemysłową. Warto przypomnieć osoby i fakty, które wprawdzie nikną w cieniu wielkiej polityki, ale odegrały kapitalną rolę w kształtowaniu się polskości.

Zapomniany społecznik

Ludzie są jak małe trybiki w wielkim mechanizmie historii. Często czas zaciera pamięć.

– Jedną z postaci wartych przypomnienia jest Stanisław Śliwiński, społecznik, ziemianin, przez wiele lat związany z Nałęczowem. Twórca m. in. Towarzystwa Rolniczego i szeregu innych instytucji o charakterze finansowym, rolniczym i socjalnym – mówi dr hab. prof. nadzw. Marcin Kruszyński, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. 

– Jako społecznik zaangażował się w pracę Lubelskiego Komitetu Obywatelskiego i Komitetu Ratunkowego. W latach 1919-1921 był ministrem aprowizacji w kilku rządach. W tamtych czasach było to nie lada wyzwanie. Był jednym z tych ludzi, którzy niepodległość postrzegali, jako pracę organiczną, u podstaw. Jego pasja społecznikowska wyraziła się m. in. w utworzeniu Stowarzyszenia Kredytowego Wiejskiego, Szkoły Rysunku i Rzeźby dla dzieci chłopskich czy Towarzystwa Rolniczego w Nałęczowie.

Dlaczego było to tak ważne? Te instytucje krzewiły polskość, nie tylko poprzez działalność paramilitarną, ale także w formie edukacyjnej czy ekonomicznej. – Warto pamiętać o ministrze Śliwińskim, bo odegrał znaczącą rolę w pierwszych miesiącach rodzenia się niepodległej Polski. Mam wrażenie, że dziś jest to postać nieco zapomniana – dodaje prof. Kruszyński.

Czym skorupka za młodu...

To stare przysłowie, jak ulał pasuje do ruchów niepodległościowych, które zaczęły mocno odradzać się w Lublinie już od początku XX wieku. Wielką rolę odegrały w tym procesie polskie szkoły, które zaczęły pączkować po rewolucji 1905 roku, po rozluźnieniu polityki caratu.

– Warto tu przypomnieć tak zacną instytucję, jak Prywatne Męskie Gimnazjum im. Stefana Batorego w Lublinie, którego jednym z współzałożycieli był wspomniany Stanisław Śliwiński. Powstało w 1906 roku. Było matecznikiem wielu pokoleń młodych patriotów. Polskość była wtedy, jak dziś byśmy to powiedzieli, na topie. Czuła to kadra nauczycielska, która od samego początku kształtowała młodych ludzi w duchu polskości – mówi profesor Kruszyński. – Mam tu na myśli polonistę Jerzego Mączewskiego i matematyka Gustawa Doborzyńskiego. Obaj panowie aktywnie włączyli się nurt niepodległościowy, wstępując w szeregi Legionów lub działając w Polskiej Organizacji Wojskowej.

W 1917 roku w gimnazjum powstała organizacja o nazwie Wojskowa Kadra Szkolna. Zadaniem tej formacji była nauka historii Polski, kultywowanie patriotyzmu i szkolenie z podstaw obsługi broni.

Idee zaszczepione w tej szkole szybko przyniosły plony. Uczniowie Batorego licznie wstępowali w szeregi Wojska Polskiego w wojnie 1920 roku. Wielu z nich, podobnie jak ich nauczyciel Jerzy Mączewski, oddało życie za Polskę. Polegli w wojnie z Bolszewikami.

Franciszka otwiera dom

O Franciszce Arnsztajnowej niewiele osób dziś pamięta. Szkoda, bo małżeństwo Marka i Franciszki Arsztajnów złotymi zgłoskami wpisało się w historię Lublina i odzyskania niepodległości.

W 1935 roku wydano książkę „Pod sztandarem P.O.W.”. Jest zbiór wspomnień działaczy niepodległościowych m. in. z okręgu lubelskiego. Leokadia Wójcik tak pisze o domu Arnsztajnów przy ul. Złotej:

„Dom dr-stwa Arnsztajnów był w Lublinie przystanią, w której skupiało się całe życie niepodległościowe. Ob. drwa Franciszka Arnsztajnowa „Ara” była duszą i uosobieniem wszystkiego tego, co miało jakikolwiek związek z pracą o wolność i niepodległość. W jej rękach spoczywało całe archiwum P.O.W. i prowadziła ewidencję, a w lochach domu znajdowało się umundurowanie, broń i amunicja plutonu”.

Franciszka Arsztajnowa była znaną poetką z okresu Młodej Polski. W 1924 roku wydała tomik wierszy „Archanioł jutra”, którym złożyła hołd lubelskim uczniom zaangażowanym w działalność niepodległościową.

Trudno też nie wspomnieć o Andrzeju Strugu, czyli Tadeuszu Gałeckim.

– Lublinianin, działacz niepodległościowy związany z PPS, dziś także nieco zapomniany. W swoich czasach był zwany „sumieniem lewicy”. Gdy wybuchła I wojna, czterdziestojednoletni Strug, jako prosty żołnierz, wyruszył na front. Służył pod dowództwem Władysława Beliny-Prażmowskiego. W 1915 wraca w siodle do Lublina. Za odwagę odznaczony Virtuti Militari – dodaje profesor Kruszyński. – Od 1916 roku, po zwolnieniu z wojska, działa w P.O.W., m. in. uczestnicząc w pozakulisowych misjach dotyczących przyszłych granic Polski. W 1918 roku obejmuje funkcję wiceministra kultury w Tymczasowym Rządzie Ludowym Republiki Polskiej. Kolejna postać związana z Lublinem, która wyraziście zapisała się w procesie odzyskiwania niepodległości.

Kształcenie wielu pokoleń

Lublinianie kreowali niepodległość także na sposób poznański, czyli poprzez biznes. Niezależność ekonomiczna, to także droga do niepodległości. 

– Sztandarową postacią jest Juliusz Vetter. Lubelski browarnik, działacz społeczny, fundator i opiekun Szkoły Handlowej im. Vetterów przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie, jak również Szpitala Dziecięcego przy ulicy Staszica. Jego działalność w Lublinie nie była jednak usiana różami, bowiem jako protestant spotykał się różnymi trudnościami. Posądzono go o wykup nieruchomości po cenach dumpingowych. Summa summarum, rodzina Vetterów umożliwiła kształcenie wielu pokoleniom młodych ludzi z naszego miasta i okolic – dodaje profesor Kruszyński.

Szpital funkcjonuje do dziś, w niemal niezmienionej formie architektonicznej. Warto o tym pamiętać, chociażby 2 listopada zapalając świeczkę na grobie Vetterów, zlokalizowanym na ewangelickiej części cmentarza przy ulicy Lipowej w Lublinie.

Nie wolno też zapomnieć o ziemiaństwie, które w tym czasie zaczyna przekształcać się w inteligencję.

– Warto w tym kontekście przypomnieć sylwetkę Nikodema Budnego. Znana postać, posiadacz majątku Jastków, Niemce, Zakrzew, Żulin, cukrowni Rejowiec oraz właściciel hotelu Victoria, który odegrał tak ważną rolę w lubelskim wątku drogi do niepodległości – podkreśla profesor Kruszyński.

Sukces ekonomiczny przenosi na działalność dobroczynną. W dużej mierze finansuje działalność Lubelskiego Towarzystwa Dobroczynności. W latach 1924 – 1927 aktywnie zaangażowany w budowę Domu Żołnierza im. Józefa Piłsudskiego.

Nie można pominąć osoby Jana Steckiego, także działacza społecznego, aktywnie wspierającego ludzi poszkodowanych w czasach I wojny. Jako polityk, działacz Narodowej Demokracji, spełnia się w latach 1917- 1918. Dzierży tekę ministra spraw wewnętrznych.

Wybijanie się na niepodległość w Lublinie miało charakter wielopłaszczyznowy. Idee wolnej Polski rodziły się nie tylko w gabinetach polityków, ale także w szkołach, prywatnych domach czy poprzez działalność przemysłową. Warto przypomnieć osoby i fakty, które wprawdzie nikną w cieniu wielkiej polityki, ale odegrały kapitalną rolę w kształtowaniu się polskości.

Zapomniany społecznik

Ludzie są jak małe trybiki w wielkim mechanizmie historii. Często czas zaciera pamięć. 

– Jedną z postaci wartych przypomnienia jest Stanisław Śliwiński, społecznik, ziemianin, przez wiele lat związany z Nałęczowem. Twórca m. in. Towarzystwa Rolniczego i szeregu innych instytucji o charakterze finansowym, rolniczym i socjalnym – mówi dr hab. prof. nadzw. Marcin Kruszyński, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama