Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Będzie trudniej dostać się do liceum. Niektórzy szukają nietypowych sposobów

Rozwód rodziców, zostanie rodziną wielodzietną czy nocne przygotowania do olimpiad - to tylko niektóre sposoby na dostanie się do wymarzonego liceum. Już za rok absolwentów gimnazjów i podstawówek czeka wielka bitwa o miejsca w szkołach średnich
Będzie trudniej dostać się do liceum. Niektórzy szukają nietypowych sposobów
We wrześniu 2019 w całej Polsce szturm na szkoły średnie przypuści nie ok. 350 tys. uczniów jak zwykle, lecz aż 720 tysięcy. Dla wielu miejsc w wymarzonych szkołach zabraknie

Autor: Wojciech Nieśpiałowski / archiwum

We wrześniu przyszłego roku naukę w liceach, technikach i szkołach branżowych rozpocznie zdublowany rocznik. W całej Polsce szturm na szkoły średnie przypuści nie ok. 350 tys. uczniów jak zwykle, lecz aż 720 tysięcy!

Będą to dzieci tylko z rocznika 2003, kończące naukę w gimnazjach; uczniowie urodzeni w 2005 r., którzy w 2011 r., w wieku sześciu lat, rozpoczęli naukę w klasie pierwszej, a także ci, którzy poszli w tym samym czasie do podstawówki jako siedmiolatki.

Dla wielu miejsc w wymarzonych szkołach zabraknie.

Dyrektor: Szkoły nie są z gumy

– Absolwenci gimnazjów i zreformowanych podstawówek nie będą mogli uczyć się w tych samych klasach, bo będzie obowiązywać ich inna podstawa programowa. Pierwsi będą szli starym trzyletnim programem, a drudzy już nowym, zakładającym naukę przez cztery lata – mówi jeden z zastępców dyrektora renomowanego lubelskiego ogólniaka.

– Ministerstwo podkreśla, że w związku z tym dzieci nie będą konkurować o te same miejsca. To zaklinanie rzeczywistości, bo rzeczywiście nie będą mogli się dostać do tych samych klas, ale będą toczyć bratobójczą walkę o miejsce w konkretnej szkole. A te nie są z gumy i miejsc dla każdego rocznika będzie o połowę mniej.

Olimpiada już za rok

Część szkół zamierza w tym roku przyjąć mniej uczniów, by za rok móc stworzyć dodatkowe klasy. W Lublinie ma być ich siedem.

– To nie rozwiąże problemu – uważa Marta Niewidomska, mama siódmoklasisty. – Mój syn jest dobrym uczniem. Uczy się na czwórkach. Gdyby nie ta reforma, miałby szansę na dobre liceum. Obawiam się jednak, że tak się nie stanie. To marnowanie potencjału uczniów i skazywanie ich na wykonywanie w przyszłości gorzej płatnego zawodu, bo przecież ta fala przetoczy się potem przez uczelnię. Zmiany podyktowane polityką wszystkim odbiją się czkawką.

– Córka od kilku miesięcy uczy się od świtu do nocy. W przyszłym roku będzie próbowała swoich sił w konkursach przedmiotowych. Płacze, że nie ma już siły, ale nie ma też wyjścia. Tytuł laureata zagwarantuje jej miejsce w wymarzonej szkole – uważa inna matka.

Rozwód albo ciąża

W trakcie ostatniej wywiadówki rodzice uczniów jednej z klas VII usłyszeli od wychowawcy klasy o innym sposobie na zdublowaną rekrutację.

– Okazuje się, że dzieci mogą dostać przy niej dodatkowe punkty za sytuację rodzinną – mówi pani Marta z Lublina. – Najpierw nas to rozśmieszyło, ale teraz na poważnie myślimy z mężem, czy tego nie spróbować. Syn będzie mógł dostać dodatkowe punkty jeśli będziemy rozwiedzeni. Inna mama z tej klasy zastanawia się z kolei nad ponowną ciążą, bo za rodzinę wielodzietną też są dodatkowe punkty. I tak polityka edukacyjna rządu zmieni nasze rodziny – komentuje.

– Sytuację rodzinną bierze się pod uwagę tylko w przypadku kandydatów z taką samą liczbą punktów – tłumaczy Grzegorz Lech, dyrektor III LO w Lublinie. – Poza tym regulaminy rekrutacji ustala się co roku. To, że dziś obowiązuje taki zapis, wcale nie oznacza, że będzie on obowiązywał też w przyszłym naborze.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama