Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Dyrektor z urzędu wojewódzkiego wpadł na jeździe po pijanemu. Teraz został wicedyrektorem CSK

Wracał ze służbowego szkolenia. Wpadł na jeździe po pijanemu. Tak swoją podróż z Białowieży do Lublina zakończył dyrektor z urzędu wojewódzkiego. Z powodu toczącego się prokuratorskiego postępowania odszedł z pracy. Dwa tygodnie temu został powołany na wicedyrektora Centrum Spotkania Kultur w Lublinie
Dyrektor z urzędu wojewódzkiego wpadł na jeździe po pijanemu. Teraz został wicedyrektorem CSK
Pod koniec lutego oskarżony urzędnik został zastępcą dyrektora ds. zarządzania infrastrukturą Centrum Spotkania Kultur.

Do zdarzenia doszło 16 listopada ubiegłego roku. Bartłomiej P., dyrektor Wydziału Informatyki i Obsługi Urzędu w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, wracał autem z dwudniowego szkolenia w Białowieży (woj. podlaskie). Około godz. 15.30 w miejscowości Milejczyce prowadzone przez niego audi zostało zatrzymane do rutynowej kontroli w ramach policyjnej akcji „Trzeźwy piątek”.

– Kierujący był dwukrotnie badany przez policjantów alkometrem z wynikami 0,36 i 0,35 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu – informuje Mirosława Mironiuk, prezes Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim. Zgodnie z przelicznikiem to nieco ponad 0,7 promila.

Do wydziału zamiejscowego tej jednostki w Siemiatyczach 15 stycznia trafił akt oskarżenia, w którym tamtejsza prokuratura zarzuca urzędnikowi prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.

– Czyn zarzucony oskarżonemu zagrożony jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Przepisy kodeksu karnego przewidują też m.in. orzeczenie w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów – dodaje prezes Mironiuk.

Ale Bartłomiej P. utrzymuje, że przed sądem będzie zabiegał o warunkowe umorzenie sprawy. – Ta sytuacja jest żenująca i przykro mi, że do niej doszło. Ale wsiadałem do samochodu ze świadomością, że mogę prowadzić. Przebadałem się alkotestem z marketu i wynik był zerowy. Podczas kontroli było natomiast dużo niejasności. Coś wydmuchałem, ale nie przyznałem się do winy. To było podejrzenie syndromu dnia poprzedniego, ale policjanci mieli problem z urządzeniem, mówili, że zamarzło w bagażniku. Mieliśmy jechać na badanie na komisariacie, ale po drodze alkomat zadziałał. Teraz żałuję, że nie pojechałem na badanie krwi – mówi nam mężczyzna.

Jak dowiadujemy się w urzędzie, Bartłomiej P. o zatrzymaniu przez policję podczas powrotu z podróży służbowej poinformował wojewodę dopiero prawie miesiąc po tym fakcie, 13 grudnia.

– Jeszcze tego samego dnia złożył do dyrektora generalnego LUW pisemną rezygnację z pełnienia funkcji dyrektora Biura Informatyki i Obsługi Urzędu. W związku z tym, że pracownik zatrudniony na podstawie powołania może być w każdym czasie odwołany ze stanowiska, dyrektor generalny LUW Agata Grula podjęła decyzję o odwołaniu z dniem 14 grudnia 2018 roku pana Bartłomieja P. z pełnionej funkcji. Jednocześnie, do 31 stycznia 2019 roku, był on w okresie wypowiedzenia – informuje Marek Wieczerzak, rzecznik prasowy wojewody. I dodaje, że 22 stycznia tego roku do urzędu wpłynęło zawiadomienie z prokuratury o ukończeniu dochodzenia i skierowaniu do sądu aktu oskarżenia.

Pytamy byłego dyrektora, dlaczego z poinformowaniem przełożonych o sytuacji, do jakiej doszło w trakcie powrotu ze służbowej podróży, zwlekał miesiąc. – Czekałem na odpowiedź na złożoną przeze mnie skargę na policyjne czynności, którą ostatecznie, za namową prawnika, wycofałem. Od razu po rozmowie z wojewodą zrezygnowałem ze stanowiska – wyjaśnia.

Tymczasem pod koniec lutego oskarżony urzędnik został zastępcą dyrektora ds. zarządzania infrastrukturą Centrum Spotkania Kultur. W marszałkowskiej jednostce został zatrudniony na umowie na zastępstwo w miejsce Krzysztofa Paśnika, który jesienią ubiegłego roku wygrał wybory na burmistrza Lubartowa. Od tamtej pory stanowisko pozostawało nieobsadzone.

Decyzję podjął jeszcze poprzedni dyrektor Piotr Franaszek, którego 1 marca w tej roli zastąpił Andrzej Miskur. – Zarówno poprzedni, jak i obecny dyrektor o sprawie dowiedzieli się z zapytań medialnych – mówi Ewa Dados-Jabłońska, rzecznik prasowy CSK.

A Franaszek tłumaczy: – Pokazał się z dobrej strony podczas organizacji niedawnego Koncertu Niepodległości i wizyty prezydenta Andrzeja Dudy, które koordynował ze strony urzędu wojewódzkiego. Kiedy złożył CV, wydał mi się dobrym kandydatem na stanowisko, na którym od kilku miesięcy mieliśmy wakat. Ale gdybym wiedział o trwającym postępowaniu, poczekałbym do wyjaśnienia tej sprawy – przyznaje były dyrektor CSK.

Najbliższa rozprawa w sprawie Bartłomieja P. odbędzie się 4 kwietnia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama