Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pogrzeb wojskowego kosztuje podwójnie

500 zł – tyle według syna zmarłego oficera Wojska Polskiego z Lublina zażądali księża sercanie za udział ich duchownego w pogrzebie wojskowym. W kościele garnizonowym też czekają na \"co łaska”.
Pogrzeb wojskowego kosztuje podwójnie
(sxc.hu)
– Moja 80-letnia schorowana matka razem z sąsiadką w ub. tygodniu udały się do parafii pw. Dobrego Pasterza przy ul. Radzyńskiej w Lublinie, do której należał mój ojciec, aby poinformować o jego śmierci – opowiada Tomasz Bosiacki, syn zmarłego oficera.

– Podczas rozmowy z księdzem sercaninem, a potwierdza to i moja mama, i sąsiadka, padło żądanie, aby zapłacić 500 zł. Za co? Pogrzeb był wojskowy, z księdzem z kościoła garnizonowego. Wcale nie chcieliśmy, aby ksiądz z parafii był obecny na pogrzebie. Ale zapłacić trzeba było. Moja mama miała w portfelu 400 zł i tyle dała.

Pana Tomasza oburzyło, że \"opłatę” za pogrzeb trzeba będzie wnieść podwójnie. – Również w kościele garnizonowym. Tam jeszcze nie byłem, ale podczas ceremonii ksiądz przypomniał, żeby sprawy finansowe uregulować – dodaje syn zmarłego.

– W ZUS-ie czy skarbówce można napisać odwołanie od jakiejś decyzji, ale nie w parafii – narzeka i dodaje: Pogrzeb ojca kosztował 5,7 tys. zł. Jak umiera cywil, ZUS przelewa pieniądze firmie pogrzebowej. W przypadku wojskowego trzeba płacić gotówką i czekać na decyzję szefa garnizonu i biura emerytalnego. To trwa nawet kilka miesięcy. A moja mama ma 700 zł renty. Została bez pieniędzy.
– W \"cywilnej” parafii płaci się osobno, w kościele garnizonowym osobno – potwierdza pani Anna z Lublina, która również załatwiała formalności związane z pochówkiem wojskowego w innej lubelskiej parafii.

– Osoba świecka z kancelarii powiedziała mi, że daje się \"co łaska”, ale płaci się 500 zł. W kościele garnizonowym usłyszałam, że \"opłata” wynosi 100–200 zł. Choć pogrzeb jest wojskowy, to i tak księdza z parafii pominąć się nie da.

Dlaczego? Bo taka jest praktyka, że duchowny z parafii \"towarzyszy i asystuje w mszy i podczas obrzędów pogrzebowych” – tłumaczy w korespondencji z synem zmarłego jeden z księży z parafii przy ul. Radzyńskiej. Zaprzecza jednak, aby żądał jakichś pieniędzy.

– Ja tylko byłem oddelegowany przez parafię na ten pogrzeb – zaznacza ks. Stanisław Mleczko SCJ z parafii przy ul. Radzyńskiej. – A jak to wszystko było załatwiane? Tego nie wiem. I dodaje: U nas jest ofiara, o kwotach na pewno się nie mówi.

Z proboszczami – sercanów i kościoła garnizonowego nie udało nam się wczoraj skontaktować.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama