Kraśnik płaci za korupcję władzy
Ponad 3,5 mln zł. To dotacja, jaką miasto musi zwrócić Norwegom do końca sierpnia. Wszystko przez przestępcze działania byłego burmistrza.
- 04.07.2013 09:23

O sprawie informowaliśmy jako pierwsi w marcu tego roku.
– To była czarna środa, bo tego dnia dotarła do nas informacja o zwrocie całej dotacji – ubolewa Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika. – Nie mamy w budżecie takich pieniędzy.
O podejrzeniach Norwegów i zapowiedzi zwrotu pieniędzy pisaliśmy jako pierwsi jeszcze w marcu. Chodzi o projekt \"Centrum Współpracy Polsko-Ukraińskiej”. Miasto realizowało go w latach 2009–2011 w ramach Norweskiego Mechanizmu Finansowego. W tym czasie m.in. urzędnicy z Ratusza mieli płatne wykłady. Były też wyjazdy studyjne i rajd rowerowy Kraśnik–Lwów.
W ub. roku Urząd Kontroli Skarbowej wykrył nieprawidłowości związane z realizacją tego projektu i poinformował instytucje zajmujące się kontrolą tego typu funduszy. W międzyczasie zapadł też wyrok skazujący b. burmistrza Kraśnika Piotra Cz. na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 6 lat.
Większość zarzutów dotyczyła przestępstw korupcyjnych związanych z finansowanym przez Norwegów centrum. Np. wykładowcy musieli się dzielić wynagrodzeniem z Piotrem Cz. Poza tym ówczesny burmistrz uzależnił powołanie głównego koordynatora projektu od otrzymania łapówki.
– O odpis wyroku poprosili nas Norwegowie – zaznacza Michał Mulawa, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Kraśniku.
Mimo pism i próśb całą dotację wraz z odsetkami miasto będzie musiało zwrócić. – Na koniec sierpnia – bo do tego czasu musimy oddać pieniądze – kwota ta wyniosłaby 3 mln 746 tys. zł. Tymczasem cały budżet miasta to 100 milionów zł.
– To niesprawiedliwe, że za korupcję poprzedniej władzy muszą płacić teraz wszyscy mieszkańcy Kraśnika – podkreśla burmistrz Włodarczyk.
Kraśnik się nie poddaje. W czwartek zastępca Włodarczyka, Jarosław Stawiarski, pojechał w tej sprawie do Warszawy. Urzędnicy chcą spotkać się z ambasadorem Norwegii i panią minister rozwoju regionalnego.
– Nie było dotąd takiego przypadku, by gmina będąca beneficjentem Norweskiego Mechanizmu Finansowego zwracała całą dotację – wyjaśnia Stanisław Krakowski z biura prasowego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
– Wykorzystamy wszystkie możliwości, jeśli trzeba będzie pojedziemy nawet do Norwegii, żeby uniknąć katastrofy finansowej – zapowiada burmistrz. I dodaje: Każda forma wyjścia z tej sytuacji jest dobra, np. rozłożenie tej kwoty na raty.
Jeśli trzeba będzie oddać od razu te pieniądze, magistrat nie wyklucza, że jego pracownicy nie dostaną pensji.
• 2 hale sportowe przy szkołach
• 22 tys. metrów kw. placu wybrukowanego kostką
• prawie 3 km dobrej drogi
Reklama













Komentarze