800 złotych grzywny za rower wtargany na Giewont
800 złotych musi zapłacić mieszkaniec Chełma, który w ramach zakładu z kolegami wciągnął na Giewont swój rower. Kara jest za zaśmiecanie parku narodowego, bo rower został przykuty łańcuchem do krzyża.
- 10.02.2014 15:11

24-letni Rafał K., w swoim środowisku znany jako „Żaba”, lubi się wyróżniać. Najpierw w ubiegłym roku było o nim głośno, kiedy na 20-letnim składaku dojechał z rodzinnego miasta do Gdańska. Niedługo po tym, chcąc powtórzyć sukces, tym samym pojazdem dotarł na Giewont.
Zapewne po zdobyciu z rowerem Giewontu „Żaba” znowu święciłby triumfy. W końcu przez prawie kilometr taszczył z każdym metrem cięższy pojazd pod górę. Problem w tym, że już na szczycie niezniszczalny wehikuł przykuł do stojącego tam charakterystycznego, żelaznego krzyża. W ten sposób miał wygrać towarzyski zakład. Tymczasem strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego nie poznali się na tym żarcie i uznali, że w ten sposób "Żaba" zaśmiecił Tatry. Szybko ustalili właściciela roweru i doprowadzili do jego ukarania.
- Rafał K. dopuścił się dwóch wykroczeń - mówi Edward Wlazło, komendant straży TPN. - Pierwsze to porzucenie roweru, czyli zaśmiecenie strefy podlegającej ścisłej ochronie. Ponadto zszedł z Giewontu już po zmierzchu, co też jest zabronione i karalne.
Komendant przyznaje, że najpierw chciał ukarać Rafała K. jedynie niewielkim mandatem. Rozmawiał z nim kilkakrotnie prosząc, aby ten stawił się w Zakopanem i rozliczył z tego, czego się dopuścił. A skoro wezwania te pozostały bez echa, zdecydował się w końcu skierować sprawę do zakopiańskiego sądu. Uważał, że gdyby tego nie zrobił, naraziłby służby parku na śmieszność.
Wyrok nakazowy w sprawie Rafała K. zapadł 27 stycznia. Zakopiański sąd ukarał mieszkańca Chełma karą grzywny w wysokości 800 zł, dodatkowo powiększoną o koszty sądowe.
Reklama












Komentarze