Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Niosą pomoc zwierzętom uchodźców. "Przyjmujemy przypadki nagłe lub takie, którymi nie można się zająć na dworcu"

Punkt pomocy weterynaryjnej na wrocławskim Dworcu Głównym, w którym pracują weterynarze z Uniwersytetu Przyrodniczego – oraz leczenie zwierząt z Ukrainy w klinikach Wydziału Medycyny Weterynaryjnej – tak wrocławska uczelnia angażuje się w pomoc zwierzętom uchodźców.
Niosą pomoc zwierzętom uchodźców. "Przyjmujemy przypadki nagłe lub takie, którymi nie można się zająć na dworcu"
Przejście graniczne w Korczowej

Autor: Michał Siudziński/archiwum

Na dworcu działają punk żywieniowy dla zwierząt uchodźców oraz punk pomocy weterynaryjnej. W obu pomagają weterynarze i studenci Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz wolontariusze. Każdego dnia trafiają tam dziesiątki czworonogów.

– Uchodźcy, którzy mają ze sobą koty, psy czy fretki mogą się tam zgłaszać i uzyskać pozwolenie na legalne przebywanie ich pupili nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach Unii Europejskiej. Oprócz spraw urzędowych, czworonogi mogą tam otrzymać pierwszą pomoc po wyczerpującej drodze – przekazała rzeczniczka Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu Małgorzata Moczulska.

Dr Julia Miller z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu podkreśliła, że właściciele czworonogów mogą tam otrzymać m.in. smycze, szelki i transportery.

Pomoc zwierzętom uchodźców udzielana jest też w klinikach wrocławskiej uczelni.

– Przyjmujemy przypadki nagłe lub takie, którymi nie można się zająć na dworcu, np. z zaburzeniami ze strony układu moczowego czy pokarmowego. Ponadto, pobieramy materiał do badań serologicznych w kierunku wścieklizny – powiedział prof. Wojciech Niżański z Katedry Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich.

Dr Joanna Tunikowska podkreśliła z kolei, że przetransportowanie psa lub kota w czasie ucieczki przed wojną jest bardzo trudne dla właścicieli, ale zwierzęta są dla tych ludzi ogromnym wsparciem w trudnym czasie.

– Przyjęliśmy na przykład 16-letnią mocno schorowaną suczkę, która spędziła w podróży do Polski ponad dwa dni. Kora była tak mocno odwodniona i zmęczona, że nie miała siły stać. Okazało się, że nie był to jej jedyny problem – w czasie badania USG zdiagnozowaliśmy ogromnego guza wątroby. Właścicielka obiecała sobie, że cała rodzina dotrze z ogarniętej wojną Ukrainy do celu – rodziny w Czechach i na szczęście udało nam się im w tym pomóc. We współpracy z lekarzami z Kliniki Chorób Wewnętrznych, podleczyliśmy Korę na tyle, by mogła bezpiecznie udać się w dalszą podróż – opowiadała Tunikowska.

Za leczenie, badania czy prześwietlenie kliniki nie pobierają opłat. Właściciele muszą zapłacić jedynie za leki i ewentualny materiał niezbędny do wykonania zabiegów.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama