Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Piłkarze Motoru Lublin przed życiową szansą. Jeden mecz dzieli ich od awansu na zaplecze ekstraklasy

Motor Lublin ostatni raz występował na zapleczu ekstraklasy w sezonie 2009/2010. Kolejne lata spędził w drugiej i trzeciej lidze. W niedzielę piłkarze Marka Saganowskiego znowu mogą się jednak znaleźć w gronie pierwszoligowców. Warunek jest jeden: trzeba w Chorzowie wygrać z tamtejszym Ruchem w finale baraży o awans do Fortuna I Ligi. Spotkanie rozpocznie się o godz. 17
Piłkarze Motoru Lublin przed życiową szansą. Jeden mecz dzieli ich od awansu na zaplecze ekstraklasy

Autor: Piotr Michalski

Żółto-biało-niebiescy w końcówce sezonu nie zachwycali. Z pięciu ostatnich meczów ligowych wygrali zaledwie... jeden. W ramach 34. kolejki przegrali z Wisłą Puławy aż 0:3. Efekt? Zamiast zagrać pierwsze spotkanie barażowe z Wigrami u siebie, musieli udać się w daleką podróż do Suwałk. A biorąc pod uwagę, że na odpoczynek mieli tylko dwa dni, to przewaga zdecydowanie była po stronie rywali. Za zespołem Grzegorza Mokrego przemawiała także forma. W końcu jego podopieczni na swoją korzyść rozstrzygnęli pięć ostatnich meczów. Jeszcze miesiąc temu tracili do Motoru dziewięć punktów, a mimo to potrafili drużynę z Lublina wyprzedzić.

Nie pierwszy raz okazało się jednak, że przedmeczowe dywagacje a samo spotkanie to dwie zupełnie inne sprawy. Piłkarze trenera Saganowskiego, na przekór wszystkim, rozegrali kapitalne zawody. Szybko objęli prowadzenie po golu Tomasza Swędrowskiego, a bramka napędziła ich do jeszcze lepszej gry. Do przerwy było 2:0 dla gości po świetnej akcji Macieja Firleja. Szybko po zmianie stron stało się jasne, że Wigry nie będą w stanie odrobić strat, bo Damian Sędzikowski zaliczył trzecie trafienie. A przeciwnika i tak leżącego już na łopatkach dobił jeszcze Paweł Moskwik, który na boisku pojawił się dosłownie kilkadziesiąt sekund wcześniej. Ostatecznie Motor rozbił w Suwałkach gospodarzy aż 4:0 i w wielkim stylu awansował do niedzielnego finału, którego stawką będzie gra na zapleczu ekstraklasy w sezonie 2022/2023.

Kibice w Lublinie nie mogli być optymistami przed półfinałem baraży. Teraz sytuacja zmieni się jednak o 180 stopni. Ruch wymęczył zwycięstwo z Radunią Stężyca po golu w 118. minucie. Co prawda „Niebiescy” w drugiej połowie byli lepsi i zmarnowali kilka dogodnych sytuacji, ale na pewno fakt, że musieli rozegrać dodatkowe pół godziny tym razem przemawia za Motorem. Ekipa z Chorzowa w końcówce rozgrywek też nie zachwycała i od kilku tygodni wyraźnie była pod formą. Wiadomo jednak, że w niedzielny wieczór będą mogli liczyć na doping wielu tysięcy swoich kibiców. W środę na meczu z Radunią trybuny odwiedziło niemal siedem tysięcy widzów. Jak było w poprzednich starciach obu klubów? Łukasz Janoszka i spółka wygrali na Arenie Lublin 2:1, ale u siebie tylko bezbramkowo zremisowali z Motorem.

Pewna wygrana musi dodać żółto-biało-niebieskich skrzydeł. Z jakim nastawieniem drużyna pojedzie do Chorzowa? – Pierwszą część planu wykonaliśmy na szóstkę z plusem. Ruch? Nie pozostaje nam nic innego, jak pojechać do Chorzowa i zrobić dokładnie to samo. Chwilę się pocieszymy, a za chwilę już skupiamy się na kolejnym przeciwniku. Ostatnia forma w lidze? Jeżeli się przegrywa trzy dni przed ważnym meczem 0:3, to niepokój musi się wkraść. Szybko zresetowaliśmy jednak głowy i pokazaliśmy, że wykonaliśmy świetnie swoją robotę – powiedział na antenie TVP Sport Paweł Moskwik.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama