Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Znaki znikają z dróg każdego dnia. Robi się niebezpiecznie

Drogowcy alarmują – każdego dnia ginie kilkanaście znaków. Złodzieje kradną nawet śruby z barier energochłonnych. Robi się niebezpiecznie.
Takiego nasilenia kradzieży i dewastacji znaków drogowych nie było od dawna. Tylko w powiecie chełmskim między 22 a 28 sierpnia zarządca dróg zgłosił 16 kradzieży znaków i tablic. – W Sawinie zniknął znak informujący o przejściu dla pieszych, w Kalinówce ostrzegający przed przejazdem kolejowym. Z dróg w Sielcu, Olenówce i Rozdżałowie wyparowały znaki ograniczenia prędkości do 30 km/h – wylicza Wojciech Zakrzewski ze Starostwa Powiatowego w Chełmie. – To jest niebezpieczne. Wandale wykręcają nawet śruby i kradną stalowe odciągi z barier energochłonnych. – Osłabiona konstrukcja nie utrzyma uderzenia auta. A to już pewna tragedia – mówi Andrzej Gwozda, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie. – Najwięcej kradzieży notujemy na leśnych odcinkach drogi 835, w okolicach Frampola i Biłgoraja. Na wszystkich drogach wojewódzkich od 500 do 700 rocznie. Straty idą w dziesiątki tysięcy złotych. Inaczej wygląda sytuacja na drogach krajowych, gdzie jest duży ruch. – W pierwszej połowie tego roku odnotowaliśmy trzy kradzieże znaków i 38 aktów wandalizmu. Do tego sześć kradzieży elementów urządzeń drogowych, w tym szyb z ekranu dźwiękochłonnego. W tym roku straty wyniosły nieco ponad 30 tys. zł – mówi Władysław Rawski z lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Po co ludziom te znaki? Na złom, do gospodarstwa, łatają nimi ogrodzenia? Nie wiem. Brak znaku może doprowadzić do tragedii na drodze. Szczególnie nocą, gdy nie widać, która droga ma pierwszeństwo przejazdu czy gdzie jest ograniczenie prędkości – dodaje Jan Kiciak, kierowca z Rejowca. Do największej liczby kradzieży dochodzi na mniej uczęszczanych odcinkach dróg powiatowych i wojewódzkich. W powiecie chełmskim stoi ok. 3000 znaków drogowych. Co roku zostaje złodzieje kradną a wandale niszczą od 320 do 360 z nich. – To plaga. Od 22 sierpnia nie było dnia bez zgłoszenia kradzieży 2–3 znaków z dróg powiatowych – mówi Paweł Ciechan, starosta chełmski. – Sprawę sygnalizowaliśmy policji, ale przecież nikt nie jest w stanie upilnować ponad 3 tysięcy znaków. Oznakowanie ze względów bezpieczeństwa musi być uzupełniane od razu. Powiat chełmski wydał na to w 2012 r. 50 tys. zł. – Najgorsze, że jeżeli nawet uda się złapać złodzieja, to jest bezkarny. Znak jest tani, kosztuje nieco ponad 100 zł. Więc ze względu na niską szkodliwość społeczną złodziejowi nic mu nie grozi. Możliwych tragicznych konsekwencji kradzieży prawo pod uwagę nie bierze – kończy dyrektor Gwozda.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama