W ciągu kilku godzin od podejrzeń, że eksplozja, która zabiła dwóch ludzi mogła być spowodowana rakietami, we wsi pojawiło się mnóstwo dziennikarzy. Dostęp do miejsca zdarzenia był szczelnie strzeżony przez policję.
Przez cały czas wieczór do wsi dojeżdżały też kolejne służby: policja, straż graniczna, żandarmeria wojskowa. Na miejsce, z ciekawości przyjeżdżali też zwykli ludzie z okolicznych miejscowości, nawet z Grabowca pod Zamościem.















Komentarze