Do zdarzenia doszło w środę po godz. 15. Po wypadku na rowerze, rodzice dziecka zabrali syna do samochodu i ruszyli w kierunku Łukowa. Wiedzieli, że jadąc zgodnie z przepisami mogą nie być w stanie dotrzeć do szpitala na czas. Gdy zauważył radiowóz, zatrzymali się obok. Ojciec chłopca, wyraźnie zdenerwowany i rozstrzęsiony, poprosił mundurowych o pomoc.
Po informacji o tym, że w jego volvo jest nieprzytomne dziecko z obrażeniami głowy, które wymaga pilnej pomocy medycznej, funkcjonariusze włączyli sygnały i niemal z piskiem opon ruszyli w stronę Łukowa. Ojcu ośmiolatka polecili jechać tuż za nimi. Dzięki eskorcie po 20 kilometrach udało im się dotrzeć do łukowskiego SP ZOZ. Tempo było ekspresowe.
- Chłopcem zajęli się medycy. Wiemy już, że jego życiu i zdrowiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo - informuje asp. szt. Marcin Jóźwik, rzecznik łukowskiej policji. - Policjanci ze Stoczka Łukowskiego udowodnili, że dewiza "Pomagamy i chronimy" to nie jest pusty frazes, a motto, którym kierują się podczas codziennej służby - podsumował.

![Na karetkę nie było czasu. Pędzili do szpitala pod eskortą policji [wideo] Na karetkę nie było czasu. Pędzili do szpitala pod eskortą policji [wideo]](https://static2.dziennikwschodni.pl/data/articles/xl-na-karetke-nie-bylo-czasu-pedzili-do-szpitala-pod-eskorta-policji-wideo-1751765028.jpg)











