Młody, skromny i zachłanny na wiedzę. Piotr Kwiatosz urodził się w Świdniku. – Tata Stanisław gotuje, nawet dobrze, sam robi wędliny. Mama Jadwiga gotuje nie gorzej, ale jak są jakieś uroczystości rodzinne, to do akcji wkracza ojciec. Gotuje ciekawiej i odważniej – mówi Piotr Kwiatosz.
Co pamięta z rodzinnej kuchni? – Dużo. Ostatnio mama zrobiła królika w śmietanie. I był bardzo dobry. Tato robi smaczną grzybową, dobry barszcz, żurek, zająca w śmietanie, wędliny.
Edukacja i praktyka
Najpierw była Szkoła Podstawowa nr 2 przy ul. Mickiewicza w Lublinie. Następnie Technikum Gastronomiczne przy Zespole Szkół nr 5, które wówczas mieściło się przy Spokojnej. – Nauczyłem się podstaw fachu i dużo teorii, choć brakowało mi praktyki – mówi Piotr Kwiatosz. W 2005 roku zrobił maturę. Na pracę dyplomową wybrał sztukę dekoracji potraw. Dziś widać to w daniach, które komponuje na talerzu. Niektóre je się oczami.
Po skończeniu szkoły nie był przekonany, że bycie kucharzem to najlepszy wybór. – Dopiero jak trafiłem na praktyki do restauracji \"Europa”, wiedziałem, że jestem w domu – dodaje.
Uczył się fachu od Wiesława Kurowskiego, jednego z najwybitniejszych kucharzy lubelskich. Czego się od niego nauczyłem? – Jak zrobić czysty, esencjonalny bulion, który jest podstawą dobrej kuchni; po francusku consommé.
Kariera ze smakiem
Najpierw pracował w hotelu \"Focus”, gdzie szefem kuchni był Michał Wójcik. Potem w Grand Hotelu uczył się fachu od Artura Góry. I zarabiał pieniądze. Po Grand Hotelu poszedł do restauracji \"Magia” na Starym Mieście w Lublinie, gdzie znów trafił pod rządy Wiesława Kurowskiego.
Po \"Magii” trafił do \"Tamara Cafe”. – To była międzynarodowa kuchnia oparta na klasycznych przepisach. Wówczas w Tamarze sprzedawało się bardzo dużo dobrego wina, z którym dania musiały współgrać – dodaje Piotr. Z Tamary poszedł do restauracji \"16 stołów”, która właśnie się otwierała.
A dokładnie rok temu zdecydował się odkupić restaurację \"16 stołów” od właścicieli. – Wystawili ją na sprzedaż, kupca nie było, 27 listopada wraz z Jarkiem Piłatem, drugim szefem kuchni, przejęliśmy spółkę ze wszystkimi zobowiązaniami. Zaryzykowaliśmy bardzo dużo. Było bardzo ciężko. Były chwile załamania. Obniżyliśmy ceny. Jesteśmy na prostej – wylicza Piotr Kwiatosz.
Filozofia restauracji? – Świeże produkty, wiadomego pochodzenia, z naszego regionu, potrawy na bieżąco przygotowywane pod zamówienie klienta. Innej drogi nie ma.
Co Piotr Kwiatosz poleci na przyjęcie? Tartę, udko gęsie i deser z Bursztynem.
Tarta z 3 serami
Składniki: opakowanie ciasta francuskiego w rulonie, 3 jaja, 300 ml śmietanki 30%, 10 dag twarogu wędzonego, 3 dag cheddara z regionalnej manufaktury, 20 dag twardego sera koziego, 20 dag wędzonego boczku, 2 cebule, sól, pieprz, gałka muszkatołowa.
Wykonanie: ciasto wyłożyć na blachę. Na patelni przesmażamy cebulę pokrojoną w piórka i boczek pokrojony w kostkę. Biały ser kruszymy, dodajemy cheddar pokrojony w kosteczkę oraz starty ser kozi. Na ciasto wysypujemy ostudzoną cebulę z boczkiem, na to sery. Śmietankę roztrzepujemy z jajkami, dodajemy sól, pieprz, gałkę muszkatołową. Wylewamy na sery i pieczemy 30 minut w temperaturze 200 stopni Celsjusza. Kroimy na kawałki, podajemy z sałatką z marynowanego buraczka.
Udko gęsie confit
Składniki: 4 udka, 3 kg gęsiego smalcu, 1 litr oleju, liść bobkowy, ziele, tymianek, sól, pieprz.
Wykonanie: nacieramy udka solą i pieprzem, odstawiamy na 2 godziny. Wrzucamy do rozgrzanego smalcu gęsiego z olejem wraz z przyprawami i gotujemy w temperaturze 80 stopni Celsjusza na wolnym ogniu. Po 3 godzinach, kiedy mięso jest bardzo miękkie, wyciągamy udka, osuszamy na bibule. Przed samym podaniem wrzucamy na 10 minut do piekarnika na 200 stopni Celsjusza. Podajemy z purée z gruszki i pietruszki oraz glazurowaną marchewką
Deser z Bursztynem
Mamy sezon na jabłka i gruszki. – Wybieramy ładne jabłka i gruszki, myjemy, nie obieramy, kroimy w plastry – mówi nasz bohater. – Skrapiamy octem jabłkowym. Polewamy miodem akacjowym. Dodajemy pokruszony ser Bursztyn. Myślę, że to jest naprawdę smaczna rzecz.
Reklama
Zna przepis na to, by restauracja się udała
Nawet nie marzył, że będzie właścicielem dobrej restauracji na Starym Mieście w Lublinie. Marzył o tym, żeby gotować tak, by zachować świeżość, naturalność i niezapomniany smak potraw. Właśnie mija rok, odkąd Piotr Kwiatosz postawił wszystko na jedną kartę
- 29.11.2013 10:45

Reklama













Komentarze