Motor Lublin – Legia Warszawa
Bramki:
Motor: Brkić – Stolarski, Bartos, Matthys, Luberecki, Samper, Wolski, Rodrigues, Król, Czubak, Ronaldo.
Legia: Tobiasz – Stojanović, Piątkowski, Kapuadi, Reca, Arreiol, Augustyniak, W. Urbański, Wszołek, Rajović, Krasniqi.
Żółte kartki:
Sędziuje: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów:
Rezerwowi:
Motor: Tratnik, Wójcik, Meyer, Najemski, Ede, Palacz, Łabojko, Scalet, Karasek, Lewandowski, van Hoeven, Haxha.
Legia: Kobylak, Burch, Goncalves, Vinagre, Żewłakow, Biczachczjan, Szymański, Jędrzejczyk, Kapustka, K. Urbański, Weisshaupt.
--------------------------------------------------
Licząc wszystkie rozgrywki, Legia w ostatnich dziesięciu meczach zanotowała ledwie... jedno zwycięstwo. Jeżeli chodzi o ligę, to w tym sezonie tylko raz cieszyła się z kompletu punktów w gościach – pokonała w Kielcach Koronę 2:0. Poza tym przegrywała w: Zabrzu, Płocku, Lubinie i Krakowie. Dlatego trudno się dziwić, że kibice żółto-biało-niebieskich zadają sobie tylko jedno pytanie: dlaczego „Wojskowi” mieliby nie przegrać także w Lublinie?
Trener Mateusz Stolarski przestrzegał jednak na przedmeczowej konferencji prasowej, że rywale nadal mają bardzo dobry skład i sporo indywidualności. A jakiego spotkania się spodziewa?
– Ofensywnego, takiego Motorowego show z dwóch stron, bo zespół Legii w tym momencie woli być przy piłce, lepiej radzi sobie z nią niż bez niej. My też słyniemy z tego, że chcemy wejść w jej posiadanie. Spodziewam się piłkarskiego meczu, który prawdopodobnie będzie niósł ze sobą wiele emocji – mówi trener Stolarski.
Wiadomo, że każda seria się kiedyś kończy. Dlatego fani ekipy z Warszawy po cichu mają nadzieję, że ich pupile w końcu zaczną grać na miarę swoich możliwości. Inaki Astiz, który po zwolnieniu Edwarda Iordansecu prowadzi Legię przekonuje, że drużynie potrzeba jednego meczu na przełamanie.
– Przygotowania są dobre, analizujemy przeciwników, pracujemy bardzo ciężko. Coś jednak brakuje w decydujących momentach, to fakt. Ale nikt się nie poddaje. Ani zawodnicy, ani ja, ani cały sztab. Jesteśmy w miejscu, w którym poddanie się jest ostatnią rzeczą, jaka wchodzi w grę. Wstajemy następnego dnia, pracujemy dalej i przygotowujemy kolejny mecz najlepiej jak potrafimy. Wierzę, że potrzebujemy jednego przełamania – prowadzenia w meczu, wyniku, który nas poniesie i da drużynie oddech. To może być impuls, którego nam brakuje – mówi trener Astiz.













Komentarze