Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nie żyje poszkodowana z pożaru w Gęsi koło Parczewa. Sprawę bada prokuratura

W sobotę, 13 grudnia, w łęczyńskim szpitalu zmarła pani Katarzyna (37 l.) z powiatu parczewskiego, ofiara pożaru domu, do którego doszło dwa miesiące wcześniej. Przyczyny tragicznego zdarzenia bada prokuratura. Śledczy nie wykluczają udziału osób trzecich.
pożar_Gęś
Pożar domu w Gęsi w gminie Jabłoń, 13 października tego roku

Źródło: PSP Parczew

Pożar wybuchł nagle, wczesnym rankiem, 13 października. Drewniany, wyremontowany niedawno dom, stanął w ogniu przed godz. 5-tą. Wewnątrz przybywały dwie osoby, 37-letnia matka i jej 15-letni syn. Nastolatkowi nic się nie stało, zdołał samodzielnie wybiec z domu. Kobieta nie miała tyle szczęścia. Zanim zdołała opuścić płonący budynek, doznała rozległych poparzeń. Jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej, pomocy próbowali udzielać jej sąsiedzi. Następnie opatrzeniem ran zajęli się strażacy oraz ratownicy medyczni. Stan poszkodowanej był poważny. Na miejsce (Gęś w gminie Jabłoń) wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego załoga zabrała poparzoną do szpitala w Łęcznej.

Straż w tym czasie zajęła się dogaszaniem budynku. Z uwagi na jego drewnianą konstrukcję oraz skalę pożaru, który w momencie przyjazdu był rozwinięty, dom nadaje się do rozbiórki. 

- Straty oszacowaliśmy na 500 tys. zł, z czego same nieruchomości na 460 tys. zł. Zniszczeniu uległ również zaparkowany w pobliżu domu samochód - wylicza mł. bryg. Krzysztof Fila, oficer prasowy PSP w Parczewie. - Przyczyn tego pożaru nie ustaliliśmy - dodaje. 

Przez ostatnie dwa miesiące pani Katarzyna w stanie śpiączki przebywała w łęczyńskim szpitalu. Jej bliscy do ostatniej chwili wierzyli, że pewnego dnia się obudzi. Tak się nie stało. W sobotę, 13 grudnia, zmarła. Osierociła syna, który zaledwie kilka lat wcześniej stracił także ojca. Chłopak znajduje się pod opieką rodziny. 

- To była mądra, radosna, piękna kobieta. Gdy wchodziła do pomieszczenia, była jak iskierka. Rozświetlała wszystkich swoją osobowością, uśmiechem. Wiem, że planowała wyjechać na wakacje. Mówiła, że chce wygrzać się na słońcu, odpocząć. Odciąć się od przeszłości i zacząć nowy rozdział, nowe życie - opowiada nam bliska jej osoba, z trudem powstrzymując łzy. 

Czy to był zwykły pożar, przypadek? Przyczyny tego, co się stało, ustalają śledczy Prokuratury Rejonowej w Parczewie. 

- Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Na obecnym etapie nikomu nie postawiliśmy zarzutów. Na wtorek planowana jest sekcja. Czekamy także na opinię biegłych - mówi nam Adam Hunek, szef parczewskiej prokuratury. - Podpalenie jest jedną z możliwości, którą musimy brać pod uwagę. Niczego nie wykluczamy, w tym udziału osób trzecich - dodaje. 

Jeśli faktycznie doszło do podpalenia, jeśli wskaże na to zgromadzony materiał dowodowy, zadaniem śledczych będzie ustalenie osób odpowiedzialnych za jego dokonanie i postawienie zarzutów. Na razie jednak, jak podkreśla prokurator, śledztwo prowadzone jest w sprawie, a więc bez osób podejrzanych o umyślne lub nieumyśle wzniecenie ognia. Wyniki sekcji mają być znane w ciągu najbliższego miesiąca. Do tematu wrócimy. 

Pożar_Gęś
fot. PSP Parczew
Pożar_Gęś
fot. PSP Parczew
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama