Sąd wypuścił furiata. Zabił żonę, a później się powiesił
Mirosław P. próbował zabić swoją żonę, groził podpaleniem domu, wielokrotnie doprowadzał do awantur domowych. Sąd w Kraśniku wypuścił go na wolność, mężczyzna najprawdopodobniej zabił żonę, a potem się powiesił.
- 20.03.2014 08:00

Wtorkowa tragedia to kulminacja dramatycznych wydarzeń, do których od lat dochodziło w domu Aliny i Mirosława P. Z końcem lutego kraśnicka prokuratura skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko 61-latkowi.
- Zarzucono mu, że od stycznia 2008 r. do stycznia 2014 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad żoną - wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Pod wpływem alkoholu wszczynał awantury domowe. Wtedy wyzywał swoją żonę, szarpał, uderzał rękoma po głowie i dusił.
Do wyjątkowo drastycznej awantury doszło w nocy z 15 na 16 listopada 2013 r. Mirosław P. próbował udusić żonę. W styczniu tego roku 61-latek znowu wpadł w szał. Groził podpaleniem domu. Wtedy został zatrzymany.
19 stycznia Mirosław P. trafił za kraty na trzy miesiące. Nie siedział długo. W miniony czwartek, bez udziału prokuratora i na wniosek obrońcy, Sąd Rejonowy w Kraśniku wypuścił 61-latka na wolność. Do wniosku adwokata dołączone było oświadczenie żony Mirosława P. Napisała, że nie chce, by przeciwko mężowi prowadzić postępowanie karne. Zapowiedziała, że nie złoży zeznań.
- Zapewniała, że pogodzi się z mężem - dodaje sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. 13 marca Alina P. stawiła się w sądzie. - Powiedziała, że nie obawia się męża. Wybaczyła mu i wnosi o umorzenie postępowania - dodaje Ozimek. - Zapewniała, że mąż będzie się nią opiekował i pracował w polu, bo zbliża się wiosna. Podstawą tymczasowego aresztowania były obawy, że mężczyzna popełni przestępstwo. Skoro obaw już nie było, sąd zwolnił Mirosława P.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w ostatnich dniach para zachowywała się jak wzorowe małżeństwo. Ale w ubiegły wtorek w domu przy ul. Urzędowskiej w Kraśniku sąsiad znalazł zwłoki kobiety i jej męża.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna udusił żonę, a potem się powiesił. Przyczyny śmierci wyjaśni jutrzejsza sekcja zwłok. Wczoraj prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa kobiety.Dr Anna Siudem z UMCS, specjalistka w dziedzinie psychologii rodziny:
- W sprawach dotyczących przemocy domowej kobiety często nie chcą zeznawać przeciwko swoim oprawcom. Cały czas wierzą, że mąż się poprawi, że będzie tak, jak kiedyś. To tzw. faza miodowego miesiąca. Niestety, sprawca przemocy się nie zmienia. Często spotykamy się również z tzw. syndromem sztokholmskim, kiedy to wytwarza się specyficzna relacja między oprawcą a ofiarą. To rodzaj patologicznej miłości. Ofiary przemocy zwykle nie mają wsparcia w swoim środowisku, a sądy często kierują się tylko paragrafami. Tymczasem z ludzkiego punktu widzenia oczywiste jest, że sprawca przemocy po wyjściu na wolność najprawdopodobniej znów zamieni się w oprawcę.
Reklama













Komentarze