Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Gen. Stanisław Koziej: Nie chcę być wróżką

Rozmowa z gen. bryg. Stanisławem Koziejem, szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego
Gen. Stanisław Koziej: Nie chcę być wróżką
(Maciej Kaczanowski)
• Przyjechał pan do Lublina, by na Wydziale Politologii UMCS wygłosić wykład o założeniach nowej strategii bezpieczeństwa narodowego Polski. Czego ona dotyczy?

- Nazywam ją doktryną Komorowskiego, bo to z inicjatywy prezydenta zaczęła ona być programowana w ramach strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego. Najogólniej rzecz biorąc można powiedzieć, że zakłada ona koncentrowanie się w pierwszej kolejności na zadaniach związanych z obroną kraju, a nie z misjami gdzieś daleko poza swoim terytorium. Z tego wszystkiego wynikają kolejne przedsięwzięcia, jak odpowiednie wzmacnianie Wojska Polskiego pod tym kątem. Chodzi o obronę przeciwrakietową, czyli słynną tarczę, o której mówi się tak wiele, zakup śmigłowców dla wojsk lądowych, które mogłyby szybko zjawiać się tam, gdzie pojawi się zagrożenie, czy wreszcie szeroko rozumiane systemy informacyjne i rozpoznanie, aby nie dać się zaskoczyć. To typowa doktryna dla państwa granicznego, które znajduje się na obrzeżach NATO.

• Obecnie cały świat żyje konfliktem na Ukrainie. Jakie scenariusze są możliwe?

- Teoretycznie zawsze możliwe są trzy scenariusze. Ten najbardziej eskalacyjny jest taki, że Rosja nie zatrzyma się na Krymie i w podobny sposób będzie chciała rozwiązywać sprawy w Naddniestrzu, czy na wschodniej Ukrainie. Drugi można nazwać kontrolowaną destabilizacją Ukrainy, bez zwiększania nacisku, ale z utrzymywaniem presji, by nie mogła ona skutecznie się zarządzać i była państwem chwiejnym. Trzeci, najbardziej optymistyczny i pożądany przez nas, ale mało realny, to scenariusz deeskalacji. Według niego Rosja miałaby nie tylko nie dezorganizować Ukrainy, ale miała też jednocześnie podjąć rozmowy z jej władzami, aby uregulować ten problem. Ale dziś jest to praktycznie nierealne i nawet nikt już nie stawia takich żądań, ponieważ Rosja pod przewodnictwem Putina metodą faktów dokonanych dokonała pewnych rozstrzygnięć i nie widać, żeby dążyła do deeskalacji konfliktu.

• Który z tych scenariuszy pana zdaniem ma największe szanse na realizację?

- Nie chcę być wróżką, bo Rosja zachowuje się bardzo nieprzewidywalnie. Mało tego, jej strategia często odstępuje od klasycznego rozumowania. Wykonuje ruchy, które są przeciwskuteczne z jej własnego punktu widzenia. Na przykład poprzez szybką aneksję Krymu Rosja pozbawiła się możliwości straszenia tym, że przejmie półwysep, a jednocześnie ostentacyjnym zachowaniem zmobilizowała sobie zewnętrzny opór całego świata. Dlatego nie można wykluczyć kolejnych tego typu działań. Z punktu widzenia arytmetyki strategicznej Rosja powinna starać się stosować wariant kontrolowany i nie eskalować tego konfliktu w sposób siłowy, ale próbować negocjować z Zachodem jak najlepsze warunki zakończenia tego kryzysu. Ale czy tak będzie? Chyba nie ma dziś na świecie analityka, który mógłby odpowiedzieć na to pytanie.

• Czy możliwe jest rozmieszczenie w Polsce oddziałów sił lądowych amerykańskich lub Nato?

- Na razie nie ma takiej potrzeby, ale jeśli sytuacja będzie rozwijała się w złym kierunku, to nie można tego wykluczyć.

• A czy w stanie zagrożenia Amerykanie będą w stanie potraktować nas poważnie?

- Trzeba powiedzieć, że Stany Zjednoczone reagują bardziej zdecydowanie, niż Europa. Amerykanie przeprowadzili już wiele przedsięwzięć, włącznie z przysłaniem nad terytorium Polski, czy innych krajów nadbałtyckich zwiększonej liczby samolotów. Dają wyraźne dowody, że są zdecydowani realizować swoje zadania.

• Co pan sądzi o propozycji skierowanej przez Rosjan do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie przyłączenia się Polski do rozbioru Ukrainy?

- Mogę tylko mrugnąć okiem, dając do zrozumienia, że jest to zupełnie niepoważne i prowokacyjne w stosunku do nas. Radzę nie dać nabrać się na rozmowy i dyskusje na ten temat.

• Ostatnio głośno było o słowach premiera Donalda Tuska, który powiedział, że 1 września dzieci mogą nie pójść do szkoły. Czy faktycznie możliwy jest aż tak czarny scenariusz?

- Myślę, że te słowa premiera zostały trochę nadinterpretowane. Odwołując się do naszych doświadczeń związanych z 1 września, chciał dać do zrozumienia, że obok codziennych trosk bezpieczeństwo jest kategorią najwyższą. Ja nie odebrałem tych słów jako prognozy premiera, że coś takiego może mieć miejsce. Zrozumiałem, że to pewien sygnał o tym, że są pewne sprawy ważniejsze od tych, z jakimi mamy do czynienia na co dzień.
Pochodzi z Glinnika w obecnym powiecie lubartowskim. To nie koniec jego związków z naszym regionem. Dzięki jego wsparciu od obecnego roku akademickiego na Wydziale Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej udało się uruchomić studia na kierunku bezpieczeństwo narodowe. Był współtwórcą polskiej doktryny obronnej w warunkach samodzielności strategicznej lat dziewięćdziesiątych oraz głównym autorem \"Planu obrony Rzeczypospolitej Polskiej”.

Organizator i koordynator narodowego planowania strategicznego i przebudowy systemu obronności państwa. Inicjator i współtwórca Wyższych Kursów Obronnych dla parlamentarzystów oraz wyższych kadr kierowniczych administracji państwowej. Główny autor Strategii obronności Rzeczypospolitej Polskiej w warunkach członkostwa w NATO oraz Polityczno-Strategicznej Dyrektywy Obronnej. Jest autorem ponad 1000 publikacji z dziedziny wojska, obronności, bezpieczeństwa międzynarodowego i narodowego oraz kierowania bezpieczeństwem, zarządzania kryzysowego, w tym kilkunastu podręczników i książek. Biurem Bezpieczeństwa Narodowego kieruje od kwietnia 2010 roku.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama