Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nasze własne głupoty

Życie jest pełne absurdów. Nie tylko u nas. Z reguły śmiejemy się z głupot, jakie popełniają inni, gdyż sztuka autoironii jest nam obca. Oto do rozpuku rozbawiła wszystkich wiadomość, że Holendrzy na tzw. misję do Iraku wzięli pługi odśnieżające, dużą ilość soli niezbędnej do posypywania gołoledzi, a także kosiarki do trawy. Bo niestrzyżony trawnik istotnie mógłby utrudnić działania pokojowe... Przeprosili spostrzegłszy, że popełnili faux pas, ale radość po tej wpadce ogarnęła całe wojska sprzymierzone. Jednak głupot nie musimy szukać u innych. Pewien mądry człowiek wyjaśnia mi w jaki sposób powstaje wyższa uczelnia. Otóż – mówi on – wyższa szkoła to nie studenci i wykładowcy, nie księgozbiór i laboratoria, nie osiągnięcia naukowe, ale z góry narzucona kadra. W myśl ministerialnych przepisów, taka uczelnia, aby mogła istnieć, musi mieć określoną ilość profesorów, docentów, doktorów. Ponieważ jak grzyby po deszczu powstają wyższe szkoły prywatne i – jak się sądzi – jest to proces postępujący i nieuchronny, rodzi się pytanie: skąd młode szkoły mają wziąć starych profesorów, aby się zawiązać, aby zacząć funkcjonować? Jak to skąd? Z domu! W domach bowiem, w różnym stanie ciała i umysłu, tkwią emerytowani profesorowie. Patent na profesora dostaje się przecież na całe życie. Siedzą więc niegdysiejsi uczeni jak gwiazdy filmowe i czekają na intratne propozycje. Po jakichś pertraktacjach dają się w końcu zatrudnić na tej lub tamtej uczelni tylko po to, by mogła ona zaistnieć. Oczywiście, są uczelnie mniej zamożne, albo takie, którym wszystko jedno i tanio biorą łaskawcę, którego później studenci wnoszą na wózku inwalidzkim po schodach i który nie może mieć z nimi zajęć choćby z tego powodu, że ma silnie zaawansowany niedowład czy Parkinsona. Ale – cynicznie mówiąc – liczy się sztuka i tę w ministerstwie odfajkowano, zaakceptowano, bo nie jest ważna kondycja psychofizyczna, a papier, czyli profesura. Holendrzy kiedyś ze swoimi kosiarkami wyjadą z Iraku, nasze młode uczelnie ze swoimi nowymi – starymi nabytkami będą funkcjonować wiele lat. Ale to chyba nie jest śmieszne.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama