Reklama
Sokół wart 20 krów
Pierwszego Sokoła miał już w wieku 17 lat. Minęło kolejnych kilkadziesiąt a w garażu Janusza Kusia stoi z pietyzmem wyremontowany Sokół 600. Następne motocykle czekają w kolejce.
- 25.04.2014 21:30

Janusz Kuś w wieku 16 lat już miał kolegów, którzy naprawiali, bądź składali motocykle. W końcu dotąd dręczył rodziców, aż kupili mu zdezelowaną, niemiecką Wiktorię. Potem marzył o Junaku. Koledzy z Technikum Mechanicznego w Chełmie zdradzili mu jednak miejsce pod Krasnymstawem, gdzie przechowywano Sokoła.
- Właścicielka najpierw nie chciała mi motoru sprzedać - mówi pan Janusz. - W komórce podpierał dach i obawiała się, że kiedy go wyprowadzę, budynek się zawali. W końcu przekupiłem ją pralką Franią.
Swojego pierwszego "Sokoła” Janusz składał jeszcze w piwnicy. Pocztą pantoflową dowiadywał się, gdzie i od kogo można kupić brakujące części. Brał wszystko, co mu w ręce wpadło. Z czasem zgromadził spory zapas, którego mogą mu pozazdrościć inni fani tej marki. Niczego nie sprzedaje, najwyżej wymienia.
- Aby oswoić mamę z moją pasją zadeklarowałem, że zawiozę ją na wieś do Sajczyc - mówi Janusz. - Niestety ledwo wyjechaliśmy z Chełma rozsypało się jedno z łożysk. Mama wróciła do miasta okazją, a ja musiałem dopchać "Sokoła” do domu. Innym razem odmówił mi posłuszeństwa nad Jeziorem Białym. Powrót do Chełma z motocyklem zajął mi całą noc.Pan Janusz jest już na emeryturze. I dalej towarzyszą mu motocykle. Na odtworzenie czeka drugi z jego Sokołów, jest jeszcze kilka przedwojennych BMW oraz naszych Junaków i wuesek. Pan Janusz najcieplej mówi o Sokole. - W końcu to czysto polska konstrukcja z nowatorskimi jak na tamte czasy rozwiązaniami. Do jego produkcji używano najlepszych materiałów, dzięki czemu te motocykle przetrwały do naszych czasów.
Zdaniem Kusia jeśli chodzi o "sześćsetki” to powstało ich zaledwie ok. 1,5 tysiąca, z czego po naszych drogach jeździ jeszcze tylko koło dwudziestu. - To był drogi motocykl - mówi pan Janusz. - Jego ówczesna cena była porównywalna z równowartością 20 krów!
O obecnej cenie właściciel "Sokoła” nie chce mówić, gdyż ani myśli go sprzedawać. Traktuje go nie jako zabytek, ale pojazd, który prezentuje na rajdach czy zlotach motocyklistów. Czasami towarzyszy mu żona. Marzy mu się, aby ożywić działalność Stowarzyszenia Motocyklistów Chełmskich. Osobiście przyczynił się do tego, że niedługo sąd zatwierdzi nową nazwę tej formacji. Chełmscy motocykliści chcą się bowiem teraz nazywać "Niedźwiedziami Wschodu”. Oczywiście nowy statut przewiduje także Sekcję Pojazdów Zabytkowych.
Reklama












Komentarze