Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po co nam szkoła?

Chcą chodzić do szkoły. I chcą się uczyć, by kiedyś zostać dyrektorem firmy, słynną wiolonczelistką albo bramkarzem. Wzorem jest Otylia Jędrzejczak, która na pewno na lekcjach matematyki nauczyła się wyliczać swoje pływackie zwycięstwa. A nadzieją Lech Wałęsa, który mimo błędów gramatycznych został prezydentem
Do szkoły iść trzeba. Ale w większości przypadków, to nie przymus, a czysta chęć. - Bo ci, co nie chcą się uczyć, są leniami - tłumaczy Leszek Furmanek, który już w poniedziałek rozpocznie naukę w pierwszej klasie gimnazjum w Zakrzówku. - A ci, co nie chcą być mądrzy, przestają się uczyć i nie zdają z klasy do klasy - dodaje Kamil Ćwikliński, tegoroczny uczeń pierwszej klasy Szkoły Podstawowej nr 10 w Lublinie. - A wtedy wstyd jest ogromny i wszyscy się śmieją. Ani Leszek, ani Kamil nie marudzą, że będą musieli rano wstawać i z plecakiem maszerować do szkoły. - Bo wiem, że uczyć się trzeba. Żeby być mądrym i sporo zarabiać jako dyrektor w firmie - rozmarza się Leszek, który jeszcze się waha czy w przyszłości być muzykiem i grać na fortepianie, czy szefować jakiejś dużej firmie. - Może jako dyrektor w wolnych chwilach zajmę się muzyką? Dla Kamila jednym z celów chodzenia do szkoły jest nauka bronienia. Nie mamy, nie koleżanki, a piłki w bramce. - Na lekcjach to można mądrości nabyć. I dzięki temu czujniej stać na bramce - przekonuje. - Tak jak ostatnio, gdy grałem z Marcinem. Przez cały dzień próbował mi strzelić gola i nic. Marysia Pytka, pierwszoroczniak z Lublina, zamierza się uczyć; chce być słynną wiolonczelistką. - I podróżować do Chorwacji, Norwegii... i dlatego najpierw muszę pochodzić do szkoły. Myślę też, że szkoła da mi mądrość, która pozwoli odróżniać dobro od zła - kończy filozoficznie. Ola Serafin w poniedziełk będzie miała pierwsza lekcję w SP nr 10 w Lublinie. Na razie twierdzi, że najlepiej idzie jej rachowanie. - Bo ja lubię liczyć. Mówiąc krótko, najmłodsi uczniowie święcie wierzą, że przez naukę w szkole i w domu, można zajść daleko. A są politycy, którzy nie uczyli się ani szczególnie dobrze, ani zbyt długo. Teraz zarabiają lepiej niż niejeden dyrektor, a w telewizji występują znacznie częściej niż znane wiolonczelistki. A darmowej limuzyny nie ma nawet Otylia Jędrzejczak. - No to dziwne. Hmm… Jak oni to zrobili? Bez uczenia się? - dziwi się Leszek, ale zaraz dodaje: Ale politycy to raczej mądrzy ludzie. I pewnie się chcą uczyć. Na przykład kto? - Andrzej Lepper. No i Lech Wałęsa. Kiedyś tak mówił niewyraźnie. Ale chciał i się nauczył - kwituje przyszły gimnazjalista. A są politycy, którzy nie uczyli się ani szczególnie dobrze, ani zbyt długo. Teraz zarabiają lepiej niż niejeden dyrektor, a w telewizji występują znacznie częściej niż znane wiolonczelistki. A darmowej limuzyny nie ma nawet Otylia Jędrzejczak. - No to dziwne. Hmm… Jak oni to zrobili? Bez uczenia się? - dziwi się Leszek, ale zaraz dodaje: Ale politycy to raczej mądrzy ludzie. I pewnie się chcą uczyć. Na przykład kto? - Andrzej Lepper. No i Lech Wałęsa. Kiedyś tak mówił niewyraźnie. Ale chciał i się nauczył - kwituje przyszły gimnazjalista. Z podstawówki do Sejmu Dzisiaj nie trzeba przesiadywać godzinami w czytelniach, ślęczeć nad książkami i w ogóle kończyć studiów. Bo dziś wykształcenie podstawowe jest wystarczające do tego, by... zostać posłem! Leonard Krasulski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, startował do Sejmu z Elbląga. Zagłosowało na niego równo 7777 wyborców. Nie robiło im różnicy, że pan Leonard skończył jedynie podstawówkę. Za to w Sejmie siedzi cichutko jak myszka. Rzadko zabiera głos, ale jak już zabierze, to nie byle jak. To właśnie on stwierdził, że należy zlikwidować powiaty i broni swego stanowiska jak niepodległości. Grażyna Tyszko z Sieradza i Mieczysław Aszkiełowicz z Olsztyna to posłowie Samoobrony. Mogą się poszczycić wykształceniem zasadniczym zawodowym. Pani Grażyna jest handlowcem, pan Mieczysław rolnikiem. Za to w Sejmie specjaliści z nich nie lada. Grażyna zasiada w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Wspiera także komisje Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Zresztą tak samo jak jej partyjny kolega, Mieczysław Aszkiełowicz. Lubelscy posłowie w znakomitej większości mają wykształcenie wyższe. Studiów nie zdążyli ukończyć jedynie Franciszek Jerzy Stefaniuk z PSL i Zofia Grabczan z Samoobrony. Ale nawet na tym przykładzie widać, że wykształcenie to nie wszystko. Dla posła Stefaniuka to już szósta kadencja Sejmu. Zasiada w nim od ponad dwudziestu lat. I za każdym razem głosują na niego tłumy wyborców. W ostatnich wyborach ponad osiem tysięcy osób. Zofia Grabczan, choć skończyła technikum rolnicze, zasiada w Komisji Kultury oraz dba o prawa kobiet. A do tego najwyraźniej wyższe wykształcenie nie jest konieczne. Tym bardziej że obecny wicepremier Andrzej Lepper może się wylegitymować jedynie wykształceniem średnim zawodowym.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama