To nie polityka zdecydowała o zniszczeniu archiwalnych numerów tygodnika NIE, ale zainteresowanie czytelników tym tytułem.
Joanna Sadowska
06.02.2007 19:52
A raczej brak tego zainteresowania - przekonuje Jerzy Masłowski, zastępca dyrektora Chełmskiej Biblioteki Publicznej.
Sprawa usunięcia z bibliotecznego archiwum \"Cotygodniowego dziennika” nabrała w ostatnich dniach sporego rozgłosu, mimo że do zdarzenia doszło ponad trzy lata temu. Sam Masłowski, odpowiedzialny w bibliotece m.in. za dział czasopism nazywa sprawę \"absurdalną i marginalną”. Mimo to poświęcił jej wczoraj ponadgodzinną konferencję prasową.
O zniszczeniu egzemplarzy gazety poinformowali media pracownicy biblioteki, a dyrektor, jak sam twierdzi, nie wie dlaczego zrobili to akurat teraz. - Chodzi dokładnie o dwóch bibliotekarzy, którzy uważają, ze \"NIE” należało w dalszym ciągu archiwizować - mówi Masłowski. - Jednak wszyscy pracownicy, nawet naszych filii, wiedzą o przeprowadzanych selekcjach, a więc wiedzą też, że decyzja o usunięciu tego tygodnika ze zbiorów została podjęta jesienią 2003 r.
Dlaczego w ogóle taka decyzja zapadła? - Biblioteka to nie archiwum, a jej zbiory muszą być żywe - tłumaczy Masłowski. - Książki albo są wypożyczane, albo nie. To samo dotyczy czasopism.
Dyrektor dodaje, że jeśli nie ma zainteresowania jakimś tytułem, jest on po pewnym czasie wycofywany z inwentarza. Kończy jako makulatura.
- Taką selekcję zbiorów prowadzi się, co 5-10 lat - mówi Jolanta Tarasiuk, kierownik centrum wiedzy o regionie i czytelni czasopism w ChPB. - Ostatnia była w 2003 roku przy okazji przeprowadzki do siedziby przy ul. Partyzantów. Wtedy też komisja podjęła decyzję o wycofaniu archiwalnych numerów \"NIE”.
Jak przekonuje Masłowski, jedynym kryterium było \"sporadyczne” zainteresowanie tytułem w czasie, gdy był dostępny w czytelni. Jakie? Tego określić nie potrafi. Ale za to już z dużą precyzją wskazuje, że od chwili jego wycofania, aż do dziś, o tygodnik nikt, poza jedną pracownicą biblioteki, nie pytał.
Wiadomo, że podczas kontrowersyjnej selekcji, egzemplarze tygodnika \"NIE”, nie były jedynymi, jakie przeznaczono na przemiał. Masłowski podkreśla, że z powodu innych nikt nie podnosi larum. Wśród 74 zniszczonych tytułów znalazły się m.in. \"Nasza Wieś”, \"Literatura Radziecka”, \"Twoje Dziecko”, \"Zorza” i Przewodnik Biblioteczny”.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze