Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dziewczyny tańczyły na len i konopie

Rozmowa z Magdaleną Połoncarz, kustoszem Muzeum Wsi Lubelskiej
- Na zabawie, jedzeniu i tańcach. Na Lubelszczyźnie dziewczęta zamykały się w domach lub karczmach. Panowie nie mieli na takie spotkania wstępu. Stół zastawiony był tłustymi przysmakami. Od bułek ze skwarkami, przez barszcz po pieczone mięsiwa. Nie brakowało też napitku. - Jedzenie służyło zebraniu sił na tańce, śpiewy i zabawy. Trzy ostatnie dni karnawału nazywano kusymi albo \"szalonymi dniami”. Wtorek był najbardziej szalony, taniec miał charakter magiczny. - Dziewczyny tańczyły \"na len i konopie”. Podczas tańca wyskakiwały jak najwyżej, by rośliny te wyrosły wysoko. Dla postronnego przechodnia, który zajrzał przez okno do izby, tańce mogły przypominać sabaty czarownic, bo kobiety tańczyły na przykład z \"kociubami” do rozgarniania węgli w piecu. - Brały go w obroty, obtańcowywały dotąd, aż się nie wykupił. • Czym? - Różnie. Piwem, wódką, a może całusem. • A co w ostatni wtorek robili mężczyźni? - Trzeci dzień siedzieli w karczmie. Jedli, pili i czekali na Zapusta. • Czyli? - Przebierańca, który próbował przeciągnąć zabawę poza północ. Wierzono także, że na piecu siedzi Kusy, czyli diabeł i skrupulatnie spisuje tych, którzy przetańczyli pierwsze minuty środy popielcowej. Ale to były wyjątki. • Dlaczego? - Z nastaniem północy cichła muzyka. Jeden z muzyków zrywał strunę u basów na znak, że nadszedł post. Kobiety zdejmowały ozdoby i korale, by założyć je dopiero na Wielkanoc. Nadchodził czas zadumy i wyciszenia.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama