Reklama
Windykator: dawaj książkę i forsę
W Chełmie bibliotekarze wynajęli fachowców, by odzyskać książki i wyegzekwować kary za ich przetrzymywanie. Jedni czytelnicy płaczą, drudzy krzyczą.
- 03.04.2008 17:54
Inni grożą dyrektorce biblioteki, że straci szyby w oknach. W Lublinie też szykuje się taka akcja.
W Chełmskiej Bibliotece Publicznej awanturują się ludzie, którzy dostali wezwania do zapłaty kar za przetrzymywanie książek. W imieniu biblioteki wystawiła je... śląska firma windykacyjna. Rekordzista musi zapłacić około 3 tys. zł. Od siedmiu lat przetrzymuje sześć książek.
- Wezwanie do zapłaty spadło na moją rodzinę niczym grom z jasnego nieba - poskarżył się nam roztrzęsiony mężczyzna. - Okazało się, że moja siostra osiem lat temu wypożyczyła książkę Henryka Markiewicza \"Polska nauka o literaturze”. Do tej pory jej nie oddała. Siostra od dawna mieszka w Warszawie, a tymczasem windykatorzy żądają teraz od niej prawie 400 zł kary.
- Przyznaję, że nastały dla takich osób trudne dni - mówi Anna Radosławska, dyrektor biblioteki. - Ale nie było innego sposobu, aby odzyskać przetrzymywane książki.
Bibliotekarze stracili cierpliwość po tym, jak doliczyli się, że ponad 20 proc. czytelników nie oddaje wypożyczonych książek w terminie. To blisko 4 tys. osób. I to przez nich około 12 tys. książek i wydawnictw audiowizualnych jest wyłączonych z obiegu.
Nasz rozmówca twierdzi, że gdyby na chełmski adres jego siostry przyszło upomnienie czy wezwanie do oddania książki, to on czy ktoś inny z domowników dawno by tego Markiewicza odniósł. Tymczasem przez lata nikt o tę książkę się nie upominał. A dług rósł.
- To nieprawda, że nie wysyłaliśmy upomnień - mówi Anna Pietuch z ChBP. - Do domów nosili je nawet nasi stażyści. Skutki były mizerne.
Poskutkowało dopiero zaangażowanie profesjonalnych windykatorów. W ciągu kilku dni spóźnialscy i zapominalscy zwrócili około 800 tytułów. To w większości podręczniki akademickie i książki popularnonaukowe, a więc te, na które jest największe zapotrzebowanie.
- Powiało grozą - mówi inna z czytelniczek filii ChBP przy ul. Nadrzecznej. - Niedawno mówiło się, że PiS chce nam urządzić państwo policyjne, a teraz zanosi się na policyjną bibliotekę.
- Twarde prawo, ale prawo - ripostują bibliotekarze.
Reklama













Komentarze